Na temat poezji

cham czekający na rywala

dziś o poezji wam opowie

zazdrosny ze sztachetą w dłoni

na której przysiadł Paź królowej

 

Jezu Chryste przenajświętszy. Cham ze sztachetą w dłoni, na której przysiadł Paź królowej — to nie jest poezja! Nie...

O czym to ja myślałem. A... Syn znajomego i jego żona mówili,

że nie mają dzieci, a jednym z powodów jest to, że nie wiedzą, jak będzie wyglądała Ziemia w przyszłości. Może o tym powinienem napisać? Bzdura! To już lepiej o tych butelkach w lodówce... Przepięknie oszronione lśnią, jakby konkurowały ze sobą, która pierwsza zostanie rzucona, jako koło ratunkowe, gdy zacznę tonąć w niepewnościach, widzianych trzeźwym wzrokiem.

 

Pinus zbyt Nigra rozmiar za duży

otwartych ramion łamią się kości

bez ryb akwarium litr wódki proszę

krwawiące dziury zgrzyt rzymskich gwoździ

 

czystej niestety nie ma bo wyszła

szaleją dłonie niech będzie słodka

czy słodka była spuść wodę nie patrz

 

przy pisuarze wygięta postać

i mniej zakonnic i więcej kobiet

smród moczu tonę chcę się wydostać

 

oddycham beton krew z nosa kapie

następny oddech w łeb szklanką dostał

i już jest dobrze i już jest lepiej

 

Stop! Co ja wypisuję, przecież to nie wypada, tak porównywać cierpień pijącego, by zapomnieć, do cierpień tego Żyda z biblij, który oddał za nas życie. Z pewnością to się komuś nie spodoba. Poza tym te kości, wymiociny, krew, pisuary, to się zupełnie nie nadaje, zbyt odrażające dla laurkowców...

 

Minął deszcz, cham ze sztachetą (myśląc o butelkach, zupełnie o nim zapomniałem) — co z nim zrobić, normy moralne obowiązują wszystkich w jednakowym stopniu — powtarzał mi ojciec — ale zakochany cham, jest przekonany, że jednostki takie jak on mogą więcej. Biegu wydarzeń nie da się już zatrzymać. Nienawidzę wędkarstwa. Ojciec wędkował i czytał książki, mało mówił. Długie bezsensowne godziny wpatrywania się w spławik. Spławik, jakie to słowo jest brzydkie. Jednak stało się, zapaliłem — chuj z tym, nie będę się męczył. Kurwa! Miałem nie przeklinać nawet w myślach, ale co mi tam i tak nikt nie słyszy. I koleiny raz, o czym to ja pisałem... A, ok... zazdrosny cham ze sztachetą w dłoni, na której przysiadł Paź królowej...

 

skrzydła miał boskie i ciało smukłe

przepiękny okaz zaręczam słowem

szeptał cudeńka a głos tak gładki

zawrócił bystro chamowi w głowie

 

odłożył deskę patrzył mu w oczy

cóżem ja cham mam począć teraz

dostrzegłem piękno niedzielnej nocy

ktoś go zachodzi szum nie dociera

 

już nic nie widzi poza przyrodą

sztachety noże to wszystko zbędne

rozkłada ręce wita rywala

a ten mu na to widły trójzębne

 

wbija z okrzykiem kocham Helenę ;)

Średnia ocena: 1.5  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • wikindzy 2 tygodnie temu
    No tekst powala, ciut taki tego, nocny trochę.
  • Agrafka 2 tygodnie temu
    Reymontowska walka o byt to prawda przenajświętsza i o moich korzeniach. Żadnych ckliwości, słaby umierał. Właśnie sobie układałam w głowie nowy wierszyk laurowy. Czy Ty słyszysz tu rym:
    Z solą i twych dłoni / jużże od soboty czy nieco zbyt odległy? Jak uważasz?
    Mi się podoba.
    Takoż i widły trójzębne i kocham Helenę, bardzo, bardzo REWALitazujące. Nie przekręciłam?
    Pozdrawiam 🌞🍀🌹
  • o nim pseud 2 tygodnie temu
    "Czy Ty słyszysz tu rym:
    Z solą i twych dłoni / jużże od soboty czy nieco zbyt odległy? Jak uważasz?"

    Jak już napiszesz całość, to odpowiem czy słyszę, ok?
  • Agrafka 2 tygodnie temu
    o nim pseud dobrze :-)
  • Agrafka 2 tygodnie temu
    o nim pseud rewitalizujące rzecz jasna :-)
  • Agrafka 2 tygodnie temu
    o nim pseud 🆗
  • Agrafka 2 tygodnie temu
    *laurkowy
  • Poeta34 2 tygodnie temu
    Dobre to jest

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania