Najzdolniejsza Marysia

Miałam cztery latka to już potrafiłam czytać i liczyć, rodzice byli zemnie bardzo dumni i starali się zaspokoić mój głód poznawania. Chorowałam często wtedy mama opiekowała się mną, jak leżałam w łóżku, a tata wracał z pracy na budowie, wstępował po drodze do biblioteki naukowej i przynosił mi książki do czytania. Byłam bardzo szczęśliwa mogłam chłonąć całą zawartą tam wiedzę, która zrozumiała była tylko dla mnie i garstki naukowców. Rozwijałam się błyskawicznie i rodzice postanowili odkryć mój geniusz dla świata, lecz los okazał się dla mnie i dla nich okrutny. Tata spadł z rusztowania, został sparaliżowany i jak się okazało, pracodawca nie ubezpieczył go w ZUS. Zostaliśmy z długami za leczenie szpitalne, jedynie z małą pensją mamy było to w roku rozpoczęcia przeze mnie nauki w pierwszej klasie. Poziomem wiedzy przewyższałam uczące mnie nauczycielki, a od rówieśników dzieliła mnie przepaść. Oni dopiero uczyli się czytać i pisać, a ja mogłam toczyć dyskusje naukowe, wracając ze szkoły sama wstępowałam do biblioteki naukowej. Pożyczałam tam książkę i w czasie opiekowania się tatą zawsze ją przeczytałam. Trwało to do czasu likwidacji biblioteki naukowej, kiedy to radni uznali ją za niepotrzebną, wtedy pozostała mi tylko biblioteka publiczna. Książki tam pożyczane nie były już tak pasjonujące, lecz wtedy zaczęłam zarabiać, odrabiałam lekcje i prace domowe dla wszystkich chętnych uczniów w naszej szkole. Zarobione pieniądze wydawałam w kafejce internetowej, mogłam tam zdobywać wiedzę. Jak wszystkie zostały zlikwidowane, uczyłam się już w liceum i za udzielane korepetycje było mnie stać na własny dostęp do sieci. Mama najbardziej martwiła się, że nie stać nas na moje studia i nigdy nie otrzymam szansy takiej, jaką maja uzdolniona młodzież w USA, nie mogłam liczyć na stypendium i musiałam po maturze iść do pracy. Zostałam zatrudniona, jako ekspedientka z odpowiedzialnością materialną, pracowałam w pięciu sklepach łącznie przez sześć miesięcy i przez ten okres zarobiłam trzysta złotych. Pozostała część wynagrodzenia pokrywała niedobory za zaginiony towar, pozostało mi tylko wzorem prababek pójść na służbę do państwa. Tylko w przeciwieństwie do nich nie zbierałam na wiano tylko na lekarstwa i rehabilitacje dla taty oraz bardzo skromne utrzymanie. Dostałam tysiąc złotych miesięcznie za sprzątanie podjazdu, oraz utrzymywanie czystości dookoła posesji. Rozpoczynałam pracę wcześnie rano, zanim pan wyjechał do pracy i przed jego powrotem, bardzo lubił jak było czysto. Najciężej było jesienią jak wiatr rozwiewał liście i zimą w czacie silnych opadów śniegu. Spędzałam dużo czasu na powietrzu i zawsze widziałam biegającego przystojnego sąsiada mojego państwa. Sporo czasu poświęcał na dbanie o kondycję fizyczną, rodzice go utrzymywali, a on dbał o siebie biegając rano i popołudniu każdego dnia, a ja w tym czasie sprzątałam. Tego dnia pani wyszła z domu ocenić, jak zwykle moją pracę i poinformowała mnie o konieczności zadbania dziś o wyjątkowy porządek wokół domu, spodziewają się z mężem bardzo ważnego gościa. Pan wrócił wcześniej, jak zwykle mnie nawet nie zauważył, niedługo po nim przyjechał zaproszony pan, pierwszy raz widziałam, jak mój pan płaszczy się przed kimś innym. Widać, że musi być to ktoś bardzo wpływowy i ważny, został zaproszony do domu. Zamiatałam podjazd w tym dniu po raz trzydziesty, jak państwo wyszli oboje z domu odprowadzić gościa, ten pan zobaczył mnie i podszedł do mnie. Ładnie się przywitał i zaproponował mi pracę podobną, lecz za to samo u niego, obiecał mi dwa tysiące złotych miesięcznie oraz miesięczny płatny urlop. Zostawił mi swoją wizytówkę, pożegnał się z moim państwem i odjechał, pan po raz pierwszy mnie dostrzegł i podszedł do mnie wręczył mi premię sto złotych i pochwalił. Byłam bardzo zadowolona za te niespodziewane pieniądze mogłam wykupić lekarstwa dla taty i zobaczyłam przebiegającego sąsiada mojego państwa. Odważyłam się pierwszy raz do niego odezwać.

-Pan ma taką wspaniała kondycję, biegać rano i wieczorem.

Zatrzymał się spojrzał na mnie jak na śmiecia i powiedział.

=Rusz się i spróbuj biegać to po pewnym czasie też będziesz miała.

Ton jego głosu wywołał u mnie negację jego osoby i nie zastawiając się odpowiedziałam.

– Może tak dla odmiany spróbowałby pan tak popracować.

Nadąsany dalej pobiegł, a ja postanowiłam przyjąć propozycję pracy i zmienić swoje życie, za zarobione pieniądze po trzech latach będę wstanie zrealizować swój pomysł na patent.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • T. Weasley 03.12.2014
    Dość nudny i przewidywalny schemat, super-uzdolnione dziecko o nierealnie wielkich zdolnościach spotyka wielkie nieszczęście, cały świat się uwziął, wszyscy mają je gdzieś, ale zdarza się cud i wszyscy zaówarzają bohaterkę jako kogoś niesamowitego. Treść mnie znudziła, ale napisane bardzo bobrze.
  • Ina 03.12.2014
    Cóż muszę przyznać, że mnie kompletnie nie użekło. Nie obraź sie, ale jak dla mnie to było nudne

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania