Następna Ostatnia Chwila Kolejnych Najlepszych Czasów
"Następna Ostatnia Chwila Kolejnych Najlepszych Czasów"
gatunek: sny/koleżeństwo/czas wolny/podróże/dramat
Wiosna 2005. Dosyć ciepły, słoneczny poranek.
Ośmioro przyjaciół, mających po mniej więcej dwadzieścia osiem lat, spędzało beztroskie wakacje w otoczonym wilgotnymi lasostepami ośrodku wypoczynkowym nad jeziorem, kilkadziesiąt kilometrów od jakiegokolwiek dużego miasta. Nazywali się Rastaman, Rastawoman, Hipis, Hipiska, Podróżnik, Podróżniczka, Imprezowicz i Imprezowiczka. To były jedne z najlepszych czasów w ich życiach. Spacerowali między domkami letniskowymi, zazwyczaj niedużymi oraz parterowymi, po chodnikach otoczonych trawnikami, po których biegały jaszczurki, skakały żaby, ropuchy i szarańczaki oraz pełzały ślimaki. Wysoko w powietrzu fruwały jaskółki, ważki, stonki i ćmy.
Grupka kolegów i koleżanek weszła do pierwszego z kilku napotkanych budynków, wchodzących w skład kompleksu wypoczynkowego. Ten domek był bodajże najmniejszy ze wszystkich. Parterowy, wolnostojący, ośmioosobowy. Wewnątrz, za oknami wysokimi chyba jak trzy czwarte ściany, widniały regały, a na nich lśniła czerwona, pomarańczowa, żółta, piaskowa oraz jasnobrązowa porcelana ozdobna, pomalowana w barwne, sielankowe motywy kwiatów polnych i roślin zbożowych. Wśród naczyń, można było znaleźć filiżanki, talerze, dzbanki, doniczki oraz amfory. Oprócz tego, na niektórych półkach znajdowały się także zabawki z zamierzchłych, tajemniczych, legendarnych czasów, reprezentowane zarówno przez plastikowe miniaturki samochodów z drobnymi metalowymi akcentami, jak i przez zielone gumowe figurki przedstawiające jaszczurki z różnych rodzajów.
Po zwiedzeniu domku, Rastaman, Rastawoman, Hipis, Hipiska, Podróżnik, Podróżniczka, Imprezowicz i Imprezowiczka wyszli na zewnątrz. Tuż przed budynkiem, ósemka podróżujących osób zakopała pod ziemią kapsułę czasu z nadzieją, że za kilka albo kilkanaście lat, co najmniej jedno z nich wróci tutaj i tę kapsułę odnajdzie, a wtedy przypomni sobie inne, stare dobre czasy, które najprawdopodobniej zostaną ocenione jako ogólnie choć trochę lepsze niż czasy, w których zakopany skarb został odkryty. Następnie, poszli radośnie zwiedzać pozostałą część ośrodka wypoczynkowego, po czym udali się nad jezioro, a następnie rozpalili ognisko na otoczonym trawnikiem i ogrodem placyku, znajdującym się w środkowej części kompleksu rekreacyjnego.
Wiosna 2018. Nie za ciepłe, lekko wietrzne i dosyć pochmurne popołudnie.
Wszystkim z ośmiorga przyjaciół, nieomal cudem udało się ponownie spotkać razem, znów odwiedzić ośrodek wypoczynkowy i odnaleźć skarby ukryte tu przed laty. Na miejsce przyjechali busem. Poprzednim razem, w roku 2005, był to autobus. Zwiedzili każdy budynek, od najmniejszego do największego, oraz przypomnieli sobie dawniejsze czasy. Tak jak niegdyś przewidywali, w tamtych dawniejszych czasach to ogólnie było lepiej. Po pełnym pięknych, miłych wspomnień spacerze, połączonym z podziwianiem zapierających dech lasów, łąk, bagien, klifów i plaż, wrócili do pierwszego z domków.
Nagle przyjechało kilka busów i mikrobusów. To ekipa remontowa. Wyskoczyła ona szybko z pojazdów, po czym natychmiast podeszła do pięknych, oryginalnych, nostalgicznych, miłych dla oka budowli i w zaledwie kilkanaście sekund przebudowała je na brzydkie, pozbawione oryginalnego klimatu, zabetonowane, pseudo-nowoczesne ośrodki niby-wypoczynkowe. Temu wszystkiemu bezradnie przyglądali się wstrząśnięci, zszokowani, rozczarowani oraz zasmuceni Rastaman, Rastawoman, Hipis, Hipiska, Podróżnik, Podróżniczka, Imprezowicz i Imprezowiczka.
Ośmioro przyjaciół wróciło do swojego busu, którym następnie wrócili do codziennego świata, gnającego bez przerwy, bez powodu i nie wiadomo dokąd. Udało się im w ostatniej chwili zabrać ze sobą kapsułę czasu, zawierającą kilkadziesiąt różnych bibelotów z tego miejsca, niegdyś aż po horyzont emanującego pięknem, magią, urokiem i czarem. Spacerując po zatłoczonym, zakurzonym mieście, zaszli do parku w centrum miejscowości, a wtedy zwrócili swe spojrzenia ku niebu oraz westchnęli z nadzieją, że któregoś dnia, najlepiej to jak najszybciej, zostanie opublikowany cud technologii, jakim zapewne byłby wehikuł czasu. Bardzo przydałoby się im takie coś, aby mogli trwać w innej, lepszej epoce tak długo, jakby tylko chcieli. Być może na zawsze.
Koniec.
Komentarze (5)
Chociaż tak sobie pomyślałem, że czasami większe szczęście, po tym jak coś złego minie,
(gdyż bardziej owe szczęście doceniamy)↔niż być szczęśliwym, całym czas i miało by nam spowszednieć.
Oczywiście nie popieram zła i nie jestem zwolennikiem cierpienia itp...
ale zapewne wiesz o co mi chodzi:)↔Pozdrawiam?:)
Dziękuję i pozdrawiam ?
Pozdrawiam ?
Dziękuję i pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania