Napad z bronią w ręku
I
Dym z wydechu, silnik charczy, Łysy nogą pedał wciska
Wie co zrobi, gaz do dechy, dłonią jej dłoń mokrą ściska.
Widzą stację, to ich cel, są w potrzebie, nie popuszczą,
Z paska wyjmie on rewolwer, ona skusi smukłą nóżką.
Wtedy Wiesiek, szeryf miasta, pije piwo na tej stacji,
Gdy te piekło się rozpęta, ktoś tu nie zje dziś kolacji.
Zajechali, motor zgasił, słychać muchy gdzieś w oddali,
Żar w powietrzu, upał straszny, słońce dzisiaj wszystko spali.
Lej do pełna! Woła do niej, Dzisiaj Statoyl sponsoruje!
Chce odjechać nic nie płacąc i kasjera obrabuje.
Czuje wzrok na plecach - przenikliwy, czuje w gardle silny lęk.
Się odwraca, w końcu widzi, dziś ich plan runie na łeb.
Zabić glinę? Nie! Dla paru groszy marnych, nie popłaci.
Chowa gnata, szuka drobnych, idzie grzecznie już zapłacić.
Ich wzrok splata się, a powietrze z żaru w mróz się zmienia
Obaj czują, że nigdy nie doszliby do porozumienia.
Co za ludzie? Szeryf pyta. Chętnie ich wrzucę na dołek.
Przez te prawo, co ja mogę? Sterczę tutaj jak ten kołek.
Kasjer na to, że to norma, takich pełno tu przejezdnych.
Jakbym każdym się przejmował, od zgrzytania zjadłbym zęby.
Odjechali, tuman kurzu spod kół zostawili.
Cel ten sam, inne miejsce siłą rzeczy wyznaczyli.
Wnet zmierzają do miasteczka, co za chwilę je zobaczą,
Gdy zostawią je za sobą, tylko kruki tu zakraczą.
O Wiktorio - takie jego miłość życia imię nosi.
Gdy wyjadą nad złe morze, on o rękę ją poprosi.
Będą żyli, w szczęściu, w zdrowiu, Bóg im będzie z nieba świecił,
Gdy się w końcu wyszaleją, postarają się o dzieci.
Ale najpierw rzeczywistość, już mijają miasta bramę.
Z prawej kościół, z lewej rynek, na poletku tkwi baranek.
Skubie trawę suchą, siano istne, nieskoszone nawet.
Zgasił auto, widzi knajpę, naprzeciwko znów baranek.
Się rozgląda, papierosa w zębach trzyma,
Zaraz obok trzaska drzwiami, wolny krok, to ta dziewczyna.
Powolutku z gracją łani, krok za krokiem, ach! Namiętnie.
On nie widział jeszcze w życiu kogoś kto tak kroczy pięknie.
Szeryf trzyma piwo w dłoni, tuż na drodze, tuż przy lesie,
W drugiej ręce trzyma ptaka, szum z centrali echo niesie.
Do jednostek woła głos, do jednostek wszystkich.
Napad w mieście! Napad w mieście! Na ulicach czystki.
On w zadumie nic nie słyszy, myśli nad życiem utraconym
Dziś ze służby wróci późno do swej niekochanej żony.
Złoży ciało swe, stare, pomarszczone już,
Obok żony zimnej - na jej łonie osiadł kurz.
II
Chowa ptaka, słyszy głosy, do radiowozu wolno biegnie,
Komunikat wszedł do mózgu, sprawdza broń, przeładowuje.
Pewny jest, że to nie on dziś tam polegnie,
Skurwysynów ołowianymi drażetkami poczęstuje.
Schował broń za pasek, do niej oczko puścił zawadiacko.
Rzucił: Wejdźmy, rozejrzyjmy się po sklepie.
Przez okienko dostrzegł jakąś babę ze sprzedawcą,
Drzwi otworzył, puścił przodem swą kobietę.
Starzec rozmową był zajęty, w te leniwe popołudnie,
Ich rozmowa, głośna była, słychać ich na całym sklepie
Baba marzy - kiedyś schudnę.
On , że babę w tyłek klepie.
To jest napad! Strzelił w sufit, tynk osypał się na ramię,
Dawaj kasę stara gnido, to nie żarty, bo zabiję.
Łysy jest dziś zrobić wszystko w stanie
Gdyby musiał zabiłby i swą familię.
Stare dłonie jak i szczęka
Trzęsą się na widok gnata
Baba coś po cichu stęka
W głowie starca lecą lata.
Huk okropny, drzwi otwarte z buta,
Szeryf w drzwiach ze swym gnatem stoi.
Zapierdolę tego fiuta!
W głowie mama: nie przeklinaj synu, tak nie przystoi!
Łysy strzelił, chybił o włos,
Szeryf chybnie trafił w ramię.
Nie Łysego, jego miłość,
Którą kiedyś poznał w bramie.
Drugi strzał chybił w jej plecy,
Bo przymierzył on w Łysego.
Z jej ran mocno już krew leci,
Jak z baranka niewinnego.
On przeprasza ją i płacze ,
Łysy we łzach tonie.
Teraz wrona tu zakracze,
Żyli razem jak te konie.
Szeryf w chwili tej podniosłej,
Strzela w jego Łysą głowę.
Kończy miłość ich radosną,
Krew opluła napis love.
Szeryf wyszedł na podwórko,
Wieczór chłodny - piękny ranek.
Z prawej pusto, z lewej piórko,
W dali beczy gdzieś baranek.
Komentarze (4)
Why?
Niestety trzeba się wysilić, żeby rytmicznie zarecytować, wiem ale nie jest to nieosiągalne
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania