Tjeri Zainteresowanie historią rodziny zazwyczaj przychodzi za późno, wtedy gdy trudno sięgać do oryginalnych źródeł. Nie dziwię się Twojemu dziadkowi, że nie chciał wspominać tych czasów.
Bożeno Joanno→Aż to wersy sobie wyobraziłem. Należy pamiętać. Jak najbardziej.
Szczególnie→ostatnia strofa.
No właśnie. Czasami jesteśmy gorącym żelazem, z którego Kowal Los, wykuwa co chce.→Pozdrawiam:)
Po tej przymusowej pracy we wsi rozpętała się prawdziwa epidemia, większość mieszkańców chorowała, w tym moja babcia, ale jej udało się przeżyć. Wszystko to przypomniało mi się przy obchodach stulecia Bitwy Warszawskiej. Dziękuję za wizytę i komentarz. Serdecznie pozdrawiam!
Zachowało się ze szczątków przekazów, grób pradziadka zobaczyłam dopiero jako dwudziestoparolatka, wtedy nie mówiło się wiele o tragediach I Wojny Światowej. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrowienia!
Na pewno pisany wspomnieniem i słowem. Jak często nie wiemy i nie znamy jaki koniec nas czeka. Tez mam taki przekaz z pierwszej ręki od mojego dziadka - ucieczka przed banderowcami. I pewnie na moim pokoleniu to się zakończy. Bo ciągle jest czas na przekazywanie... i okazuje się, że coraz mniej.
dziękuję za ten wiersz.Pozdrawiam
W rodzinie jestem chyba ostatnia, która o tym pamięta. Może jeszcze potomkowie innych mieszkańców, którzy tam pozostali, nie zapomnieli o tych wydarzeniach. Trudno osądzić. Chciałam pozostawić ślad o tych, którzy umierali anonimowo w tamtych, czasach.
Ciekawa jestem, jakim sposobem Twojemu dziadkowi udało się zbiec przed banderowcami. Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz o tym. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Serdecznie pozdrawiam!
W Niemczech po pierwszej wojnie w miejscowościach, w których mieszkali stawiano pomniki z nazwiskami poległych i o nich się pamięta. Druga przyniosła znacznie więcej ofiar bezimiennych. Natomiast w Polsce o niewielu się pamięta, a jak już to wybiórczo.
Pozdrawiam
Podróżując w okolicach Biecza znalazłam wiele cmentarzy z czasów I Wojny Światowej. Na Mazowszu takich cmentarzysk jest niewiele, mój dziadek nie poległ z karabinem w dłoni, ale zachorował w czasie przymusowych robót przy kopaniu okopów. Epidemia tyfusu i zapalenia płuc zdziesiątkowała tamtejsze okolice. Na początku pandemii wspominano trochę o dramatycznej sytuacji, jako panowała w latach 1918-20. Ludzi wyniszczały nie tylko działania wojenne, ale przede wszystkim głód. Takie były realia, o których zapomniano.
Dziękuję za wizytę i komentarz. Pozdrowienia!
Komentarze (16)
Smutny, poruszający.
Żałuję, że mało wiem.
Szczególnie→ostatnia strofa.
No właśnie. Czasami jesteśmy gorącym żelazem, z którego Kowal Los, wykuwa co chce.→Pozdrawiam:)
dziękuję za ten wiersz.Pozdrawiam
Ciekawa jestem, jakim sposobem Twojemu dziadkowi udało się zbiec przed banderowcami. Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz o tym. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Serdecznie pozdrawiam!
Pozdrawiam
Dziękuję za wizytę i komentarz. Pozdrowienia!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania