Może się spotkamy
Wspomnienia skraplają się na policzkach
I już naprawdę nie wiem czy to minie
Koszmarne noce błądzące po korytarzach myśli
Może w niedalekiej przyszłości sobie przypomnisz
Moje oczy kolorujące Twoje cztery puste ściany
Moje szepty wybrzmiewające melodią zainteresowania
Ale przecież może się też tak zdarzyć
Że leżąc pod pościelą własnej niezależności stwierdzisz
Że zdarzyliśmy się sobie zupełnie przypadkiem
A przecież przypadki chodzą wszystkimi drogami
Szukają tych zapatrzonych w gwiazdy
Jak my szukających odpowiednich drogowskazów
I plączą im życia układając własne puzzle
Jak nas o pozornie podobnych sobie kształtach
Choć o różnych ilustracjach blizn samotności
Może spotkamy się kiedyś w tramwaju
Spytasz mnie nieśmiało która jest godzina
A ja opowiem jak mi czas mija bez Ciebie
A może oboje zapomnimy o przeszłości
Gdzieś w drodze wyrzucimy ciężkie bagaże doświadczeń
W których zapakowane będą wspólne wspomnienia
I miniemy się bez słowa kierując do nowych
Własnych czterech ścian malowanych wolnością
Zakładając że te kraty w oknach są ochroną
Że ten ból samotności ratuje od nowych ran
Komentarze (8)
"I miniemy się bez słowa kierując do nowych
Własnych czterech ścian malowanych wolnością
Zakładając że te kraty w oknach są ochroną
Że ten ból samotności ratuje od nowych ran"
Zostawiam 5
Dziękuję bardzo za tak miłe słowa ! I za ocenkę ! :)
Dziękuję bardzo !
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania