Mrok w sercu (IV) Rozsiew
Nie jestem już sam — mrok mnie niesie,
jak rzeka niesie topielca do morza.
Ciemność spływa z mojej skóry,
wnika w kamień, w krew, w powietrze.
Miasta bledną, gdy stąpam w milczeniu,
światło gaśnie w oczach przechodniów.
Ich modlitwy rozrywają im gardła —
Bóg ich nie słyszy.
Bo ja już go zjadłem.
Z mojego cienia wyrastają dłonie,
łapczywe, głodne, bez imion.
Dotykają ludzi i wymazują z nich człowieka —
zostaje tylko skorupa i echo krzyku.
Nie niszczę — przekształcam.
Nie zabijam — oczyszczam.
Ich świat był kłamstwem,
więc zrobiłem z niego prawdę.
Każdy świt, jaki znałeś,
był tylko odwrotną stroną zmierzchu.
Teraz noc już nie odchodzi —
a ja jestem jej słońcem
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania