namysły pewnego filozofa
W pewnej krakowskiej kamienicy mieszkał filozof.
Wykształcił się w tym kierunku, tylko dlatego, że był ciekawy.
Nie związał swojej przyszłości z filozofią, dlatego po studiach mieszkał w komunistycznej kamienicy, na obrzeżach pięknego miasta, uciekając przed komornikiem.
Zarabiał najniższą krajową, nie miał nikogo, od kogo mógłby pożyczyć pieniądze.
Rodzina się od niego odwróciła po "incydencie" z jego babcią.
Matka wyrzekła się syna, a ojciec stanął po stronie żony.
Rodzice odcięli mu kontakt z siostrami i bratem.
Załamywał się już od dawna.
Nie widział dalej niż "jutro".
Postanowił oddać się rozmyślaniom.
Przestawał spełniać potrzeby organizmu i nie wiedząc kiedy, jego mózg się wyłączył.
Gdyby go zapytali, nie pamiętałby nic z tego okresu.
No właśnie, "gdyby".
W pewnym momencie, ciało nie wytrzymało i mężczyzna przeniósł się do pośmiertnego świata.
Jego kamienica została już całkiem opuszczona.
Gdyby nie odór rozkładających się zwłok, nikt nie znalazłby jego ciała i zgniłoby w szarym mieszkaniu do szpików kości.
***
Hejka! Jestem nowy na portalu i to moje pierwsze upublicznione opowiadanie. Z chęcią przyjmę porady i sugerowanie poprawek, bo w pisaniu nie jestem idealny. Dziękuję za każde przeczytanie<3
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania