Nadzieja
Nadziejo matko głupich
Przyszłaś do głupiego
Niespodziewanie
Jakby znikąd
Razem z Tobą przyszła jasność
Parę promieni słońca
Przedarło się przez czarne chmury
Czy Twój blask rozpędzi te chmury?
Póki co trochę nieśmiało zaglądasz
Ale to wystarczyło
Moje ręce to wyczuły
To niespodziewane ciepło
Którego dawno nie było
Już nie wiem co lepsze
Trochę polubiłem zimno
I czarne chmury
Ale kto wie
Może się polubimy?
Ale za dużo sobie nie wyobrażaj
Nie rzucę się Tobie w ramiona
Przynajmniej…jeszcze nie teraz
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania