na wyciągnięcie ręki..
niedaleko mego domu mieszka Bóg
bezczelnie się kiedyś wprowadził
nie pytał czy może, czy nie mam nic przeciw
swój dom krzewami obsadził
i denerwował mnie dzień po dniu
prostą radością życia,
bo śpiewał za dnia, przy świetle spał
nie mając nic do ukrycia
okrzyki dzieci, szczekanie psa
wzmagały zazdrość, niepokój,
bo, by pasować do jego tła,
posprzątać musiałam wokół
postanowiłam poznać go lepiej
i z bliska spojrzeć mu w oczy
skąd w nim ta siła.. zwyczajny ktoś…
i tu mnie prawdą zaskoczył
bo... patrzył zwyczajnie, zwyczajnie mówił
zwyczajnie przy stole siedząc,
nie zauważył, że coś pogubił
zwyczajnie mówiąc i jedząc
i czego dotknął swobodnie przechodząc
- krzesło i stół i podłoga,
stawało się lekkie, srebrzyście pachnące,
wszystko dotknęło Boga..
codzienny obraz prostej szczerości.
bez lepkich słów, bez nadęcia
tu, po sąsiedzku, dosłownie za płotem,
zwyczajni na pozór,
święci
Komentarze (7)
Pozdrawiam
za nazywanie ich wierszami
i za pozdrowienia, które zawsze odwzajemniam dosyłając uściski :)
Dzięki serdeczne!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania