Natalii część 2
Zanim usiedliśmy podaliśmy sobie ręce jak sparing partnerzy na ringu przed walką. Następnie chciałem wykazać się dobrymi manierami i odsunąć krzesło od stolika, jednak kelner był bliżej i z własnej inicjatywy zastąpił mnie z wyraźną ochotą. Wcale nie dziwiło mnie takie zachowanie, ponieważ już od dzieciństwa zauważałem, jak ludzie w towarzystwie innych osób ocenianych przez nich za lepszych od siebie, starają się postępować w sposób im dorównujący.
Kelner podał nam ładnie sporządzone graficznie menu z zaznaczoną specjalnością lokalu „Potrawy Doliny Rodanu”, zaczynając od kobiety i spokojnie oczekiwał z boku na złożenie zamówienia. Natalii zamówiła „pstrąga w białym winie muszkatołowym”, a ja „Cassoulet”. Zanim otrzymaliśmy zamówione potrawy, kelner przyniósł na stolik przystawki i w szklanej karafce lekkie białe wino, które miało wzmóc apetyt.
- Nawet przez myśl mi nie przeszło, że dzisiaj będę miał przyjemność poznać właścicielkę sławnej na cały kraj „Melanii”.
- Tylko współwłaścicielkę, założyłam firmę z moją najlepszą przyjaciółką Julitą. Właściwie to ona zajmuje się wytwarzaniem naszych wyrobów i realizacją kontraktów, a ja tylko prowadzę dokumentację.
O swoim wkładzie w firmę opowiedziała takim zwykłym tonem, jakby te najbardziej intratne przetargi same się wygrywały dyskwalifikując konkurencję. Ponownie się zakrztusiłem i pochyliłem się nad stolikiem. Natalii z gracją podniosła się i pochylając się nade mną uderzyła w plecy.
- Chyba pan to robi specjalnie, żebym przychodziła stale z pomocą.
- Zapewniam panią, że do dnia dzisiejszego nigdy mi się to nie przydarzyło. Sam się dziwię mojej dzisiejszej niezdarności.
- Widocznie przynoszę panu pecha, by następnie przybywać z ratunkiem – powiedziała to i zaczęła się uśmiechać odsłaniając piękne białe równe zęby.
Jej śmiech był zaraźliwy i po chwili zacząłem się śmiać nie zważając czy swoim zachowaniem nie zakłócę komuś nastroju w lokalu. Wieczór, który zaczął się dla mnie tak smutnie, teraz za sprawą Natalii stał się przyjemny i radosny. Podanie przez obsługę naszego zamówienia tylko na chwilę wytraciło mnie z nastroju, jednak usłyszane słowa.
- Proszę się zwracać do mnie po imieniu – przywróciły pełnię radości.
Zawsze rozmawiało mi się przyjemnie z kobietami, prawdopodobnie znały moje preferencje seksualne i przez to nie starały się oczarować swoją osobą. Bardzo często zauważałem jak moje znajome w obecności podobających im się facetów zachowywały się nienaturalnie. Przeważnie starały się spełnić ich oczekiwania, nawet wbrew własnym cechom charakteru, co często później kończyło się kłótniami i wzajemnymi pretensjami.
Nasze spotkanie walentynkowe zostało zakończone przed lokalem. Natalii wsiadła do pierwszej taksówki i odjechała do domu, a ja do następnej i udałem się do swojego mieszkania. Długo nie mieliśmy z sobą żadnego kontaktu, ja przez ten czas uporządkowałem swoje życie i mieszkanie z śladów byłego partnera. Minął przeszło miesiąc od mojego spotkania z Natalii, zbliżała się Wielkanoc i prawie zapomniałem o walentynkowej znajomej. Przez cały ten czas nawet nie chciałem tworzyć nowego związku, gdzieś utraciłem chęć do zajmowania się swoim szczęściem i przez to całkowicie pochłonęła mnie praca. Zawsze przed samymi świętami mam nadmiar pracy i starałem się by wymuszany na mnie pośpiech, nie spowodował jakiegoś zaniedbania z mojej strony. Skupiony nad pracą usłyszałem z cicho grającego radia, piosenkę Nathalie, nagle pod jej wpływem zobaczyłem brązowe oczy ozdobione długimi rzęsami. Głos wołającej mnie praktykantki, która odebrała bez przerwy dzwoniący telefon, sprowadził mnie do rzeczywistości.
- Franko telefon do ciebie – powiedziała głośno by było słychać pomimo pracującej suszarki.
- Nie mam czasu teraz, jak coś pilnego to zanotuj, ja oddzwonię później – odpowiedziałem.
- Dzwoni Natalii i mówi, że jej coś obiecałeś.
Przeprosiłem klientkę i gestem zawołałem praktykantkę by kończyła za mnie delikatne podsuszanie zakończonej fryzury. Najszybciej jak mogłem podszedłem do telefonu.
- Miło mi, że dzwonisz do mnie, a już myślałem, że szybko o mnie zapomniałaś.
- Przepraszam za przerwanie twojej pracy, ale dzwonię z Brazylii, gdzie w tej chwili przebywam. Mam prośbę, moja wspólniczka Julita ma dzisiaj bardzo ważną służbową kolację, zastępuje mnie od dłuższego czasu i nie ma, kiedy odpowiednio się wyszykować, czy możesz pomóc.
- O której ta kolacja i gdzie? – zapytałem.
- Spotkanie ma o dwudziestej w tym lokalu, w którym się poznaliśmy.
- Poproś ją, żeby przyszła najpóźniej przed osiemnastą i niech niczym się nie martwi o wszystko zadbam.
- Dziękuję przyjacielu i do zobaczenie.
- Do zobaczenia – odpowiedziałem z dziwnie ściśniętym gardłem i dopiero głos oburzonej klientki przywrócił mnie do rzeczywistości.
Powróciłem do przerwanej pracy i musiałem poprawić fryzurę zepsutą przez niedoświadczoną dziewczynę. Bardzo zajęty bez najmniejszej przerwy w pracy, nawet nie zauważyłem, kiedy zbliżyła się osiemnasta. Kończyłem ostatnią fryzurę zaplanowaną na ten dzień, kiedy do salonu weszła około czterdziestoletnia blondynka, już na pierwszy rzut oka widać było, że mocno zaniedbana. Rozglądnęła się po lokalu i podeszła do mnie i powiedziała.
- Przysłała mnie Natalii.
- Pani prosto z pracy?
- Tak, nie mogłam wcześniej się wyrwać i choć na chwilę wpaść do domu.
- Nic nie szkodzi, zaraz wszystkim się zajmę. Uwaga zespół wszyscy do mnie!.
Kiedy podeszli zacząłem wydawać polecenia.
- Elwira przejdziesz z panią Julitą do mojego mieszkania niech się odświeży z myciem włosów w ciągu piętnastu minut, tam jest wszystko przyszykowane, już o to zadbałem. Julia pójdziesz do butiku pani Rozalii i powiesz, że potrzebuję od dobrego projektanta czerwoną długą sukienkę rozmiar czterdzieści, czerwone pantofelki na słupku i nie zapomnij o jedwabnym pasującym do całości szalu. Agnieszka ty udasz się do pani Tereski i przyniesiesz stanik rozmiar C, figi M, rajstopy cieliste M. Macie na to najwyżej pół godziny. Aldona i Jadzia przyszykujcie wszystko do manicure i pedicure. Zadanie będziecie miały utrudnione podobnie jak ja, pracujemy nad panią Justyną razem i jeszcze trzeba wykonać makijaż prawie w tym samym czasie.
Zanim, nasza polecona, klientka pojawiła się ponownie w salonie w moim świeżo wypranym szlafroku, zdążyłem przedzwonić na postój do pana Grzegorza, by podjechał o dziewiętnastej trzydzieści pod salon urody.
Komentarze (3)
Nie nachalnie, ale lekko zawsze wprowadzasz wiele treści, która nie zanudza, a zaciekawia ; 5:)
Fajna szybka akcja, zerknę do kolejnej części, 5 :)
Lecę dalej, wypowiem się pod ostatnią częścią.:) 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania