Namiot
Wymieniam dowód w UM Wrocław. Przy drzwiach, Pan kieruje mnie nie do środka, ale na zewnątrz, do namiotu. Namiot w środku, jak karawana szejka. Jeden mały wiatraczek na całą halę, stanowiącą nitki kolejek do odpowiednich kolejek, do automatów, które wydają numerek przydzielający prawnie do statusu kolejkowicza petenta. Stoję, bo wszystkie krzesła zajęte. Wtem, odzywa się gość w czapeczce Śląska Wrocław.
- Ciekawe czy Morawiecki z Kaczyńskim tyż tu muszą stać!!?
- Panie, oni by maseczek, jak ten - wytykając mnie palcem - w życiu nie założyli - odpowiada grubas za mną.
- Ja nie noszę, bo biorę amantadynę - odpiera Czapeczka.
- A ja, Panie, Covida miałam, i mam jeszcze przeciwciała - odpowiada kobieta przedemną.
- Bo żeś, Pani, amantadyny nie brała! -Zauważam, że Czapeczka ma niezdrowo podkrążone oczy.
W tym momencie robot wywołuje kolejne osoby, więc mogę dostąpić zaszczytu pobrania numerka do kolejki i stać się oficjalnie petentem opuszczającym namiot na obrzeżach, tudzież wstępującym w klimatyzowane wnętrza Urzedu Miejskiego Nowy Targ, Miasta Wojewódzkiego Wrocławiem zwanego.
Komentarze (2)
Podobno warto mieć w domu, tylko ciężko ją dostać...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania