Napiję się wódki
WERSJA I
napiję się wódki
bo mi świat odwraca
drogi stają się proste
a powroty łatwe
na ustach resztki piany
szczypią szorstki język
powietrze jak stróżki deszczu
drąży twarde płuca
już jestem dobry
policzki płoną śmiechem
świat z pleców mi zleciał
i rozpadł się w kawałki
idę w otwarte pola,
przestrzenie niezmierzone,
otwieram szeroko ramiona,
zagarniam gęstwinę
włosy zielone od zmierzchu
rozdzielam na pasemka
by dotrzeć do wnętrza bólu
i płaczę płaczę płaczę
nareszcie
WERSJA II
napiję się wódki
bo mi świat odwraca
i drogi stają się proste
a powroty łatwe
na ustach resztka sznapsa
szczypie szorstki język
powietrze jak stróżki deszczu
drąży skamieniałe płuca
już jestem ziemsko dobry
policzki płoną śmiechem
świat mi uleciał z pleców
jaskółką wzniósł się w niebo
idę w otwarte pola
przestrzenie niezmierzone
otwieram ramiona szeroko
zagarniam gęstwinę eteru
włosy zielone od zmierzchu
rozdzielam na pasemka
by dotrzeć do wnętrza bólu
i płaczę płaczę płaczę
nareszcie
Komentarze (47)
Pozdrowienia!
Ja się nie upijam, bo mam silny wewnętrzny głos, który nawet wrzeszczy, gdy trzeba - wynocha od stołu!
Ja bym sobie chętnie leżała i pachniała, ale stale mnie coś za nogę z wygodnej sofy ściąga, wiesz co to jest?
ŻYCIE! Ono człeka hartuje najlepiej, aczkolwiek słyszałam od znajomych, że twarda jestem jak facet, Piliery, nie miałam innego wyjścia ?
Ależ wypada mężczyźnie zapłakać, łzy nie świadczą o miękkości, ale o serduchu, facet też je ma, oczywiście nie każdy ?
To niedobrze, bo suche łzy ulgi nie przynoszą, po to się przecież płacze na mokro, żeby sobie ulżyć w cierpieniu ?
Wierzę ?
A bo tak bywa ze słowem pisanym, całkiem inaczej niż z mówionym, gdy się widzi rozmówcę i figlarne ogniki w oczach albo gromy ?
Najgorsze są ględy, zagadają człeka na śmierć ?
Z której strony by nie patrzeć, alkohol ma zgubny wpływ. Euforia, później gleba. A może tylko nie da się zapić smutków, bo przy trzeźwieniu wracają i uderzają podwójnie?
Kto to wie...
Dobry wiersz, nawet bardzo.5
W pierwszej strofoidzie nie leży mi powtórzenie "staje się". Być może celowe, nie wiem, wg mnie niczego dobrego nie wnosi.
Do drugiej mam największe zastrzeżenia, są one jednak najbardziej subiektywne. Mam problem z obrazowaniem. To kwestia wyobraźni, dlatego piszę o subiektywności.
"na ustach resztki piany
szczypią szorstki język"
Resztki piany na ustach mogą szczypać gdy się je oblizuje (a jeśli nie, to "w ustach" raczej).
"powietrze jak wartki strumień
drąży twarde płuca"
Nie pasuje mi skojarzeniowo. Szczególnie słowo "wartki". Wprowadza ono inny nastrój i zupełnie nie kojarzy się z drążeniem (który to proces jest powolny, mozolny, długi w czasie).
Dwie ostatnie za to są dla mnie ok (może poza słowem "roztłukł"), a puenta dobra.
Ogólnie, mam poczucie, że sporo można tu poprawić, na plus zaś to, że mimo niedociągnięć przesłanie jest klarowne.
Nie śpiesz się z poprawkami. Niech sobie powoli dojrzewają.
Obawiam się, że dopowiedzenia (w drugiej wersji) są złą drogą. Rozumiem, że to Twoje wskazówki, ale to nie wychodzi tekstowi na dobre. Musisz się pogodzić z tym, że zwykle odbiór czytelnika różni się od zamysłu autorskiego. A utwór to zaledwie pałeczka: w zależności od tego w co uderzy, uzyska inny dźwięk.
W starych dobrych czasach, kiedy portale były lepsze, a ludzie bardziej nastawieni na literaturę, dyskutowało się pod tekstami – tak interpretacyjnie. Bardzo to lubiłam, bo takie dyskusje uczyły zarówno czytania jak i pisania. Odbiorca miał szansę zwrócić uwagę na jakiś szczegół, autor czasem zmieniał coś, widząc jaką drogą idą skojarzenia czytelników.
Komentatorzy rozmawiają ze sobą, wymieniają wrażenia, uzupełniają nawzajem myśli. Trochę tu już jestem i nigdy takiej dyskusji nie widziałam.
To absolutnie nie jest sugestia. Nie mogłam się jednak powstrzymać. Zresztą tak mi łatwiej swoje zdanie przedstawić. Opisy słowne są zawodne i czasem mylące. Zmian w stosunku do Twoich wersji nie ma wcale dużo. W sumie kosmetyka.
napiję się wódki
bo mi świat odwraca
drogi stają się proste
a powroty łatwe
resztka sznapsa szczypie w język
powietrze
drąży twarde płuca
już jestem dobry
policzki płoną śmiechem
a plecy lżejsze o świat
idę w otwarte pola
przestrzenie niezmierzone
otwieram szeroko ramiona
zagarniam gęstwinę
włosy zielone od zmierzchu
rozdzielam na pasemka
by dotrzeć do wnętrza bólu
i płaczę płaczę płaczę
nareszcie
zagarniam gęstwinę
Tu jeszcze może lepiej rozbić monotonię gramatyczną tak:
otwieram szeroko ramiona
by zagarnąć gęstwinę
Cytaty autentyczne ;)
Nie mówię, że Twoje ;).
Tak łatwiej wytłumaczyć moje stanowisko wobec zarządzania wersami ;).
Ale przynajmniej w jednym masz rację. Zaczynasz:
napiję się wódki
Kończysz:
i płaczę płaczę płaczę
Do tego właśnie prowadzi picie alkoholu. Życzę trzeźwej niedzieli oraz bezalkoholowego tygodnia (jeszcze lepiej miesiąca) ??
Pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania