Nareszcie ciepło
Taak.. Minęły już chyba z cztery dni odkąd natknąłem się na tamtego gówniarza. Już ja mu pokażę, kto tu rządzi. Nikt nie będzie nazywał mnie pedofilem! Mam do chuja skończone 17 lat! Z zamyślenia wyrwał mnie mój "przyjaciel" z grupy.. Ashley! Nie rozumiem tego uczucia, ale dobrze czułem się w jego towarzystwie. To dobrze?
-Andy, czy ty mnie słuchasz? -zapytał, machając mi dłonią przed oczami
-Eee.. mam być szczery? Nope. Wybacz.. jestem jakiś taki zamyślony. -stwierdziłem, uśmiechając się do niego. Ah, jak to sztucznie musiało wyglądać.
-Dobra, nieważne już. Chodź w końcu, bo spóźnisz się na próbę! CC, Jinxx i Jake już na ciebie czekają. . -stwierdził z szerokim uśmiechem. On to potrafił mnie unieść na duchu! Mimo wszystko, dalej rozważałem cicha zemstę..
-TY Z PSA SYNIE! -ryczał zdenerwowany CC na Jake'a. Zapewne z powodu tych różowych majtek w jego pościeli.. Już myślałem, że to jego.
-Woah, CC! Ale już mówiłem, że to nie moja wina, że ma jakże kochana dziewczyna się u ciebie akurat przebierała..
-Hej, zrobiliście TO o czym myślę u mnie w sypialni?! -wykrzyczał, na co ja o dziwo wybuchnąłem śmiechem. Wszyscy się na mnie popatrzeli.
-No co, to, że jestem karnym kutasem życia, nie znaczy że nie mogę się śmiać! Dobra, nie pieprzcie tyle, tylko próba! -stwierdziłem i klaszcząc w dłonie
wstałem. Zabrałem mikrofon i wziąłem głęboki oddech.
Woah-oh-oh
The legacy, born from a dream.
On leather wings rose from the streets.
With our hands on destiny.
The legacy, born from a dream.
On leather wings, rose from the streets.
With our hands on destiny.
Zauważyłem jak Ashley mi się przygląda, gdy zacząłem wrzeszczeć do mikrofonu "Go! Run! Run! Never look back!" Coś mi w nim nie pasowało. Nigdy się TYM wzrokiem na mnie nie patrzył. NIGDY. Zacząłem się.. obawiać? Tak. To odpowiednie słowo.
-Andy, porozmawiamy później? -zapytał, a ja jak widać zbyt głośno połknąłem ślinę, bo się szeroko uśmiechnął-
-Um, pewnie. Czemu by nie.. -stwierdziłem, wzruszając ramionami. Po czym poczułem, jak zaciąga mnie do ciemnego pokoju. Ponownie przełknąłem ślinę-Ash, co ty do chuja robisz? -zapytałem, czując jego ciepłe dłonie, na swoich, niestety, gołych ramionach.
-Miałem z tobą porozmawiać już dawno, ale nie miałem odwagi. Doskonale znamy swoje orientacje, prawda?
-No tak.
-Pragnę cię, Andy. Tak po prostu. Od początku naszej znajomości.. -szepnął mi do ucha. Poczułem jak jego ciepły oddech owiewa mi twarz. Zarumieniłem się. Na bank. Oho, powstanie.. Ash, cholera, przestań się ocierać..
-Ale-Ale Ashley.. ja nie mogę z tob..-nie skończyłem. Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Jak mi tego brakowało. Ciepła drugiej osoby. Ash zawsze robił mi dobrze, to znaczy w sensie psychicznym, nie cielesnym! Chciałem go odepchnąć od siebie, niestety nie potrafiłem. Moje chiało go pragnęło. Ja go pragnąłem.

Komentarze (3)
,,With our hands'' - powinno być; With your hands.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania