Na polanie pełnej gwiazd
Byłem, byłem tam.
Na polanie pełnej gwiazd, pełnej serc.
Bijącym co sekund kilka,
Patrzących sobie w głębi dusz.
A duszy dwie co dzień, co noc.
Pisząc rano dzień dobry, wieczorem dobranoc.
Widząc siebie, pobiegły
Pobiegły do siebie,
Jakby zaraz miały się rozdzielić dwie dusze czyste, niczym nie zawinione
I rozdzieliły je kłótnie, spory, zazdrość i ból.
I rzeki Styksu z łez złożonych.
Spory, kłótnie, to nie było warte ich serc, ich łez, ich dusz.
Ból, który łączy umysł z sercem i nie pozwala walczyć.
Walczyć do końca, za miłość, za duszę swoja i Jej, pięknej dziewczyny.
Łzy, łzy, które rzeki do Hadesu utworzyły,
Przeprawiał się w niej Orfeusz,
By dotrzeć do swojej ukochanej Eurydyki.
Łzy boleści, zazdrości, kłótnie i spory rozdzieliły dusze
Dusze dwie, nigdy nie łącząc ich serc.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania