na fali
spragniona szukam miłości
w drodze od butelki do szklanki
kieliszek pędem pikuje
trajektorią wyrywa rozsądek
ktoś mówił mi o umiarze
ponoć bez niego jest trudniej
powiedzcie to tym w przestworzach
co rodzą się po to by latać
mogę kłamać że wszystko
to niekończąca żegluga
żyć jak wygnaniec w obłudzie
wierzyć iż port jest czymś więcej
lecz zapach domu otrzeźwia
członki zdrętwiałe od marzeń
samoloty znowu rozbijam
pośród stanic i żagli
wspomnienia bez miejsca i czasu
nigdy nie dotrą do brzegu
będą dryfować z wiatrem
rozbijać o kapryśne fale
dlaczego nie mogę jak one
zapomnieć iż mam jeszcze nogi
jak kamień szybko zatonąć
dno poznać lepiej niż człowiek
brud jednak zawsze wypłynie
niczym szumowiny wywaru
to tylko ścina się niemoc
w odmętach dobrych uczynków
jeszcze soli ździebko nakapię
myśli zakonserwuję
Komentarze (23)
Pomimo, iż całość jest świetna, to najlepsze moim zdaniem są ostatnie dwa wersy szóstej strofy i dwa ostatnie wersy zakończenia.
Piękne.
Pozdrowionka!
Ok, co do wiersza - alkohol jest miłą odskocznią dla ludzi z głową, z mocną głową i mocnym charakterem. Słabeusze idą na dno, żeby wypłynąć w kanale egzystencji i pijanym krokiem z szumem w głowie toczą się, jak kula rozbijając na trajektorii przyjazne kręgle.
Nie bądź słabeuszem
Miej człowieku duszę
Wina i wódeczki
To słabe ucieczki
Pozdrawiam.
Na pewno tytuł pasuje idealnie. Raz na fali, raz pod. Czasami głęboko. Jak na wzburzonym morzu.
Jakby ''rozdwojony tekst'' i trudno utrzymać obydwie krawędzie na raz.
Najbardziej trzy ostatnie. Hmm... sól potrzebna do smaku. Byle bez przesady.
Nie każdą myśl, można wypowiedzieć. Jeno poczuć.→Pozdrawiam:)↔5
Wiem, ja cenię oszczędność słowa, dlatego wariuje z nożyczkami, lecz to Twój wiersz i Twoje wyrzucanie wnętrzności, jeżeli tyle chcesz, to masz do tego prawo. I ja to szanuję.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania