mów, nawet kiedy milczę
zamalowane i wiesz, że nie powiem, wyprę się,
jeśli trzeba wydrapię, ale zapamiętam,
jak pacierz.
uśmiechem do mnie mów. słowa już dawno podzieliliśmy.
na małe zbrodnie. od kiedy przestały boleć,
dogorywają na parapecie.
siadam obok i czytam po drgnieniu ust.
byle do świtu, tam śnienie. tam nie ma nocy
chorych na bezsenność.
Komentarze (26)
To cała geneza tekstu.
NO!
mów, nawet gdy przewracam oczami
mów, nawet gdy przewracam oczami,
to mój sposób słuchania.
zresztą wiesz, że cisza mi się nie udaje —
ciągle coś spada, coś się przypala.
śmiechem do mnie mów. słowa już dawno
przegryźliśmy w połowie.
od kiedy przestały smakować,
trzymamy je w słoiku po dżemie,
na czarną godzinę (czyli wtorek).
siadam obok i czytam po westchnieniach,
po ziewnięciach też.
to taka nasza mowa ciała —
trochę niema, trochę dramatyczna.
byle do rana, tam kawa.
tam nie ma nocy chorych na bezsenność,
bo wszyscy mają seriale
🐩
No coś ty, drzewku, w taką bzdurę, to nikt nie uwierzy, ludzie nie są aż tak głupi... xd
🫂
🫂
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania