MS St. Louis w Szymakach już nie staje?
- Panie, weź pan się, na mnie nie pchaj.
- Sekundę, co pan taki nietykalny? Matce z dzieckiem trzeba pomóc. Poczekaj pan, jeszcze wózek. Co za raptowny człowiek, gdzie to wszystko tak pędzi.
- Proszę pana, ja ma rozkład jazdy.
- No tak, rozkład ważniejszy od człowieka. Gdzie to wszystko tak pędzi. Wózek... to niech, tu pani postawi, a ja tę, torbę zabiorę.
- Kobieta w płaszczu z naciągniętym kapturem, podziękowała skinięciem głowy.
- Nie ma za co, kobiecie z dzieckiem — zawsze. A synek... widzę, też swoje warzy. Ile ty masz lat? Jak masz na imie? Umiesz się przeżegnać? Chłopiec patrzy przerażony — nie odpowiada.
Mężczyzna w futrzanej czapce, który zadał dziecku pytanie, po chwili, z zakłopotaniem spojrzał w oczy jego matki, mówiąc: Oj nie przejmuj się, mama cię nauczy. Kobieta milczała, zakrywając twarz dłońmi.
Młoda w szarym płaszczu, pod nosem: OMG, z takimi kobietami, to my się nigdy z tej niewoli samców nie wyzwolimy.
Mężczyzna w futrzanej czapce do młodej w szarym płaszczu: Co tam pannie nie pasuje?
- To pewnie jedna z tych, co emigrantów chce wpuszczać do kraju — do rozmowy dołączył mężczyzna z czarną teczką.
- Człowieku, od kiedy to my jesteśmy na ty? Nie życzę sobie... Wielki mi katolik...
- A ja sobie wypraszam...
- Panie, zostaw pan. Taka jak ona i tak nic nie zrozumie, młoda jest...
- Tak, oczywiście pan wie wszystko najlepiej — alfa i omega.
- Pani kochana... ja mam siostrę w Erefenie... Tyle tam tego, jak mrowia i tylko czekają, żeby im dać, bo za robotę się to nie weźmie.
- Tylko tych dzieci szkoda — powiedział ktoś z tyłu.
- Ta dzieci... Panie co pan opowiadasz, przecież to same zdrowe chłopy.
- Panie przestań już pan pierdolić. Byłeś pan tam, widziałeś?
Kierowca: no przecież mówi, że siostra... siostra by go nie okłamała.
- Panie patrz pan na drogę — głośno starsza kobieta o owalnej twarzy.
- Pani starsza, pani się nie boi. Ja już tu tyle jeżdżę, że tę trasę to i ze zamkniętymi oczami bym przejechał.
- Panie, otwórz pan oczy. Co pan tu za cyrk urządza.
- Uwierzyłeś, gdyż możesz teraz dotknąć moich ran. Oj, wy Tomasze — powiedział kierowca, otwierając oczy.
Po kilku minutach Autobus nieoczekiwanie się zatrzymuje. Do środka wchodzą pracownicy straży granicznej. Kierując się do kobiety, której pomógł wsiąść do autobusu mężczyzna w futrzanej czapce, proszą wszystkich o pozostanie na miejscach.
Po chwili zabierają kobietę z dzieckiem do swojego samochodu, odjeżdżają. Wózek nie mieści się do osobówki, zostaje na poboczu. Autobus też powoli rusza z miejsca. Pasażerowie w ciszy patrzą na pozostawiony wózek, znikający w oddali.
Komentarze (7)
Że służby mundurowe wjadą Bogu na niebo?
Bogu? Ja tu nie nauczam.
Gdzie nauczasz?
Na stoliku mała filiżanka,
lusterko, broszka cloisonné,
pierścionek z czarną perłą.
Pozostałości życia
wciąż delikatnie otaczały te drobiazgi.
Zapewne z miłością używała
swoich ulubionych rzeczy,
a nie tylko pielęgnowała je materialnie.
Unoszące się tam powietrze
było bez wątpienia zabarwione
indywidualnością tej kobiety.
Heniu, spod dziewiętnastki wszystko na śmietnik — przerwali rozmyślanie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania