Na krawędzi 2
Kilka dni później
A potem, jakby ktoś wyciągnął wtyczkę z prądu, nastała cisza.
________________________________________
Zaczęło się od tego, że nie mogłem wstać z łóżka. Nie fizycznie – po prostu nie widziałem sensu. Ciało miałem ciężkie, jakby było z betonu, a w klatce piersiowej jakby był kamień co najmniej ważący tonę.
Zastanawiałem się, czy to znowu to.
Czy znowu idzie depresja. Czy to zjadacz duszy, wysysacz wszelkiego szczęścia i radości.
Czy to już. Czy to znów.
W takich chwilach nie potrafiłem spojrzeć nikomu w oczy. Głowa ciężka, myśli obracały się w kółko jak zepsuta płyta:
"Znowu zawiodłeś."
"Wszyscy się martwią przez ciebie."
"Nie zasługujesz na nic dobrego."
Lekarz mówił, że to nie ja – to choroba.
Ale jak odróżnić jedno od drugiego, kiedy wszystko boli od środka?
________________________________________
Mama czasem mówi, że babcia była „inna”. Że potrafiła przez kilka dni nie jeść, nie spać, sprzątać mieszkanie od sufitu do podłogi, pisać listy do „nieistniejących instytucji” i wybuchać śmiechem bez powodu.
A potem nagle zamykała się w sobie. Siadała na wersalce w ciemnym pokoju i nie odzywała się do nikogo przez kilka dni. Nie gotowała. Nie wstawała. Czasem tylko patrzyła w sufit i mówiła:
– Nie mam siły żyć, rozumiesz? To jest wszystko ponad moje siły.
Wtedy nikt nie mówił o chorobie. Tylko o „kobiecej słabości” albo „nerwach”. Dostała kilka zastrzyków i skierowanie do sanatorium, które miało „ukoić rozchwiane nerwy”.
Nikt nie powiedział: CHAD - choroba afektywna dwubiegunowa
Nikt nie powiedział: to choroba psychiczna
Nikt nie podał ręki, nikt nie dał słów wsparcia.
„Dawniej ludzie bali się przyznać, że ich boli dusza, bo to było gorsze niż śmierć.”
Myślę czasem, że to właśnie od niej to mam.
Tę amplitudę duszy.
To wahanie.
Ten błysk i ciemność.
Rodzice zdecydowali, że znowu pójdę na dzienny oddział. To dla mnie przedszkole dla dorosłych. Terapia zajęciowa , terapia grupowa, obiad. Zajęcia od 9 do 14. Fajne wypełnienie dnia.
Nie hospitalizacja na oddziałe zamknietym, jeszcze nie.
Ale taka „przerwa w życiu”.
Czyli miejsce, gdzie czas płynie inaczej, a ludzie noszą swoje cierpienia w oczach. Wyrażają je w swoich obrazach malowanych pędzlami, wierszach czy też innych rzeczach rękodzielniczych.
Tam poznałem ją.
Zobaczyłem ją pierwszego dnia, gdy siedziała na korytarzu, bawiąc się gumką do włosów, z którą robiła setne kółeczko wokół palca. Patrzyła w podłogę, jakby tam było coś ważniejszego niż cały świat.
Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że ta dziewczyna z borderline wpatrzona w linoleum zrujnuje i odbuduje całe moje życie.
Ale to już inna część historii.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania