Na polanie pełnej gwiazd

Byłem, byłem tam.

Na polanie pełnej gwiazd, pełnej serc.

Bijącym co sekund kilka,

Patrzących sobie w głębi dusz.

 

A duszy dwie co dzień, co noc.

Pisząc rano dzień dobry, wieczorem dobranoc.

 

Widząc siebie, pobiegły

Pobiegły do siebie,

Jakby zaraz miały się rozdzielić dwie dusze czyste, niczym nie zawinione

 

I rozdzieliły je kłótnie, spory, zazdrość i ból.

I rzeki Styksu z łez złożonych.

 

Spory, kłótnie, to nie było warte ich serc, ich łez, ich dusz.

Ból, który łączy umysł z sercem i nie pozwala walczyć.

Walczyć do końca, za miłość, za duszę swoja i Jej, pięknej dziewczyny.

 

Łzy, łzy, które rzeki do Hadesu utworzyły,

Przeprawiał się w niej Orfeusz,

By dotrzeć do swojej ukochanej Eurydyki.

Łzy boleści, zazdrości, kłótnie i spory rozdzieliły dusze

 

Dusze dwie, nigdy nie łącząc ich serc.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania