na żółto i na czerwono
patrzyłam, autobus odjeżdżał. nie, nie było we mnie żalu,
z niektórych rzeczy wyrasta się jak z ubrań. niby jeszcze
do wyjścia, ale można je zastąpić, wymienić.
inaczej rutyna.
a to przecież kolejna jesień. nadprogramowa.
nie chcę opaść jak liście, które, nawet uschnięte, przywierają
do gałęzi. trzymają się miejsca, żeby nie wpaść pod nogi.
dlatego idę, nie oglądam się, nie będę drżała przy najmniejszym wietrze,
że spadnę albo dam się porwać.
Komentarze (29)
bardzo dobra końcówka
z tym, że są /u mnie/ takie momenty, chwile, które dają pewność ....nadprogramową, coby się trzymać twojej metaforyki
I warszawski 🚍
i jesienny 🍁...
To by mi rozjaśniło się trochę.
NO!
< Idziesz, nie oglądasz się, nie drżysz, że spadniesz (z czego,skąd)
nawet nie dasz się porwać. chyba dla okupu >
Twoje wiersze są za trudne dla mnie. Apsolótnie!
NO!
W ogóle całość cymes.
Pozdro:) 10
Pozdrawiam
Przebijam... 20
Ok.
Ja tych kropek nie rozumiem.
A co to jest xD?
Lol.
xd
Siema!
że spadnę albo dam się porwać".
To bardzo ładne. Fajnie, że wciąż wrzucasz swoją twórczość.
Jeżeli to wina życia, że tak mało Ciebie, to rozumiem, ale i tak czekam na Twój tekst... i cieszę się, że wróciłeś
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania