Mrok nadchodzi w nocy
Wstęp
Mrok nadchodzi w nocy była to opowieść o Anecie, która wśród mieszkańców siała postrach. A w swoim tajnym laboratorium, którego istnieniu nikt nie wiedział nawet jej mąż przyrządzała magiczne eliksiry dzięki którym porywała młodych chłopców; Zamykając ich w lochu przykutych do ściany, który znajdował się pod domem, a jak się jej znudzili to zabijała.
Każdy kto stanął jej na drodze znikał bez śladu. Ale w końcu i ją dosięgła sprawiedliwość.
Tomasz Wincenty Alojzy Lewatywa jest hrabią bardzo okrutnym, mściwym, a do tego uwielbiał zadawać ból. Chodzi zawsze nienagannie ubrany, jego nieodzownym atrybutem jest laska. Jak, co niedzielę udali się do kościoła na poranną mszę chłopi, jak go widzą to z miejsca uciekają do swoich domów zamykając drzwi i okna na cztery spusty.
Jego żona nazywa się Aneta Lewatywa z domu Pobożna pochodzi ze szlacheckiej rodziny zajmującej tę okolicę od pokoleń. Małżeństwem są od trzech lat charakterem są do siebie podobni, ale ona jeszcze bardziej od swojego małżonka kocha zabijać i się kąpać w krwi swoich młodych kochanków.
Mieszkają w myśliwskim domku, który jest zbudowany w stylu wiktoriańskim z dwoma flarami i gankiem i mieści się w samy sercu lasu.
Po nabożeństwie spacerkiem udali się w drogę powrotną, kiedy już dotarli pod dom hrabia udając zmęczonego usiadł w fotelu bujanym. I pykając fajkę nad czymś rozmyślał nie słuchając narzekań żony.
— Ja do niego gadam, a ten jak zwykle mnie nie słucha tylko buja w obłokach Tomasz mówię do ciebie! – krzyknęła Aneta. Zostałam twoją żoną tylko, dlatego, że mi obiecywałeś, bale, podróże życie w mieście, a nie w tej zapadłej dziurze! – wrzasnęła. Ale ty masz to w dupie – dodała.
Hrabina wkurzona na swego małżonka weszła do środka trzasnęła drzwiami tak mocno, że aż szyby w oknach się za trzęsły.
‘’ Ja ci jeszcze pokażę nie myśl sobie, że tylko ty możesz sprowadzać do naszego domu kochanki’’ myślała sobie w duchu Aneta.
Przez okno widziała, jak mężczyzna wstaje i wolnym krokiem idzie w stronę furtki nie obracając się za siebie.
Aneta przez chwilę stała w przedpokoju, który jest urządzony typowo, po myśliwsku nad schodami wsiała ogromna głowa łosia. Hrabina podeszła do drzwi niewielkiego kantorka pod schodami przekręciła klucz w zamku i weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Następnie zapaliła światło, po czym zbliżyła się do młodego około osiemnastoletniego mężczyzny, który był ich ogrodnikiem, a teraz jest więźniem.
Chłopak jest nagi i ma ręce i nogi przykute do ściany grubymi kajdanami.
– No kochaneczku teraz się z tobą zabawię – powiedziała głośno. - Nawet nie wiesz, jak mnie podnieca cię torturowanie – mówiła dalej.
Mężczyzna ma usta zaklejone taśmą klejącą, a oczy przewiązane czarną opaską ręką przejechała po jego całym ciele, po czym z szuflady wyciągnęła pejcz i zaczęła biedaka śmigać bezlitośnie.
Zabawiała się z nim tak dobre trzy godziny i robiłaby to o wiele dłużej, ale mąż wrócił do domu.
– Kochanie, już wróciłem! – zawołał Tomasz.
Kobieta szybko schowała z powrotem do szuflady swojego pejcza i pośpiesznie wyszła z pokoju na powrót przekręcając klucz w zamku.
Aneta pośpiesznie podeszła do męża i udając, że się cieszy na, jego powrót pocałowała go w policzek;
– Co robiłaś w kantorku pod schodami? – zapytał hrabia.
– Nie byłam coś schować – odparła.
– Kurwa przestań robić ze mnie idiotę przecież widziałem, jak wychodziłaś stamtąd podniecona! – wykrzyknął. Pewnie ukrywasz tam kochanka przyznaj się, bo ja i tak się tego dowiem.
– Kochanie, po co się tak unosisz ja nie mam żadnego kochanka jestem tylko i wyłącznie tobie wierna – odparła.
‘’ Cholera zaczyna coś podejrzewać muszę się go pozbyć i to, jak najszybciej’’ pomyślała w duchu Aneta.
– Mam dość sporo papierkowej roboty, dlatego idę teraz do gabinetu. I proszę mi nie przeszkadzać.
– Dobrze mężu, a obiad zjesz w jadalni czy gabinecie? – zapytała.
– Nie będę jadł wcale – odparł.
– Jak to? – zapytała zdziwionym głosem.
– Normalnie, już jadłem.
Kobieta poczekała, aż jej mąż zniknie na piętrze sprawdziła jeszcze, czy już wszedł do swojego biura. Na swoją atramentowoczarną sukienkę z białym kołnierzykiem pod szyją założyła rzeźniczy fartuch, a na głowę czepek. I tak o to przygotowana do brudnej roboty, którą za chwilę wykona.
Energicznym krokiem przeszła korytarz w garści ściskała wielki kuchenny nóż do krojenia mięsa. Drzwi otworzyła z takim impetem, że aż ściany się za trzęsły ponownie podeszła do chłopaka. Zdjęła z oczu przepaskę jedną ręką złapała go za włosy i się w nie spojrzała do tej pory piękne zielone, które tryskały życiem teraz są martwe.
- Co ty sobie myślałeś, że mnie uwiedziesz, a potem zostawisz – powiedziała wściekłym głosem. – Mnie się tak łatwo nie porzuca, zapamiętaj to sobie raz na zawsze.
Aneta, chcąc mieć pewność, że nie żyje zadała mu nożem całą serię ciosów, po prostu dźgała na oślep. Wszędzie było pełno krwi dosłownie kantorek w niej tonął.
Na koniec odcięła klejnoty, które następnie umieściła w słoiku z formaliną, po czym zakręciła dobrze i odstawiła na półkę, jako trofeum. A ciało poćwiartowała na kawałki później wrzuciła do czarnego wora.
Kiedy na dworze zrobiło się, już całkiem ciemno to wyniosła do ogrodu worek z ciałem chłopaka, który tam zakopała. Następnie wróciła do schowka, gdzie wszystko dokładnie wysprzątałaby jej małżonek nic nie zauważył. Ale miała pecha on wszystko widział przez okno swojego gabinetu.
Hrabina zmęczona myciem podłogi oraz krojeniem swojej ofiary udała się na spoczynek i ledwo przyłożyła głowę do poduszki to zasnęła.
Hrabia usiadł w fotelu naprzeciwko niej i przez całą noc nie zmrużył oka, bo się przyglądał żonie.
‘’ Ciekawe, co takiego miałaś w tym worku, że tak ci się śpieszyło go zakopać’’ rozmyślał w duchu mężczyzna.
Sypialnia hrabiny była, urządzona z wielkim przepychem w oknie wisiała atłasowa firanka taka do parapetu z marmuru. Aneta wstała ze swojego łoża z baldachimem w doskonałym humorze, po czym usiadła przy toaletce z dużym okrągłym lustrem w złotej ramie. I płynnymi ruchami zaczęła swoje długie kasztanowe włosy czesać z wielkim namaszczeniem, jakby były ze złota.
W pewnym momencie spojrzała w lustra i zobaczyła zmierzającego w jej stronę ducha okaleczonego ogrodnika, którego wczoraj zakopała w ogródku.
Kobieta się obejrzała, ale nikogo za nią nie było, wróciła więc do dalszej pielęgnacji swojej przecudnej urody. Gdy zakończyła, udała się do łazienki, gdzie napuściła do wanny wody i wlała aromatycznego olejku różanego; zrzuciła bieliznę i się zanurzyła w pianie siedziała tak i się moczyła dobre trzy godziny, aż woda zrobiła się zimna.
Że w końcu musiała z niej wyjść. Podeszła do lustra wiszącego nad umywalką i rękawem szlafroka przetarła parę. Popatrzyła na swoje odbicie i się sama do siebie uśmiechnęła.
Do łazienki niespodziewanie wszedł hrabia. Aneta aż podskoczyła, bo myślała, że to zjawa wchodzi, którą widziała w sypialni.
- Mężu, ale żeś mnie wystraszył, czemu masz taką poważną minę? – zapytała go żona.
Mężczyzna trzymał w garści słoik, w którym spoczywały klejnoty ich ogrodnika, a jej kochanka. Kobieta na ten widok, aż zbladła, bo wiedziała czym to pachnie i że prędzej czy później odkryje też ciało.
- Możesz mi wyjaśnić, co to jest? – zapytał hrabia.
- Jakim prawem grzebiesz w moich rzeczach! – wykrzyknęła. - Natychmiast oddawaj mi ten słoik on należy do mnie.
Kobieta wyrwała mężowi z ręki słoiczek z jej trofeum i wybiegła z łazienki wpadła do sypialni zarzuciła na siebie szlafrok i wściekła opuściła sypialnię. W drzwiach się zatrzymała.
- Zapłacisz mi za to zobaczysz! – krzyknęła.
Po czym ze złością trzasnęła drzwiami, że aż obrazek spadł ze ściany.
Mężczyzna zabrał się za przeszukiwanie rzeczy swojej żony, ale musiał się śpieszyć, żeby go nie przyłapała na tym. Hrabia dokładnie przeczesał, szuflady toaletki sprawdził nawet pod łóżkiem, ale nic tam nie było. Dopiero w szafie znalazł to, czego szukał na wieszakach wisiały różnego rodzaju stroje erotyczne.
'' A więc to tak się zabawia podczas mojej nieobecności w domu moja małżonka'' pomyślał w duchu.
Nagle w pokoju zrobiło się strasznie zimno, że zaczął się cały trząść, a wszystkie włoski na rękach stanęły mu dęba.
— Zajrzyj do pudełka po butach — szepnął mu do ucha duch.
Tomasz zrobił tak, jak polecił, mu duch ogrodnika złapał pudełko i pośpiesznie opuścił sypialnię, ale nie wie, że duch brutalnie zamordowanego pracownika podążył za nim. Na razie jeszcze nie chce mu się pokazywać, żeby go nie wystraszyć, ale przyjdzie czas, że to zrobi.
Hrabia wszedł, do gabinetu zamknął drzwi na klucz, żeby nikt nie przeszkadzał, a okna zasłonił. Usiadł ciężko w fotelu przez chwilę zamknął oczy i o czymś długo rozmyślał.
Tomasz zdjął pokrywę z pudełka i jego oczom się ukazała, cała zawartość wszystko wysypał na blat biurka. Mężczyzna nie mógł uwierzyć w to, co widział sam nie był aniołkiem, ale jego żona to potwór w ludzkiej skórze. Na zdjęciach byli młodzi mężczyźni przykuci do ściany kajdanami, a do tego kompletnie nadzy.
‘’ A to wszystko się dzieje pod dachem mojego ukochanego domku myśliwskiego koniecznie muszę powstrzymać tą moją żądną ciągłej krwi małżonkę’’ pomyślał w duchu.
- Szukaj dalej – szepnął znów duch.
Lewatywa, aż drgnął słysząc za sobą głos, ale dalej przeglądał tym razem wycinki prasowe mówiące o tych chłopcach.
Wszystko schował do sejfu, bo na razie za bardzo nie wie, co ma z tym zrobić wstał z fotela i zaczął nerwowo chodzić, po pokoju trzymając ręce z tyłu.
Hrabia niespodziewanie wybiegł, z pokoju schodami zbiegł na dół przy drzwiach wejściowych spotkał Anetę, której omal nie przewrócił. Kobieta była cała od ziemi, a ręce miała we krwi.
- Uważaj, jak łazisz! – krzyknęła.
Aneta wbiegła na piętro znikając mężowi z oczu w sypialni. Mężczyźnie w głowie kotłowały się myśli momentami myślał, że zwariuje. Dlatego wybrał się na bardzo długi spacer, żeby trochę ochłonąć przedtem wziął z budki ogrodnika łopatę i zaczął kopać w ziemi. Po chwili dokonał makabrycznego odkrycia z czarnego worka, który wydobył na powierzchnię wypadła głowa, jego ogrodnika mężczyzna, aż się poderwał z kolan.
Mężczyzna zabrał się za przeszukiwanie rzeczy swojej żony, ale musiał się śpieszyć, żeby go nie przyłapała na tym. Hrabia dokładnie przeczesał, szuflady toaletki sprawdził nawet pod łóżkiem, ale nic tam nie było. Dopiero w szafie znalazł to, czego szukał na wieszakach wisiały różnego rodzaju stroje erotyczne.
'' A więc to tak się zabawia podczas mojej nieobecności w domu moja małżonka'' pomyślał w duchu.
Nagle w pokoju zrobiło się strasznie zimno, że zaczął się cały trząść, a wszystkie włoski na rękach stanęły mu dęba.
— Zajrzyj do pudełka po butach — szepnął mu do ucha duch.
Tomasz zrobił tak, jak polecił, mu duch ogrodnika złapał pudełko i pośpiesznie opuścił sypialnię, ale nie wie, że duch brutalnie zamordowanego pracownika podążył za nim. Na razie jeszcze nie chce mu się pokazywać, żeby go nie wystraszyć, ale przyjdzie czas, że to zrobi.
Hrabia wszedł, do gabinetu zamknął drzwi na klucz, żeby nikt nie przeszkadzał, a okna zasłonił. Usiadł ciężko w fotelu przez chwilę zamknął oczy i o czymś długo rozmyślał.
Tomasz zdjął pokrywę z pudełka i jego oczom się ukazała, cała zawartość wszystko wysypał na blat biurka. Mężczyzna nie mógł uwierzyć w to, co widział sam nie był aniołkiem, ale jego żona to potwór w ludzkiej skórze. Na zdjęciach byli młodzi mężczyźni przykuci do ściany kajdanami, a do tego kompletnie nadzy.
‘’ A to wszystko się dzieje pod dachem mojego ukochanego domku myśliwskiego koniecznie muszę powstrzymać tą moją żądną ciągłej krwi małżonkę’’ pomyślał w duchu.
- Szukaj dalej – szepnął znów duch.
Lewatywa, aż drgnął słysząc za sobą głos, ale dalej przeglądał tym razem wycinki prasowe mówiące o tych chłopcach.
Wszystko schował do sejfu, bo na razie za bardzo nie wie, co ma z tym zrobić wstał z fotela i zaczął nerwowo chodzić, po pokoju trzymając ręce z tyłu.
Hrabia niespodziewanie wybiegł, z pokoju schodami zbiegł na dół przy drzwiach wejściowych spotkał Anetę, której omal nie przewrócił. Kobieta była cała od ziemi, a ręce miała we krwi.
- Uważaj, jak łazisz! – krzyknęła.
Aneta wbiegła na piętro znikając mężowi z oczu w sypialni. Mężczyźnie w głowie kotłowały się myśli momentami myślał, że zwariuje. Dlatego wybrał się na bardzo długi spacer, żeby trochę ochłonąć przedtem wziął z budki ogrodnika łopatę i zaczął kopać w ziemi. Po chwili dokonał makabrycznego odkrycia z czarnego worka, który wydobył na powierzchnię wypadła głowa, jego ogrodnika mężczyzna, aż się poderwał z kolan.
Tomasz stał odwrócony plecami do domu, a twarzą był zwrócony do ogrodu i nawet, jak ktoś, by w jego stronę szedł to on, by tego nie widział. Tylko słyszał, ale tym razem czujność go zawiodła i nie usłyszał, jak Aneta do niego podeszła ze strzelbą w garści.
Kobieta z bezpiecznej odległości wycelowała lufę strzelby prosto w męża plecy, ponieważ od razu nie chciała go zabić, więc ogłuszyła uderzając w tył głowy kolbą. Mężczyzna zachwiał się na nogach, po czym runął na ziemię, jak długi. Hrabina złapała męża za nogi i zaczęła ciągnąć po ziemi z małymi przerwami, bo był cholernie ciężki.
Kiedy w końcu znalazła się z nieprzytomnym hrabią w kantorku pod schodami przekręciła klucz w zamku.
Patrząc na leżącego na betonowej posadzce męża zaczęła się śmiać, kiedy się uspokoiła to hrabiego Lewatywę pozbawiła ubrania nawet majtki zdjęła.
Po godzinie mężczyzna otworzył oczy i zobaczył, że leży na podłodze bez ubrania, a nad nim stoi żona.
- Co to wszystko ma znaczyć? – zapytał.
- Już ci tłumaczę, gdybyś nie wtykał nosa w nieswoje sprawy to dalej byś się cieszył wolnością. A tak to małe pomieszczenie od dziś będzie twoją celą.
Po tych słowach otworzyła drzwi i wyszła, jego rzeczy zabrała ze sobą. Mężczyzna chciał za nią wybiec, ale mu zatrzasnęła drzwi przed nosem załamany położeniem w jakim się znalazł przez własną głupotę. Zaczął nerwowo chodzić w tę i z powrotem
- Teraz, już wiesz, co ja czułem, gdy byłem przykuty do ściany – powiedział duch.
Hrabiego, aż przeszedł dreszcz na dźwięk tego, jak że smutnego głosu, bo choć się do tego nie przyznaje to słyszy umarłych. Udając przestraszonego doskoczył do drzwi i zaczął pięściami w nie walić, by go wypuścili. Ale niestety wołanie pozostało bez odpowiedzi.
Był zdruzgotany świadomością, że może spędzić resztę życia w zamknięciu albo zostać zamordowanym przez własną żonę.
Aneta, mając dość tych krzyków, które roznoszą się, po całym domu włożyła długi czarny płaszcz, a na głowę kapelusz i usiadła w bujanym fotelu.
I cierpliwie czekała, aż zegar wybije trzecią w nocy, gdyż o tej godzinie zamierza się pozbyć swojego męża. Kiedy zegar wybił wreszcie trzecią zerwała się z fotela w toaletce poprawiła kapelusz, ponieważ nie chciała być rozpoznana przez jakiegoś z wieśniaków. Już miała opuścić sypialnię od drzwi dzieliło ją dosłownie kilka kroków, ale ona, zamiast iść dalej to stanęła, jak słup soli. I się trzęsła, jak liść na drzewie, którym wiatr podczas podmuchów porusza.
‘’ Ale z ciebie jest idiotka boisz się ducha jakiegoś ogrodnika, który pracownikiem był dobrym, ale w łóżku beznadziejny’’ zbeształa w duchu samą siebie.
- Aneta kochanie – szepnął jej do ucha duch.
Hrabina odwróciła, głowę w stronę skąd dobiegał głos i ujrzała ducha mężczyzny, który stał obok niej.
Przerażona rzuciła się czym prędzej do ucieczki, jak strzała wybiegła z pokoju na korytarzu przy schodach się zatrzymała, by zaczerpnąć tchu, a serce waliło jej, jak oszalałe.
Spojrzała przez ramię i zobaczyła, że w progu jej sypialni stoi duch i się na nią patrzy. Kobieta zbiegła na dół i zatrzymała się dopiero przed drzwiami kantorka, w którym od wczoraj jest przetrzymywany hrabia.
Otworzyła szeroko drzwi, ale sama nie weszła do środka, tylko stała z boku ze strzelbą przewieszoną przez ramię.
- Wyłaź — powiedziała rozkazującym tonem.
Mężczyzna wyszedł ze swojej celi spojrzał się na nią wzrokiem pełnym nienawiści to upokorzenie, jakie otrzymał z ręki własnej żony. Sprawiło, że zapałał odrazą do kobiet.
- Co zamierzasz ze mną zrobić? - zapytał.
- Na razie nic ci nie zrobię tylko przejdziemy się po ogrodzie — odparła.
- No ty chyba do reszty zwariowałaś! - wrzasnął hrabia.
- Mówię całkiem poważnie — oświadczyła Aneta.
- A ja mówię stanowcze nie, gdyż nie zamierzam paradować po ogrodzie na golasa.
- Ależ będziesz inaczej odstrzelę ci te twoje klejnoty, które są dla was facetów tak cenne i wcale nie żartuję – odparła. - A teraz na dwór jazda! – krzyknęła.
Hrabia otworzył drzwi wejściowe i niepewnym krokiem zszedł po schodach, a żona, trzymając go na muszce za nim wyszła.
Aneta, mając dość tych krzyków, które roznoszą się, po całym domu włożyła długi czarny płaszcz, a na głowę kapelusz i usiadła w bujanym fotelu.
I cierpliwie czekała, aż zegar wybije trzecią w nocy, gdyż o tej godzinie zamierza się pozbyć swojego męża. Kiedy zegar wybił wreszcie trzecią zerwała się z fotela w toaletce poprawiła kapelusz, ponieważ nie chciała być rozpoznana przez jakiegoś z wieśniaków. Już miała opuścić sypialnię od drzwi dzieliło ją dosłownie kilka kroków, ale ona, zamiast iść dalej to stanęła, jak słup soli. I się trzęsła, jak liść na drzewie, którym wiatr podczas podmuchów porusza.
‘’ Ale z ciebie jest idiotka boisz się ducha jakiegoś ogrodnika, który pracownikiem był dobrym, ale w łóżku beznadziejny’’ zbeształa w duchu samą siebie.
- Aneta kochanie – szepnął jej do ucha duch.
Hrabina odwróciła, głowę w stronę skąd dobiegał głos i ujrzała ducha mężczyzny, który stał obok niej.
Przerażona rzuciła się czym prędzej do ucieczki, jak strzała wybiegła z pokoju na korytarzu przy schodach się zatrzymała, by zaczerpnąć tchu, a serce waliło jej, jak oszalałe.
Spojrzała przez ramię i zobaczyła, że w progu jej sypialni stoi duch i się na nią patrzy. Kobieta zbiegła na dół i zatrzymała się dopiero przed drzwiami kantorka, w którym od wczoraj jest przetrzymywany hrabia.
Otworzyła szeroko drzwi, ale sama nie weszła do środka, tylko stała z boku ze strzelbą przewieszoną przez ramię.
- Wyłaź — powiedziała rozkazującym tonem.
Mężczyzna wyszedł ze swojej celi spojrzał się na nią wzrokiem pełnym nienawiści to upokorzenie, jakie otrzymał z ręki własnej żony. Sprawiło, że zapałał odrazą do kobiet.
- Co zamierzasz ze mną zrobić? - zapytał.
- Na razie nic ci nie zrobię tylko przejdziemy się po ogrodzie — odparła.
- No ty chyba do reszty zwariowałaś! - wrzasnął hrabia.
- Mówię całkiem poważnie — oświadczyła Aneta.
- A ja mówię stanowcze nie, gdyż nie zamierzam paradować po ogrodzie na golasa.
- Ależ będziesz inaczej odstrzelę ci te twoje klejnoty, które są dla was facetów tak cenne i wcale nie żartuję – odparła. - A teraz na dwór jazda! – krzyknęła.
Hrabia otworzył drzwi wejściowe i niepewnym krokiem zszedł po schodach, a żona, trzymając go na muszce za nim wyszła.
Nagle zerwała się burza z ulewnym deszczem i silnym wiatrem niebo robiło się białe od błyskawic. Wyglądało to tak jakby ktoś w zaświatach czuwał nad Tomaszem i nie chciał dopuścić do jego śmierci.
Hrabinie deszczowa noc nie przeszkadzała w dręczeniu swojej ofiary, którą zamierza zresztą zabić.
- No dalej rób przysiady na, co czekasz? – zapytała.
Mężczyzna, bojąc się, że go wychłosta albo jeszcze coś gorszego mu zrobi zaczął robić te przysiady, ale jej było to za wolno.
- Szybciej — wrzeszczała.
I tak o to Tomasz niczym sprężyna kucał to znów wstawał, aż dostał od tego zadyszki, ale ani na chwilę nie przestał.
- A teraz chcę widzieć, jak wykonujesz pompki – odparła.
Tę czynność też posłusznie wykonał, ale powoli zaczynał mieć tego serdecznie dość, a bał się jej przeciwstawić. Bo doskonale wiedział, do czego jest zdolna, jego małżonka.
- Bardzo ładnie lubię takich posłusznych i uległych mężczyzn – odparła. - Ale i tak jestem zmuszona ciebie mój mężu zabić, gdyż już ci nie ufam.
Kobieta odbezpieczyła spust, po czym wycelowała w mężczyzny klejnoty, by następnie oddać strzał, który zwalił hrabiego z nóg upadając na kolana dłońmi oparł się o ziemię. Spojrzał między nogi i zobaczył, że jest ranny.
- Ty wariatko postrzeliłaś mnie! – wrzasnął.
- I co z tego – odparła spokojnym głosem. – To jeszcze nie koniec twoich cierpień kochaneczku.
Całej tej dramatycznej scenie przyglądał się duch niespodziewanie zbliżył do Tomasz, który zwijał się z bólu.
- Pokaż tej wiedźmie, że jesteś mężczyzną mimo przestrzelonych jaj. - A nie jakimś tam mięczakiem czy nie rozumiesz, że ona cię zamorduje.
Po tych słowach od niego odstąpił kilka kroków w tył i zniknął. Lewatywa pomimo niewyobrażalnego bólu zebrał w sobie tyle sił, że wstał i jakoś się dowlókł do domu.
Tomasz zabarykadował drzwi, żeby nie weszła do środka jego małżonka, która jest opętana jakimś morderczym szałem i nie posunie się przed niczym byle tylko dokończyć to, co zaczęła. Hrabia przeczuwał, że raczej nie dożyje świtu, gdyż stracił dużo krwi i nadal cały czas krwawi.
Podpierając się ściany wszedł na piętro, ale czuł się, już tak słabym, że nie miał po prostu iść dalej. Usiadł na podłodze obok gabinetowych drzwi stał się na wszystko obojętny nie chciał umierać, ale wiedział, że w tym stanie, w jakim się znalazł przez żonę to na pewno z nią nie wygra.
Jego oczy stawały się coraz cięższe, aż w końcu mu się zamknęły i bezwiednie się osunął na bok. Duch ogrodnika cały czas przy nim jest i niczym anioł stróż go strzeże.
Nagle, gdzieś z głębi domu dobiegł do uszu ducha donośny głos wściekłej, jak osa Anety, która najwyraźniej jakimś sposobem w dostała się do środka.
Duch się spojrzał na nieprzytomnego mężczyznę i mu się go zrobiło żal.
- Tomaszku, gdzie jesteś przestań się chować i grzecznie wyjdź do swojej żonusie. Bo i tak cię odnajdę twoje ślady krwi mnie do ciebie słoneczko doprowadzą.
Echo niosło te słowa po całym domu.
‘’ On nie może tu tak leżeć muszę go stąd zabrać tylko, jak jestem przecież duchem, co robić ‘’ rozmyślał duch.
Po długich rozmyślaniach postanowił, że wyjdzie hrabinie na spotkanie. Swój plan wprowadził w życie, jak tylko usłyszał zbliżające się do nich kroki.
- Stary wytrzymaj proszę i nie umieraj – powiedział.
I ruszył na poszukiwanie pani Lewatywowej, która jest złą kobietą, aż do szpiku kości nie ma chyba w niej ani ziarnka dobra. Znalazł ją w celi, gdzie przetrzymuje swoich zakładników właśnie szykowała dla swojego nowego więźnia, jak tylko pozbędzie się męża.
Nawet nie wiedziała, że za nią stoi duch zrozumiała to, gdy poczuła na karku lodowaty oddech. Kobieta się gwałtownie odwróciła i zobaczyła przed sobą na wpół przezroczystą postać. Przerażona zaczęła się cofać w stronę ściany, do której przykuwa mężczyzn, kiedy plecami dotknęła muru to do niej dotarło, że znalazła w pułapce. Padła na kolana ukrywając twarz w dłoniach i szlochała.
- Zrobię, co zechcesz tylko błagam nie strasz mnie więcej.
- A teraz wstaniesz i grzecznie pójdziesz do wsi, gdzie się publicznie przyznasz do swoich morderstw. Gdy skończysz wyznawać swoje winy to pójdziesz do pani doktor Rithy i powiesz, że ma natychmiast przyjść do ciężko rannego mężczyzny. Czy zrozumiałaś Aneto, co przed chwilą powiedziałem?
- Tak, tak, że mam sprowadzić lekarza i się na środku rynku przyznać – odparła.
Hrabina się poderwała na równe nogi pędem wybiegła z domu, a że główne drzwi były zabarykadowane to wyszła kuchennymi, którymi zresztą weszła do środka.
Po godzinie zjawiła się w domu pani doktor, która jest kochanką hrabiego i zna każdy zakamarek tego domu. Z miejsca udała się na piętro, gdzie znalazła leżącego we krwi Tomasza.
Sprawdziła mu puls miał słabo wyczuwalny z wielkim trudem udało jej się go przeciągnąć do sypialni z zamknęła drzwi. Torbę postawiła na ziemi, a sama wstała z kolan podeszła do łoża Anety i ściągnęła prześcieradło, z którego zrobiła bandaże.
Z łazienki przyniosła miskę z ciepłą wodą i mu delikatnie obmyła przestrzelone klejnoty, a następnie spirytusem zdezynfekowała, po czym założyła szwy dodatkowo owinęła bandażem i położyła na łóżku, co wcale nie było łatwe, bo hrabia jest dobrze zbudowanym mężczyzną no, ale się udało.
Ritha usiadła w bujanym fotelu i czuwała przy łóżku ukochanego nawet na moment go nie spuściła z oka tak było do godziny dwunastej.
Ritha wywodzi się z rodziny lekarskiej ten zawód wykonywali, już jej przodkowie, więc i ona postanowiła, że zostanie doktorem. Jest kobietą szczupłą nie za wysokiego wzrostu ma zielone oczy i białe zęby. Wstała z fotela i podeszła do łóżka, gdzie leżał w dalszym ciągnie nieprzytomny hrabia.
Przysiadła na brzegu i ręką przejechała, po jego twarzy, a następnie się położyła obok niego chyba musiała usnąć, bo gdy się obudziła to za oknem było, już całkiem ciemno.
Usiadła na łóżku rozejrzała się, po sypialni i w pewnym momencie spostrzegła, że w fotelu pod oknem siedzi duch. W zmasakrowanym ogrodniku rozpoznała swojego młodszego brata, który pół roku temu przepadł bez wieści. Myślała, że wyjechał, ale teraz wie, co się z nim stało, że został zwyczajnie zamordowany przez tego krwiopijcę hrabinę.
Kobiecie z oczy poleciały łzy, ale zemstę odłożyła na bok, bo teraz potrzebuje jej Tomasz, który stał się miłością jej życia.
Przez trzy miesiące Ritha toczyła zażartą bitwę o życie Lewatywy, bo na dodatek dostał wysokiej gorączki. Czuwała przy nim dniami i nocami nic prawie nie jedząc cały czas chciała być blisko niego.
W końcu udało jej się ustabilizować, jego stan i zbić gorączkę, ale była wyczerpana, a nerwy miała, jak postronki. Zmęczona przysnęła, ale po chwili otworzyła oczy, bo poczuła że coś dotyka jej ręki spojrzała na pacjenta i zobaczyła, że się na nią patrzy.
- Ritha, co ty tutaj robisz? – zapytał szeptem.
- Ciii nic nie mów musisz dużo odpoczywać – odparła. Spróbuj zasnąć sen to jest najlepsze lekarstwo.
Mężczyzna zamknął oczy usiłując się ponownie zdrzemnąć, ale nie mógł więc leżał na wznak. Lekarka weszła na chwilę do łazienki zostawiając otwarte drzwi, by mieć pacjenta na oku. Odkręciła kurek nad zlewem z zimną wodą i przemyła twarz od razu lepiej się poczuła.
Po wyprostowaniu się spojrzała w lustro, by poprawić sobie włosy i ujrzała, swojego brata był bardzo smutny.
- Braciszku obiecuję, że odnajdę twoje ciało i pochowam w poświęconej ziemi. Tylko musisz mi powiedzieć, gdzie jesteś pogrzebany, a ta Aneta Lewatywa Pobożna to zapłaci mi za twoją i hrabiego krzywdę! - wykrzyknęła Ritha.
- W ogrodzie za domem — odparł duch.
- Dziękuję czy zostaniesz z Tomaszem? - zapytała.
- Jasne, a ty co chcesz zrobić? - zapytał siostrę duch.
- Mam coś do załatwienia we wsi niedługo wrócę.
Po tych słowach pośpiesznie wyszła z łazienki podeszła do łoża, na którym spoczywał, hrabia pochyliła się nad nim i pocałowała go w czoło.
- Kocham cię mój ty bohaterze — szepnęła mu do ucha.
I wyszła z pokoju zamykając drzwi na klucz, by podczas jej nieobecności hrabina do niego nie przyszła w celu dokończenia swojego dzieła. Zbiegła po schodach odsunęła z wejściowych drzwi blokadę, którą zrobił hrabia i nimi wyszła na dwór. Przekręciła w zamku klucz i ścieżką pobiegła do furtki, której z nerwów nie mogła otworzyć, ale w końcu się udało.
Spódnicę wzięła w dwie ręce i brukiem pognała na komisariat policji. Wpadła zdyszana do środka dysząc, jak parowóz zbliżyła się do siedzącego za biurkiem. Starszego mężczyzny w granatowym mundurze z długim wąsem i bokobrodami.
Policjant podniósł wzrok znad dokumentów i własnym oczom nie wierzył kogo przed sobą widzi, aż je dłońmi przecierał.
- Pani doktor! – wykrzyknął mundurowy. Proszę może zechce pani siąść i na spokojnie mi opowiedzieć, co panią do mnie sprowadza o tak późnej porze.
Kobieta usiadła na krześle, a on zajął swoje miejsce za biurkiem. Ritha złapała postawioną przed nią szklankę z wodą i wzięła łyk.
- A więc słucham panią doktorową, co takiego się wydarzyło w naszej spokojnej na co dzień wsi.
‘’ Nie no, co za osioł z tego policjanta, co wyglądem bardziej przypomina suma niż człowieka’’ pomyślała w duchu Ritha.
- Tak tu jest spokojnie i bezpiecznie, że po okolicy bezkarnie mogą latać sobie mordercy – odparła z drwiną w głosie.
- Co morderca tutaj u nas w wiosce, a niby kto według pani nim jest? – zapytał z lekką złośliwością w głosie policjant.
- To jest jasne, jak słońce Aneta Lewatywa jest pozbawiona wszelkich uczuć. A zresztą, co ja będę panu władzy opowiadać w domu jest pełno dowodów obciążających hrabinę.
- Aż mi się nie chce w to uwierzyć jest pani doktorowa tego pewna?
- Tak, ale jak pan mi nie wierzy to proszę pójść ze mną do domu hrabiego, który został sam. I nie może się bronić, bo jest zbyt słaby, a to wszystko zawdzięcza swojej małżonce.
Ritha niespodziewanie wstała z krzesła podeszła do drzwi.
- Czekam na panów policjantów w domu.
Po tych słowach opuściła budynek komisariatu i ruszyła w drogę powrotną, po chwili była, już w domu z miejsca wbiegła na górę. Otworzyła drzwi od sypialni i wpadła do środka pełna najgorszych obaw, że może zastanie Tomasza za martwego.
A tymczasem on siedział na łóżku ze spuszczonymi nogami. Kobieta uklękła przed nim kładąc głowę na jego kolanach, a on ją głaskał po niej.
- Tak się bałam.
- Czego?
- Że zastanę cię zamordowanego.
- Ale dzięki tobie moja ty gołąbeczko żyję i pozostanę twoim dłużnikiem do końca swoich dni.
— Daj spokój, nie ma o czym mówić. Dla ciebie zrobiłabym wszystko. Mam nadzieję, że gdy to się skończy, a ty wyzdrowiejesz to się z nią rozwiedziesz?
— Tak! Zrobię to, nawet zaraz.
— To dobrze! Teraz wracaj do łóżka i spróbuj się przespać, chyba chcesz szybko wrócić do zdrowia?
- Oczywiście, że tak. Daję ci wolną rękę, jak tylko będziesz chciała urządzić dom, to zrób to po swojemu.
— Och dziękuję jesteś kochany! — wykrzyknęła.
Ritha podeszła do okna i zobaczyła, że pod drzewem stoi Aneta i się uporczywie gapi w sypialniane okno. Suknię miała podartą, a włosy w strasznym nieładzie wyglądała przerażająco.
Że kobietę przeszedł dreszcz, po plecach nagle spostrzegła, że hrabina trzyma kanister na benzynę, a w drugiej ręce zapałki.
Mężczyzna się przyglądał doktorowej z zainteresowaniem, a jej seksowne kształty go tak podnieciły, że gdyby mógł to, by do niej podszedł i bardzo mocno przytulił.
— Kochanie.
— Tak Tomaszku? – zapytała.
Lekarka na chwilę się odwróciła plecami do szyby, a twarzą do łóżka. A gdy ponownie się spojrzała to Anety, już nie było.
— Gdzie ona jest przecież tu przed chwilą stała! — krzyczała Ritha.
- Ale o kim mówisz kogo tam widziałaś – dopytywał.
- Twoją żonę.
- Co Aneta tutaj jest! – wykrzyknął.
- Tak drogi mężu we własnej osobie – odparła hrabina.
Po czym zaczęła całe pomieszczenie oblewać benzyną włącznie z hrabią leżącym na łóżku.
‘’ Muszę coś wymyślić, bo w przeciwnym razie ta wariatka puści nas z dymem’’ rozmyślała w duchu Ritha.
- A więc to z nią mnie zdradzałeś? – zapytała. Już widzę ten napis w gazecie doktorowa rozbiła małżeństwo szanującej się rodziny Lewatywów.
- Aneta ty chęci zemsty dostałaś normalnie w głowę i powinnaś się iść leczyć, bo stwarzasz zagrożenie! – wykrzyczał jej prosto w twarz hrabia.
- Milcz! – warknęła Aneta. A ty zdziro jeśli myślisz, że oddam ci dom oraz mojego męża to się mylisz.
- Tomasz ciebie, już nie kocha powiedział mi to – odparła Ritha.
- Kłamiesz! – krzyknęła hrabina.
Ritha dyskretnie przesunęła się w stronę toaletki stanęła tak, że Aneta nie widziała jej ruchów ręki, co dawała kobiecie przewagę.
Chwyciła dłonią flakonik z perfumami, ale hrabina niestety to dostrzegła.
- Co tam trzymasz za plecami?
- Jak chcesz to mnie przeszukaj wiem, że cię podnieca obmacywanie nagiego ciała. Ty wstrętna morderczyni i krwiopijco! – krzyknęła Ritha.
Aneta zbliżyła się do doktorowej, by sprawdzić, co ma w garści. Ale Ritha nie pozwoliła, siebie dotknąć robiąc w powietrzu z otwartej dłoni mur, który zatrzymał hrabinę. A drugą ręką uderzyła ją z całej siły szklaną buteleczką od perfumu, ale to nic nie dało jeszcze bardziej Anetę rozwścieczyło obiema rękami złapała za gardło Rithy i zaczęła zaciskać.
Aneta rozcięła nożyczkami sukienkę Rithy, bo zamierzała, ją trochę potorturować przed śmiercią taka była pochłonięta, że nie usłyszała wejścia policjantów. Mundurowi stali cichutko i się przyglądali całej scenie doktorowa ich spostrzegła, ale ze strachu nie mogła wydobyć z siebie głosu.
Hrabina podniosła rękę z tasakiem do góry z zamiarem zadania ciosu. Ale nie zdążyła wykonać tego ruchu, bo zza pleców mundurowych wyłonił się hrabia.
- Aneta! – krzyknął.
Hrabina słysząc swoje imię się odwróciła i ujrzała Tomasza mierzącego do niej z rewolweru.
- Tomaszku, co ty wyprawiasz chyba nie chcesz zastrzelić swojej żonki?
- Ja miałbym sobie splamić ręce krwią, która jest przesiąknięta jadem nigdy w życiu żądam też rozwodu! – wykrzyknął. A teraz panowie zabierzcie ją z mojego domu oraz życia – odparł rozkazującym tonem.
Policjancie, zakuli hrabinę w kajdanki, po czym wyprowadzili, kiedy przechodziła obok męża to zawołała:
- To jeszcze nie koniec tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
Kiedy Tomasz został w końcu sam w pomieszczeniu z przykutą jeszcze do ściany doktorową. Broń odłożył na stół i do niej podszedł .
Kobieta była cała zdrętwiała od trzymania rąk w powietrzu, kiedy ją uwolnił to wpadła mu w objęcia, a ten zaniósł ukochaną do sypialni. A sam udał się do biura usiadł za biurkiem w skórzanym fotelu. Nagle wstał podchodząc do sejfu, z którego wyjmuje fotografie zabitych mężczyzn przez jego żonę.
Położył na biurku i zaczął przeszukiwać w swoich myślicielskich książkach jakiegoś dowodu na tyle mocnego, by móc ją skazać za to, co robiła na śmierć. Ale takiego nie znalazł, kiedy odkładał książkę na półkę to zauważył, że jedna jest inna od pozostałych.
Zaciekawiony zajrzał do środka, a tam zamiast kartek do czytania był malutki czerwony przycisk.
‘’ Ciekawe, do czego to służy ‘’ zastanawiał się w duchu.
- Tomasz, gdzie jesteś! – wołała Ritha.
- Tutaj w gabinecie! – odkrzyknął hrabia.
Po chwili w progu stanęła doktorowa w krótkiej czerwonej podomce.
- Zobacz, co znalazłem tylko za bardzo nie wiem, do czego to służy.
- Przekonajmy się.
Kobieta podeszła do Tomasza i, niby że niechcący nacisnęła guziczek, a wtedy ukryta machina się uruchomiła.
Regał z książkami się wysunęła wyglądało to tak jakby ktoś po tamtej stronie go wypchnął, a potem bardzo powoli się odsunął na bok. Hrabia z doktorową spoglądali na siebie z niedowierzaniem czy dobrze widzieli i ich oczom ukazały się schody tonące w kompletnych ciemnościach.
- Jesteś gotowa?
- Tak.
Ritha złapała ukochanego za rękę i pierwsza ruszyła, po schodach po chwili dotarli do ciężkich żelaznych drzwi ze zdobieniami. Nacisnęła klamkę, ale okazały się zamknięte.
- Są zamknięte.
- I co teraz? – zapytał hrabia.
- Daj mi chwilkę pomyśleć.
Kobieta z włosów wyciągnęła wsuwkę i trochę nią podłubała w zamku, a kiedy usłyszała zgrzytnięcie to się wyprostowała.
- Gotowe.
- Jak to zrobiłaś? – zapytał.
- A to jest mój sekret.
- Kocham cię nawet nie wiesz jak bardzo.
- Wiem mój tygrysku.
- Gdybym mógł to bym cię schrupał razem z tym seksownym szlafroczkiem.
- Ha, ha, ha widzę, że z mojego hrabiusia jest mały zbereźnik. Ale będzie musiał z tym poczekać aż całkiem wyzdrowieje.
Doktorowa ręką pchnęła drzwi i weszła do pomieszczenia najpierw sama, a po chwili zawołała hrabiego.
- Zamknij za sobą drzwi – poprosiła.
W sekretnym pokoju, w którym właśnie się znajdowali naprzeciwko stał wysoki regał z przeróżnymi książkami. Były tam też takie do rzucania zaklęć oraz przyrządzania trucizna.
‘’ Więc to tu obmyślała te wszystkie swoje zbrodnie ‘’ pomyślał w duchu hrabia.
- Czy wiedziałeś, że tu jest takie pomieszczenie? – zapytała Ritha.
- Nie miałem zielonego pojęcia musisz mi uwierzyć.
- Wierzę ci kochanie.
Mężczyzna wziął jedną w garść i przeczytał na głos:
- Alchemia wiecznej namiętności.
- Co z tymi fantami zrobimy?
- Zostawiam to tobie możesz z tym zrobić, co ci się żywnie podoba. Nic mnie to nie obchodzi nie chcę tego mieć w domu.
- Obiecuję, że jeszcze dziś to wszystko stąd wyniosę. Nie zostanie, po tym najmniejszy ślad masz na to moje słowo, bo mi też zależy, żeby dom był czysty od wszelkiej złej energii.
- Ta izba jest taka jakaś przytłaczająca, że chyba pójdę się na chwilkę położyć, bo się poczułem bardzo zmęczony.
Tomasz przesłał w powietrzu całusa i powoli zszedł na dół i tak o to Ritha została sama w pokoju należącym do jej rywalki.
Od razu zabrała się za porządki podeszła do biurka stojącego pod oknem. Na jego blacie leżał sztylet ze stali szlachetnej, a rękojeść była zrobiona z kości słoniowej. Widniała na nim ślady jakiejś zaschniętej brunatnej substancji prawdopodobnie krwi. Przez kawałek szmatki złapała to narzędzie i pobiegła na komisariat zabrała też ze sobą trzy książki z czarami.
Położyła przed nosem tego samego sumowatego policjanta, który już wcześniej ją przyjmował.
— O pani doktorowa rano kogoś podeślę, by spisał wasze zeznania — odparł policjant. Hrabina, już się z tego nie wywinie, gdyż przyznała się do wszystkiego.
— Można, by ją też oskarżyć o rzucanie czarów, ale to jest wasza działka do widzenia.
Po tych słowach wyszła z budynku komisariatu słońce, już całkowicie się schowało za horyzont, a jego miejsce zajął księżyc. Spacerkiem ruszyła w stronę myśliwskiego domku, gdzie na nią czeka Tomasz, więc przyśpieszyła kroku. Kiedy w końcu dotarła do furtki i już miała przez nią przejść to nagle spostrzegła skuloną w zaroślach małą dziewczynkę była cała obdarta.
Ritha podeszła do niej, a gdy chciała uciekać to złapała ją za rękę i przekroczyły furtkę mała ze strachu zrobiła się blada, jak kreda. Kobieta to zauważyła i przysiadła na ławce z dziewczynką sadzając ją sobie na kolanach.
- Jak ci na imię? – zapytała Ritha.
- Weronika – odparła.
- Ile masz lat? – ponownie zapytała doktorowa.
- Siedem proszę pani.
- Co robisz o tak późnej porze na dworze? No i gdzie jest twój ojciec to jest skandal! – wykrzyknęła.
- Nie wiem.
- Kto się tobą w domu zajmuje?
‘’ Będę musiała się tam jutro przejść, bo tak być nie może, że małe dziecko jest pozostawione samo sobie’’ pomyślała w duchu.
Doktorowa postawiła małą na ziemi i sama wstała chwyciła ją za rękę i ruszyli w stronę domu. Ale dziewczynka broniła się, jak mogła żeby nie wejść do środka. Doktorowa w końcu straciła cierpliwość i dała klapsa, a potem siłą zaciągnęła do domu, kiedy była wreszcie wykąpana i nakarmiona. To przyszła pora, żeby położyć ją spać od razu usnęła.
Hrabia stał przy oknie patrząc przed siebie kobieta to zauważyła i do niego podeszła, a on ją przytulając kołysał w ramionach.
- Gdzie ją znalazłaś? – zapytał szeptem Tomasz.
- Wszystko ci opowiem, ale musisz obiecać, że pomożesz mi w pozbyciu się tych wszystkich przedmiotów z tajnego pokoju Anety.
- Dobrze.
Po sekundzie znaleźli się w sekretnym pomieszczeniu w milczeniu podawała mu książki, które do tej pory spoczywały na regale.
Mężczyzna od razu je wynosił na dwór kładł na ziemi i wracał po następne w ten sposób wyniósł wszystkie, a na koniec je podpalił i poczekał, aż się cale spalą. Spojrzał na kieszonkowy zegarek dochodziła pierwsza w nocy ruszył do domu zatrzymał się na ganku, po czym wszedł do środka. Drzwi zamknął na klucz i się udał do sypialni na paluszkach, by nie zbudzić Weroniki podszedł do toaletki i przy niej usiadł i tak przez dłuższą chwilę siedział.
Nagle wstał i poszedł do łazienki, do której się wchodzi bezpośrednio z pokoju zatrzymał się przed drzwiami. Spojrzał na portret wiszący nad łóżkiem, na którym widniała podobizna Anety w sukni z koronkowym kołnierzykiem i tym jej bazyliszkowym uśmieszkiem. Momentami miał wrażenie, że obraz za chwilę ożyje, aż przeszły go ciarki po plecach. Patrząc na podobiznę żony taka złość w nim wezbrała, że gdyby była w pobliżu to by ją chyba zamordował.
- Nienawidzę cię Aneto Lewatywo Poborzna słyszysz! – krzyczał. Za to, co zrobiłaś Weroniki ojcu przez ciebie została sierotą! – wrzeszczał.
Jego krzyki obudziły dziewczynkę, która zaczęła płakać, bo się właśnie dowiedziała, że jej ojciec nie żyje.
Mężczyzna udał się do łazienki wyjął z szafki pod zlewem czarny worek na śmieci i wrócił do pokoju. Z toaletki wrzucił wszystkie hrabiny przybory, jakie się tam znajdowały do wora.
Następnie otworzył szafę z erotycznymi strojami nad drągiem z wieszakami, na których wisiały.
Była półka, żeby sprawdzić, co się na niej znajduje podstawił sobie taboret i na niego wszedł, bo z ziemi nic nie było widać. Już chciał schodzić, gdy nagle spostrzegł na końcu półki pod ścianą małe pudełko.
- A, co to jest? - zapytał sam siebie.
Tomasz trzymając w ręce szkatułkę ostrożnie z szedł z taboretu i postawił na toaletce. Ponieważ był odwrócony plecami do drzwi nie wiedział, że stoi w nich Ritha, która skończyła porządkować przyszły pokój dziecinny. Weronika zmęczona płaczem w końcu zasnęła i spokojnie mógł zbadać zawartość pudełka. Mimo zmęczenia, jakie go ogarnęło postanowił zajrzeć do środka podniósł wieko, i jego oczom ukazała się talia kart do Tarota.
- Tomasz, co tam masz? - zapytała Ritha.
- Przecież widzę, że coś chowasz za plecami.
- Wydaje ci się kwiatuszku.
- Przestań robić ze mnie idiotkę! - krzyknęła.
- Ciii, bo zbudzisz dziewczynkę.
- Nie uspokajaj mnie, bo wszystko słyszałam, jak wykrzykiwałeś! - wrzasnęła doktorowa. Przez ciebie się to biedne dziecko dowiedziało o śmierci ojca.
Weronika nie spała tylko udawała, bo się niespodziewanie odezwała;
- Co się teraz ze mną stanie ja nie chcę iść do sierocińca - odparła podciągając nosem.
Ritha usiadła obok niej i ją przytuliła, aż ponownie zasnęła. Zarówno hrabia, jak i doktorowa nie spali, aż do rana.
O ósmej Ritha wstała Tomasz z Weronką jeszcze spali, po cichutku wyszła z sypialni i zeszła na dół i poszła do kuchni, gdzie przygotowała śniadanie. Już miała tacę zanieść na górę, gdy nagle usłyszała dzwonek do drzwi zostawiła wszystko i poszła zobaczyć, kto może być. Otwiera, a w progu stoi dwóch policjantów.
- Dzień dobry przepraszamy, że nachodzimy państwa tak rano, ale szef kazał - odparli.
Kobieta otworzyła drzwi szerzej i mundurowi weszli do środka. Jeden zbierał dowody, po całym domu, a drugi przesłuchiwał domowników najpierw zaczął od hrabiego, którego musiała doktorowa obudzić. A sama została z dziewczynką w sypialni, a mężczyźni przeszli do gabinetu.
- Po, co przyszli ci panowie? - zapytała Weronika.
- Żeby z pisać moje i hrabiego zeznania - odparła.
- Ale mnie nie zabiorą? — zapytała dziewczynka.
- Nikomu cię nie oddam zostaniesz z nami na zawsze — odparła doktorowa.
- Obiecuje pani? - zapytała mała.
- Tak.
Po godzinie policjanci sobie poszli, Tomasz odprowadził ich do drzwi, a potem wrócił do sypialni.
- To, co będziemy dziś robić moje panie? - zapytał.
- Nie wiem - odparła kobieta.
- To może zabawa na świeżym powietrzu - zaproponował hrabia.
- Tak, tak - wołała Weronika.
Hrabia spędził cały dzień na dworze powietrzu razem Ritha i Weroniką, która od teraz stała się nowym członkiem rodziny. Mężczyzna w pewnym momencie się zmęczył i przysiadł na ławce, by trochę odpocząć. Po chwili do niego dołączyła Ritha z dziewczynką.
- Dziś jest taka piękna pogoda, że wprost zachęca do siedzenia na dworze – odparła. Ale niestety muszę wracać do sprzątania Weronisia, czy pomożesz mi?
- Tak.
Dziewczynka zaczęła biec w stronę domu radośnie podskakując.
- Werka stój! – krzyknęła Ritha.
Ale wcale nie słuchała, tylko biegła dalej zatrzymała się dopiero na ganku. Gdzie usiadła w bujanym fotelu i się huśtając czekała na Rithę, ale ta nie szła, więc sama weszła do środka. Wdrapała się, po schodach na piętro skąd udała się do sypialni, gdzie się położyła.
Ritha z Tomaszem przeszukała całe podwórko, bo kobieta nagle spostrzegła, że nigdzie nie widzi Weroniki. Zdenerwowana wbiegła do środka i jak burza pognała na piętro coś jej podpowiadałoby zajrzała do sypialni. Posłuchała wewnętrznego głosu i okazał się strzałem w dziesiątkę. Bo znalazła dziewczynkę smacznie śpiącą, by jej nie zbudzić zatrzymała się progu i z matczyną troską się na nią patrzyła.
Hrabia stanął obok niej jedną ręką złapał jej dłoń, a drugą objął w pasie;
- Ale ona słodko wygląda, kiedy śpi.
- To prawda – odparła Ritha.
- Chciałbym ci coś podarować, ale to musimy przejść do gabinetu. Bo to się znajduje w schowku, a później pójdziemy do stajni.
- A po, co? – zapytała.
- Dowiesz się w swoim czasie – odparł.
- Jak ja uwielbiam te twoje tajemnice i niespodzianki. A więc chodźmy do twojego biura.
Po kwadransie byli, już w gabinecie Tomasz podszedł do biurka i wyciągnął z szuflady niebieskie pudełko.
- A teraz zamknij oczy – poprosił hrabia;
- Co ty kombinujesz?
- Nic zrób po prostu to, o, co cię proszę.
Doktorowa zamknęła oczy, a gdy je otworzyła to zobaczyła Tomasza klęczącego przed nią z otwartym pudełkiem, a w środku znajdował się pierścionek zaręczynowy z dużym diamentowym oczkiem.
- Ritho mój ty najcudowniejszy kwiecie, czy zgodzisz się zostać moją żoną?
- Tak, tak, tak po stokroć tak – odparła.
Mężczyzna się poderwał z kolan biorąc ją w objęcia i mocno ściskając.
- Tomaszku to boli.
- Oj przepraszam cię miłości mojego życia.
Hrabia usiadł w skórzanym fotelu, a ona na jego kolanach i się bawiła pierścionkiem okręcając go na palcu.
- Jest prześliczny.
Wstając z kolan narzeczonego zalotnie zakołysała biodrami, że tego z podniety, aż oblał zimny pot. W progu się zatrzymała i przesławszy mu w powietrzu długiego całusa wyszła.
‘’ Ależ z tej doktorowej jest kokietka wiecznie, by mnie tylko kusiła’’ pomyślał w duchu.
Tomasz wyjął biały papier i zaczął w skupieniu pisać pozew rozwodowy, gdy skończył to się podpisał, a dokument złożył na pół. Cała trójka wybrała się na spacer do wsi w pewnej chwili się zatrzymali przed wysokim budynkiem z na jego szyldzie widniał napis sąd.
Hrabia wszedł do środka, gdzie zamierzał zostawić pozew rozwodowy Ritha w tym czasie z dziewczynką wstąpiła do kościoła.
W oknach były przepiękne witraże przedstawiające biblijne sceny posadzka to marmurowe kafelki. Usiadły w jednej z drewnianych ławek Weronika się oglądała w kościele na wszystkie strony.
- Przestań się wiercić – warknęła na nią Ritha.
Po godzinie Tomasz wszedł do wnętrza kościółka w doskonałym humorze od razu podszedł do swoich dam, które na niego czekają.
- Kochanie, czy masz już wszystko załatwione? – zapytała.
- Tak.
- To co, możemy już wracać do domu?
- Za chwilę pójdziemy, ale mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia tym razem z księdzem.
- Ale chcę być przy tej rozmowie.
- Raczej będziesz musiała, bo żeby wyznaczyć termin ślubu. To są do tego potrzebni oboje narzeczonych czyż nie skarbie?
- Jesteś kochany! – wykrzyknęła.
Po wszystkim wrócili do domu, ale za nim weszli, do środka to hrabia zaprowadził ich do stajni po czym mężczyznę je zostawił i poszedł w głąb budynku po pięciu minutach zjawił się prowadząc za kantar pięknego czarnego z lśniącą jak smoła sierścią ogiera.
- Ale śliczny czy mogę go pogłaskać? – zapytała Weronika.
- Tak.
- A, jak się wabi? – zapytała ponownie.
- Czarny książę – odparł hrabia.
- A więc to jest ta niespodziance, o której mówiłeś?
- Tak.
- Jest cudowny dziękuję.
I narzeczonemu dała solidnego całusa w usta.
- Bądź tak dobry i połóż Weronikę spać – poprosiła Ritha.
- Dobrze tylko mi na nim nigdzie nie ucieknij – zażartował hrabia.
- Obiecuję.
Mężczyzna wziął dziewczynkę za rękę i wyszli ze stajni.
Kiedy tylko Ritha została sama to bez chwili zastanowienia rozpuściła włosy, gdyż chciała w nich poczuć wiatr. Osiodłała swojego konia następnie podstawiła dwie drewniane skrzynki, na których stanęła potem włożyła stopę w strzemię a drugą nogę przełożyła przez koński zad, kiedy już stabilnie siedziała w siodle stępem opuściła stajnię na podwórku minęła Tomasza mężczyzna nawet nie wiedział, że jego narzeczona umie jeździć konno.
- Ritha, złotko dokąd się wybierasz? – zapytał lekko zdziwionym głosem.
- Postanowiłam że w blasku księżyca trochę pojeździć konno!
- Nie pozwolę ci, po ciemku tego robić – odparł.
- Phi.
Chciała ruszyć, ale nie mogła, bo hrabia trzymał konia za uzdę. Doktorowa narzeczonego śmignęła pejczem, że ten aż w powietrzu zaświstał a Tomaszowi z policzka poleciała krew;
- Za co ja tylko chciałem, żebyś ze mną weszła do domu.
- Zrozum wreszcie, że nie wrócę z tobą do domu! – krzyknęła Ritha;
- Ale dlaczego? – zapytał hrabia;
- Bo ciebie nie kocham! Co mówiłam było kłamstwem. Ale byłeś tak głupi, że mi we wszystko wierzyłeś. Ty naprawdę myślałeś, że zostanę twoją żoną? – zapytała Ritha.
Po tych słowach śmignęła konia w zad i pognała przed siebie poprzez sad byle jak najdalej od hrabiego. Mężczyzna stał i patrzył, jak jego niedoszła żona się oddala, a on nic z tego nie rozumiał.
Tomasz powoli ruszył w stronę domu przystanął przed drzwiami wejściowymi z dłonią na klamce.
‘’ Co ja mam teraz zrobić w kościele wszystko załatwione? A ona sobie tak po prostu ode mnie ucieka zostawiając mi tę nieszczęsną sierotę’’ rozmyślał w duchu, co ma dalej robić?
Spojrzał na swój ukochany dom i przyszedł mu do głowy szalony pomysł.
- Tak zrobię to i nikt mnie nie powstrzyma! – wykrzyknął Tomasz.
Po czym Zdecydowanym krokiem wszedł do środka zamknął za sobą drzwi na klucz i udał się do gabinetu następnie wszedł do sekretnego pokoju Anety.
Tomasz siekierą, którą przyniósł ze sobą porąbał meble w drobny mak następnie oblał benzyną z pozostałymi pomieszczeniami zrobił to samo Weronikę, która już spała obudził, ale dziewczynka nie chciała wstać, więc wziął ją na ręce i wyniósł na dwór położył na ławce.
A sam wszedł, do środka w każdym pomieszczeniu podłożył ogień i szybko zbiegł po schodach by, czym prędzej znaleźć na dworze.
Weronika otworzyła zaspane oczy i zobaczyła, dom w płomieniach myślała, że źle widzi, dlatego rączkami przetarła oczy, ale niestety on naprawdę się palił zeskoczyła z ławki i chciała uciekać, ale hrabia jej na to nie pozwolił, gdyż złapał małą za rękę i siłą pociągnął w stronę ognia.
Chatka myśliwska płonęła, jak pochodnia, a mężczyzna na to patrzył, o świcie ogień powoli zaczął, już gasnąć a deszcz, który niespodziewanie spadł z nieba dokończył dzieła, po domu zostały tylko zgliszcza nic więcej.
Hrabia spojrzał się na dziewczynkę takim dzikim spojrzeniem, że ją przeszedł, aż dreszcz ze strachu cała się trzęsła.
Weronika dostrzegła w jego ręce nóż i co sił w nogach rzuciła się do ucieczki, ale on miał nad nią przewagę i jednym pchnięciem dłoni ją przewrócił na plecy.
A następnie poderżnął sparaliżowanej strachem dziewczynce gardło, a ciało poćwiartował duch jej ojca ogrodnika wszystkiemu bezradnie się przyglądał, ale teraz przynajmniej będzie miał córkę przy sobie.
Tomasz Lewatywa widząc, co zrobił wziął strzelbę ze schowka na narzędzia i przystawił sobie lufę do pod brodą i nacisnął spust.
Proces Anety odbył się tego samego dnia, co wydarzyła się ta tragedia. Sąd na skutek zebranych dowodów i to, że się przyznała do wszystkie jednogłośnie skazał ją na karę śmierci poprzez ścięcie wyrok wykonano trzy dni później na rynku.
Epilog
Od egzekucji Anety Lewatywy Pobożnej oraz morderstwa połączonego z samobójstwem minęło pięć lat. Mieszkańcy do tej pory nie mogą zrozumieć, co hrabiego skłoniło do tak odrażającego czynu, jakim jest zabójstwo małej dziewczynki, która na dodatek była sierotą.
Domu nigdy nie odbudowano, gdyż ludzie uważają, że jest nawiedzony, a do tego przeklęty. Boją się tamtędy przechodzić za dnia, a dopiero co o zmroku, ponieważ zdarzało im się spotkać upiorną zjawę Tomasz i biednej Weronik. Widywali też ogrodnika, a czasem Anetę.
Doktor Ritha nigdy nie wyszła za mąż na mogiłę jeździła pod osłoną nocy. Na swoim Czarnym księciu, którego dostała od Tomasza. Poświęciła się też temu, co kocha najbardziej czyli swojej pracy.
Proboszcz uważał, że w tym miejscu zamieszkało zło, bo Aneta uprawiała czarną magię. Ziemia była wielokrotnie święcona, ale na nic to się zdało.
Bo upiorne zjawy dalej się pojawiały strasząc przechodniów. Aneta za życia uwielbiała krzywdzić ludzi sprawiało jej to wielką przyjemność.
Robi to również po śmierci było paru śmiałków, co próbowało spędzić noc w zgliszczach domku myśliwskiego. Ale o północy uciekali aż się kurzyło za nimi. Jednego znaleziono nas ranem martwego z dwiema dziurkami na szyi.
Komentarze (24)
A tak to standardowo, tragedia.
Sporo do korekty, sporo...
Marge masz niepowtarzalny styl. To właśnie styl wyróżnia Cię spośród innych autorów. Niesamowicie jest zagłębić się w Twój własny świat, tak inny od wszystkiego co znam. Przypominasz mi Nikifora, jeśli nie wiesz kim był, obejrzyj film "Mój Nikifor".
Nikifor malował obrazy. Jego styl malowania, mądrzy ludzie nazwali prymitywizmem.
A teraz się skup... jak myślisz? czy jeśli ktoś poprawiałby Nikiforowi obrazy, to byłby nadal interesujące? Otóż nie. Dlatego mam dla Ciebie radę - daj sobie spokój z korektą. Pisz co w sercu gra i nie przejmuj się, że gdzieś brakuje przecinka, czy kropki. Taki jest Twój styl, uważam, że jest on uroczy.
Masz wielką fantazję i niebanalne spojrzenie na świat. Wiesz czym jest "alchemia wiecznej namiętności" - to rzecz nie do przecenienia. Nie słuchaj ludzi. Rób swoje, a historia kiedyś Cię oceni. Może odkryją Cię po latach?
Aneta Lewatywa Pobożna - Witkacy nie wymyśliłby lepszego nazwiska.
Przeczytałem całość i urwało mi dupę. Jestem pełen podziwu.
Pamiętaj - olej przecinki, kropki. Piszesz doskonale.
Jak przepuszcza takie gnioty, które tam widziałem, to chyba ma niewielkie wymagania.
Tak. Ale z drugiej strony rozumiem podejście Zenzy; czasem trzeba odejść od rzeczywistości i olać przecinki.
5, pozdrawiam 🙂
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania