Nadzieja kolorem życia

ROZDZIAŁ 1

 

GABRIELA

 

20 maja 1989.

 

Raport medyczny

 

DATA: 20 maja 1988.

IMIĘ I NAZWISKO: MICHAŁ ALEKSANDROWICZ

WIEK: 5

IMIĘ OJCA: KAMIL

IMIĘ MATKI: AGNIESZKA

 

SZCZEGÓŁY ZDARZENIA:

 

Dnia 20 maja 1989 roku na oddział intensywnej terapii został przywieziony chłopiec w wieku 5 lat. Odwodnienie oraz liczne rany na ciele dziecka wyraźnie wskazują na ślady przemocy domowej. Fioletowe zasinienia w okolicach żeber, ud, oraz klatki piersiowej. Dodatkowo chłopiec miał złamany nos oraz rozciętą wargę. Jak wynika z przeprowadzonych badań, czwarte i piąte żebro złamane a na plecach można ujrzeć ślady po uderzeniach ( być może był to pas lub inne narzędzie) . Stan dziecka określany jako zły.

 

Wielokrotnie wpatruję się w dokument próbując zrozumieć jakim złym człowiekiem trzeba być aby wyrządzić tyle zła, niewinnemu małemu dziecku. Ten raport zdobyłam w sposób niewłaściwy lecz czy to teraz ważne? Mój wnuk walczy o życie podłączony do aparatur a ja nie mogę uczynić nic, aby mu pomóc. Czekanie. Czekanie to chyba jeden z najgorszych momentów w życiu kiedy jestem zdana tylko i wyłącznie na łaskę Boga. Zimna jak lód dłoń Michałka jest taka krucha w mej dłoni, nie potrafię powstrzymać łez to silniejsze ode mnie. Przecież to oczywiste sama jestem matką a teraz babcią i wiem jaki wewnętrzny ból przeżywają rodzice, opiekunowie bliskich znajdujących się w szpitalu. Wiem też że wraz z dzisiejszym dniem ja straciłam syna a Michał rodziców. Nigdy już taka sytuacja nie będzie miała miejsca, oni już nigdy go nie zobaczą. Dla niego jego rodzice umarli i ja tego dopilnuję. Przemawia prze ze mnie teraz złość tak ogromna i silna że sama do końca nie jestem w stanie tego pojąć. Nigdy nie traciłam kontroli nad sobą, nie byłam wybuchowa ale dzisiejszego wieczoru zmieniło się wszystko-diametralnie.

 

Gdyby nie przypadkowy telefon nigdy nie dowiedziałabym się że mój wnuk jest w takim stanie. Moi pierwszym zadaniem będzie odszukanie tej osoby i podziękowanie jej. Żadne pieniądze nie wyrównają ulgi jaką odczuwam , chłopiec jest bezpieczny to jest teraz najważniejsze dla mnie. Podejmę kroki aby zapewnić mu bezpieczeństwo. To co postanowiłam... wstydzę się tego i nigdy o ty nie zapomnę. Jednakże to jedyny sposób a to, abyśmy mogli zacząć od owa. Tylko ja i On. Wychowam go a dobrego i mądrego człowieka , który już nigdy nie będzie cierpiał. To dziecko w żaden sposób nigdy nie zasługiwało na ból jakiego doznało oh... gdybym tylko wiedziała wcześniej jaka krzywda dzieje mu się od razu zareagowałabym.

 

Jestem zajętą kobietą, mam wiele możliwości, kontaktów. Uchodzę za osobę zdecydowaną i stanowczą. Tylko jedna i jedyna osoba jest teraz w moim życiu i jest i uroczy pięciolatek o oczach czarnych i włosach podobnych do mnie-wiecznie prostych i ciemnych. Urodę odziedziczył po ojcu. Prosty nos oraz pełne usta sprawiają że to naprawdę śliczny chłopczyk. Pokochałam go i odczuwam poczucie winy że dopiero teraz jestem w stanie mu pomóc. Nie jest jeszcze za późno, na pomoc nigdy nie jest za późno i właśnie dzisiaj uczynię to, co muszę-odbiorę im go, obdarzę miłością, troska i zaufaniem, jakiej nigdy nie otrzymał od osób które mają czelność nazywać się opiekunami.

 

Moje rozważania przerywa wejście Piotra. Jest to mój zaufany człowiek, przyjaciel oraz osoba do której mam pełne zaufanie. Dostrzega moje łzy, od razu podchodzi i z lewej kieszeni marynarki wyciąga chusteczkę, to taki miły i uczynny chłopak.

-Pani Gabrielo jak on się trzyma? -Mówi patrząc z wyrazem złości.

-Te godziny będą ważyły o jego losie.-Opuszczam głowę w dół wpatrując się w swoje zamszowe buty. Nie mam siły powiedzieć więcej, mój głos się załamuje.

-Co dalej pai Gabrielo? Musi pani wierzyć w siłę chłopca, Michał to silny facet przeżyje dla pani. Wie że czeka tu pani na niego, pewnie i słyszy naszą rozmowę.

-Naprawdę? Uważasz że słyszy mój głos ? Dziękuję Ci Piotrze że mogę a Ciebie liczyć to bardzo wiele dla mnie znaczy. Na moment Piotr spogląda w moje oczy z takim samym wyrazem ulgi kiedy po raz pierwszy go spotkałam, wtedy on potrzebował pomocy.

-Nigdy nie zapomnę ile dobrego dla mnie pani uczyniła. -Cicho szepcze a ja widzę że pod skórą tego twardego charakterem dwudziesto czterolatka kryje się wrażliwiec. Delikatnie uwalniam dłoń którą Michał trzymał mocno, jak gdyby nie chciał jej puścić i wstaję, nie chcąc aby dalsza część rozmowy była słyszana przez dziecko. Składam pocałunek na jego czole i ostatni raz spoglądając opuszczam pokój wraz z Piotrem.

-Piotrze mam dla Ciebie zadanie.

-Słucham. Jak mogę pomóc? -Proszę tutaj masz adres pojedziesz tam i załatwisz pewną sprawę-dla mnie. Ma się to obyć bez świadków po cichu, z resztą sam wiesz nie muszę cię pouczać. -Uważna i skupiona twarz mego kierowcy a zarazem i ochroniarza dokładnie wskazuje to o czym myślę.

-Tak jest, zajmę się tym. Czy pod tym adresem mieszkają rodzice dzieciaka?

-Rodzice !? Marne gadanie, to nie jest jego rodzina, powinni go kochać, opiekować się nim a dowiedziałam się że było zupełnie odwrotnie. Mój biedny chłopczyk musiał znosić alkoholizm i narkomanie tych przybłęd. Wstyd! Nie tak wychowałam własnego syna, co zrobiłam źle? W który momencie straciłam nad sobą kontrolę? To moja wina, rozpieściłam go pozwalając aby stał się kim się stał-wrakiem człowieka. Mój kochany chłopczyk taki wspaniały, dziś przestraszony i zgaszony. Nie! Nie pozwolę, już nigdy go nie zobaczą.

-Proszę się uspokoić pani Gabrielo, zrobię wszystko aby małego ochronić, ma pani na to moje słowo.

-Twoje słowo zawsze było i jest dla mnie ważne, nigdy mnie nie zawiodłeś , zdradziłeś. Wierny z Ciebie pracownik a przede wszystkim przyjaciel. Tylko kiwnął głową, potwierdzając słowa, małomówość-to jego kolejna zaleta.

-Pani Garielo pomodlę się za małego idę załatwić naszą sprawę.

-Pamiętaj sprawę załatw szybko i bez świadków. Wraz z zaistniałą sytuacją Michał dzisiejszego wieczoru straci rodziców na zawsze. Od dziś tylko ja będę go wychowywała, jasne?

-Tak, proszę pani.

-Uważaj na siebie chłopcze.

-Dobrze.

 

Piotr odszedł szybkim, zdecydowanym krokiem a ja stojąc przed pokojem w którym znajduje się mój wnuczek mam mieszane uczucia. W tej chwili nie jestem tą zdecydowaną i pewną siebie Gabrielą która zawsze ma wszystko pod kontrolą. Moje skołatane czterdziestoparoletnie serce odczuwa wiele emocji, od przerażenia na myśl jaki widok mogę zastać po wejściu do tego pokoju po pewien wewnętrzny spokój że postępuje właściwie. Ruszam do środka już pewniejsza siebie, muszę to zrobić , muszę pomóc Michałowi choćbym miała złamać prawo. Boże dopomóż mi w tej chwili, wesprzyj mnie abym znalazła w sobie siłę i odwagę na realizację swoich poczynań...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania