Mówią, że rozmiar nie ma znaczenia
Zarzucają mi, że to nie poezja, a proza,
i choć opisuję plastycznie, nagrody nie dostanę.
Cóż.
Była tam taka jedna – niedawna moja rehabilitacja.
Gdzieś. Sam byłem zdziwiony, że aż taki wypas.
Miała na imię, zapominając o Rodo, Kasia. Dopowiem.
Trafiłem z przydziału, NFZ ponad wszystko.
Moje nowe biodro miało nie lada wyzwanie,
być normalnym znaczyło nie robić nic. A ja?
Piłem. Pani kawiarnia przytulała, a karta nie miała limitu.
Boże mój, jak ja żałuję, że mnie zabrali.
Ta jedyna miała imię, figurę i czas. Męczyła spacerami.
Podobno żyjemy by chodzić. Uważam inaczej, by spać.
Kasia, długonoga laska z wielkim poczuciem wartości.
A ja? Zakompleksiony kundel z kasą. Klasą też?
Umarłbym dla niej, twierdziła, że chemia to my, ale
na szczęście przyjechał jej mąż – nie uwierzycie –
jaki.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania