Nadzieja

Nadziejo matko głupich

Przyszłaś do głupiego

Niespodziewanie

Jakby znikąd

 

Razem z Tobą przyszła jasność

Parę promieni słońca

Przedarło się przez czarne chmury

 

Czy Twój blask rozpędzi te chmury?

Póki co trochę nieśmiało zaglądasz

Ale to wystarczyło

 

Moje ręce to wyczuły

To niespodziewane ciepło

Którego dawno nie było

 

Już nie wiem co lepsze

Trochę polubiłem zimno

I czarne chmury

 

Ale kto wie

Może się polubimy?

Ale za dużo sobie nie wyobrażaj

Nie rzucę się Tobie w ramiona

Przynajmniej…jeszcze nie teraz

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania