Napisał Tadeusz Płużański...
"...w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości nie możemy również zapomnieć o tych, którzy deptali nasze wartości, którzy występowali przeciwko naszej państwowości, którzy nas okupowali, represjonowali i mordowali. To komunistyczni zbrodniarze w mundurach UB i SB, Głównego Zarządu Informacji WP, KBW, ZOMO itd., itp. Funkcjonariusze, współpracownicy i donosiciele aparatu represji. Sprawcy masakr w Poznaniu, Lubinie, na Wybrzeżu i w stanie wojennym, mordercy księży, zbrodniarze w togach prokuratorskich i sędziowskich. Musimy napiętnować tych, którzy niepodległą Polskę zdradzili. Także następców tych zdrajców, którzy kłamią, że dziś ulicami Warszawy maszerują „faszyści”. Ja i moja rodzina sobie to wypraszamy!"
To taki maleńki przyczynek do owego "zewu zepsutej krwi", pod którym w jego oryginalnej edycji nie uważałam za stosowne się wypowiedzieć, jako że niektóre płazy, w tym - rzekomo - ropuchopodobne stworzonka powoli zapadają jeżeli nie w zimowy sen, to na pewno w hibernację, zaś ja - choć ze wspomnianymi istotami raczej się nie utożsamiam - niemniej darzę je niekłamaną, połączoną z sentymentem, sympatią. Ale:
wszak tu i w tym konkretnym przypadku, musiałam we własnym (osobnym) tekście zareagować na - mieniące się wierszopodobnymi - bełkoty, a to m.in. z tego względu, że...
No tak, że... Otóż w dawnej Małopolsce Wschodniej "zepsutą krwią" nazywano menstruację oraz połogowe wydzieliny. Niby fizjologiczne odpady, w rzeczywistości prapoczątki dające impuls nowemu życiu.
(Re)interpretację obu tekstów pozostawiam (ewentualnym) Czytelnikom :)
Komentarze (1)
Ale to nie mój problem, te Wasze emocje.
Pozdr.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania