Na łożu śmierci
Alfred umierał. Leżąc w łóżku rozpaczał, i głównie czytał gazety. Pewnego dnia gdy poczuł się wyjątkowo niedobrze wezwał do siebie służącego. Był bogaty i mógł sobie pozwolić na służących.
-Tak, panie?-służący wyrwał Alfreda z rozmyślań.
-Idź i wezwij moich synów-powiedział Alfred. Jego synowie mieli po 24 i 28 lat. Starszy zawsze był mniej kochany i rozpuszczony niż jego młodszy brat. Po kwadransie owoce jego miłości z Amandą-jego zmarłą żoną. Młodszy syn przemówił.
- Po co nas tu wezwałeś? - w jego głosie dało się wyczuć złość. Starszy tylko stał wyprostowany nad ojcem.
- Czuje że umieram i postanowiłem rozdzielić majątek. Z testamentu napisanego przeze mnie wynika iż ty - zwrócił się do starszego syna- dostaniesz dom i pieniądze.
-Dlaczego on, ojcze?- spytał młofszy syn.
- Bo go odrzuciłem, ty dostaniesz samochód. Przepraszam synu- przytulił starszego syna który się rozpłakał. Po kilku dniach Alfred zmarł, pogodzony z synem. Pytasz, co stało się z synami? Młodszy rozbił Auto a starszy rozdzielił pieniądze i przeznaczył je na szczytne cele. Morał z tego taki że na łozu śmierci dostrzegamy błędy które popełniliśmy w przeszłości. A błędem Alfreda było to, iż tak rozpuścił młodszego syna.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania