na przystanku komunikacji

zaczepił mnie gość na przystanku.

bełkotał coś, lecz nie wiem co

chce pewnie na piwo lub fajki!

a kieszeń mam pustą jak los.

 

i szkoda mi go, bo rozumiem -

nie każdy jest silny jak tur.

nie umie za bary z tym życiem,

gdy głową uderza o mur.

 

lichutka kapota na grzbiecie.

i odór - przepity na wskroś.

na chleb? powątpiewam. i wiecie,

bezsilna dopada mnie złość.

 

wędruje mu dłoń za pazuchę -

ma pewnie na kartce tekst próśb.

jak spławić go mam? niczym muchę?

już szukam stosownych tu słów.

 

wtem rękę wyciąga gość do mnie

(wyryte niedole i brud).

uwierzcie, zdumienie ogromne.

palący ogarnął mnie wstyd.

 

on wcale nie żebrał o drobne!

a w dłoniach miał paczkę LM.

bełkotał mi coś niewyraźnie

- częstować fajkami chciał... mnie.

 

______________

Kwiecień 2013

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Conie pół roku temu
    Świetna pointa. Nie szata wszak zdobi człowieka i nie ma co oceniać po pozorach. Świetny wierszy.
    Początkowo myślałem, że chodzi o warszawski przystanek Telekomunikacji Miejskiej, czyli teleportacji Rafała Trzaskowskiego.
  • TseCylia pół roku temu
    :)
    Oceniamy schematycznie , a tym samym nierzadko niesprawiedliwie.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania