Poprzednie częściMrok w sercu (I)

Mrok w sercu (II) Upadek

Zrywam z siebie resztki dawnych imion,

niech gniją w prochu zapomnianych snów.

Już nie jestem „ja” — jestem niczym,

królem ruin, bez tronu i głów.

 

Wypiłem spokój — gorzki, jak śmierć

podana w kielichu obietnic szeptanych.

Płonę od środka, ale to nie ogień —

to chłód, co wypala wolniej niż rany.

 

Nie ma Boga. Nie ma sensu.

Tylko lustra, co kłamią odbiciem.

Każdy krok to zejście głębiej —

tam, gdzie cisza krzyczy przekleństwem.

 

A jednak... coś tli się na krawędzi

– może nie nadzieja, lecz zemsta...

Jeśli światło mnie opuściło,

to niech ciemność stanie się święta.

 

Nie szukam drogi powrotu —

spaliłem mosty z własnych kości.

Lepiej być demonem w piekle,

niż błagać o litość w światłości.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • zuraw 5 miesięcy temu
    BARDZO MI SIĘ SPODOBAŁ 5!!!!! ✨

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania