Napompowany Balonik

Był sobie raz napompowany balonik, który bardzo lubił latać po niebie i podziwiać chmury. Pewnego dnia spotkał innego balonika, który był jeszcze bardziej napompowany i pyszał się swoim rozmiarem. - Hej, ty malutki baloniku, zobacz jak jestem duży i piękny! - powiedział napompowany balonik do napompowanego balonika. - Nie jesteś taki duży, tylko nadmuchany - odparł napompowany balonik. - A ty jesteś taki mały, że ledwo cię widać - zaśmiał się napompowany balonik. - Nie jestem taki mały, tylko skromny - odpowiedział napompowany balonik.

 

Tak zaczęli się kłócić i wyzywać, aż zauważyli, że zbliżają się do ostrzeżenia lotniczego. Była to strefa zakazana dla baloników, ponieważ tam latały samoloty i helikoptery. - Uciekajmy stąd, bo nas przebiją! - krzyknął napompowany balonik. - Nie boję się niczego, ja jestem największy i najsilniejszy! - odważył się napompowany balonik. - No to zobaczymy, kto dłużej wytrzyma - rzucił wyzwanie napompowany balonik.

 

I tak obaj baloniki polecili w stronę ostrzeżenia lotniczego, nie zważając na niebezpieczeństwo. Napompowany balonik był pewny siebie i swojej przewagi, a napompowany balonik liczył na szczęście i spryt. Wkrótce nadleciał pierwszy samolot i zaczął manewrować między balonikami. Napompowany balonik unikał go zręcznie i śmiał się z napompowanego balonika, który ledwo zdążył się schować za chmurą. - Ha ha ha, ty tchórzliwy baloniku, gdzie się podziałeś? - drwił napompowany balonik. - Nie martw się o mnie, martw się o siebie - ostrzegł napompowany balonik.

 

I miał rację, bo zaraz potem pojawił się drugi samolot i zmierzał prosto na napompowanego balonika. Ten nie zdążył zareagować i został przebity przez skrzydło samolotu. Z trzaskiem wypuścił całe powietrze i spadł na ziemię jak szmacianka. Napompowany balonik widział to wszystko i poczuł ulgę i radość. Udało mu się przeżyć i pokonać swojego rywala. - Hurra! Jestem zwycięzcą! Jestem najlepszy! - wołał triumfalnie napompowany balonik.

 

Ale jego radość nie trwała długo, bo nagle usłyszał huk silnika helikoptera. Zobaczył, że zbliża się do niego wielka łopata wirnika i nie miał już czasu na ucieczkę. Helikopter zahaczył o napompowanego balonika i rozerwał go na kawałki. Tak skończyli obaj baloniki - jeden przez pychę, a drugi przez głupotę.

 

Morał tej historii jest taki: nie należy być ani za bardzo napompowanym, ani za bardzo skromnym. Trzeba być umiarkowanym i rozsądnym. I unikać ostrzeżeń lotniczych.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania