Na tabliczce mnożenia

Na moich ustach połyskują skazy

zmarnowanych godzin.

Na skórze dominuje cieniolubny dotyk.

 

Odkąd ujrzałam cię

w swoim koszmarze, samotność stała się

cechą najlepszych.

Nie chcę, aby miłość zawsze

odmieniała się przez przypadki,

a ciało sprzeciwiało duszy.

 

Zanim nasycisz mnie

kolejnymi pytaniami retorycznymi,

pozwól mi pomodlić się czule

na tabliczce mnożenia.

Moje zmysły wciąż pachną tobą,

usta wciąż noszą pieszczotę

twoich skrzydeł.

 

Zakochana aż po ból, zdumiona

niby ciężkostrawny lęk, usiłuję odnaleźć

moje przymierze, przeinaczone jutro.

 

Nie wiem, jak długo będę tęsknić

za minionym słońcem, za mdłym bólem,

który dodaje odwagi straconym.

Nie chciałabym tańczyć, dopóki

nie ma muzyki.

 

Wypaczony sen, zdradliwa melodia -

wszystko to ma jakieś przeznaczenie,

jakiś rychły sens.

Pozostanę twoim serdecznym cieniem,

melancholijną przyszłością.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Grafomanka 7 miesięcy temu
    Zwróć uwagę na zaimki. Są zbyteczne.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania