Poprzednie częściMrok w sercu (I)

Mrok w sercu (III) Przemiana

Już nie płaczę. Nie pamiętam smaku łez.

Zamieniły się w popiół, co ściera ślady.

Tam, gdzie było serce — pulsuje próżnia,

która śmieje się śmierci prosto w twarz.

 

Byłem człowiekiem —

teraz jestem echem tej ruiny.

Nie potrzebuję snów.

Nie potrzebuję ciepła.

 

Stałem się nocą, co nie zna gwiazd,

ostatecznym milczeniem światła.

Cień już nie depcze za mną —

to ja nim jestem. I to ja wybieram ofiary.

 

Nie proszę. Nie pytam. Nie błagam.

Wiem, że wszystko jest maską rozkładu.

Ludzie udają życie, by nie oszaleć,

ja oszalałem — i właśnie dlatego widzę.

 

Z głębin wyrosły mi skrzydła

czarne jak dusza świata.

Nie do latania — do spadania szybciej,

głębiej niż piekło zna swoje imię.

 

A jeśli ktokolwiek spojrzy mi w oczy —

zobaczy prawdę, której nie uniesie:

że czasem, by naprawdę istnieć,

trzeba umrzeć we wszystkim,

i narodzić się w mroku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania