Natalii część 3
Elwira spisała się z powierzonego zadania znakomicie zapewniając dyskretną pomoc pani Julicie podczas kąpieli i zaraz po niej. Obie przyszły z mieszkalnej części budynku, gdzie mieściło się moje małe czterdziestometrowe mieszkanko. Natychmiast posadziłem pachnącą szamponem i kremem nawilżającym klientkę na fotelu, nie poświęcając uwagi jej nagiemu ciału, które ukazywało się fragmentami z pod rozchylającego się męskiego szlafroka.
Mój zespół profesjonalistów wywiązywał się znakomicie z szykowania, wspólniczki Natalii, do firmowej kolacji, pomimo braku czasu i wzajemnych utrudnień w pracy. Fryzurę dokończyłem w tym samym czasie z dziewczynami, które zadbały o ręce i stopy. Agnieszka, jak tylko miała taką możliwość, to wykonała sprawnie makijaż. Dzieło nasze było ukończone, więc pozostało tylko ubrać panią Julitę w przyszykowane rzeczy. Nawet znalazły się kolczyki i naszyjnik do ozdoby, pożyczone od znajomego jubilera.
Pani Justyna punktualnie o dziewiętnastej trzydzieści opuściła mój salon kompletnie odmieniona. Mogliśmy śmiało pogratulować sobie doskonałej pracy, ponieważ nasz wysiłek włożony w nią spowodował doskonały efekt. Podczas wsiadania do czekającej taksówki, kilkoro przechodniów zwróciło na nią uwagę. Pochlebne komentarze mężczyzn i zazdrosne spojrzenia kobiet, tylko potwierdzały nasze umiejętności.
Godzina dwudziesta druga minęła a pani Julita nie wróciła z kolacji, chociaż obiecała. Miała u mnie się przebrać w własne rzeczy i wrócić do swojego domu. Pełen niepokoju przedzwoniłem do pana Grzegorza, który z taksówką miał być przez cały czas do dyspozycji przyjaciółki Natalii.
- Dobry wieczór panie Grzegorzu, czy mogę zapytać się, co słychać u pani, z którą pan pojechał do restauracji.
- Panie Franciszku, czekam w samochodzie przed lokalem. Przez okna widzę pana znajomą, jak doskonale bawi się w towarzystwie. Dzisiaj lokal zamykają ze względu na święta o dwudziestej trzeciej, najprawdopodobniej ta pani zabawi w nim do tego czasu.
Około dwudziestej trzeciej trzydzieści, pan Grzegorz przywiózł panią Julitę swoją taksówką. Musiałem wyjść po nią na zewnątrz, wcześniej zostałem uprzedzony przez niego o takiej potrzebie. Problemu z zapłatą za kurs nie miałem, zawsze rozliczam się z panem Grzegorzem na koniec miesiąca. Panią Julitę prawie wniosłem do mojego mieszkania taka była przemęczona i szczęśliwa z zawartej umowy.
- Popatrz sama to załatwiłam – mówiła zmienionym przez alkohol głosem, wymachując mi przed twarzą podpisanymi dokumentami.
- Nawet nie wiesz, jakie miałam powodzenie u facetów – powtarzała to w kółko.
Musiałem położyć ją do mojego łóżka, wcześniej wyłuskując ją z pożyczonej sukienki, w takim była stanie. Sam szykowałem się do snu na nieprzystosowanym do tego fotelu stojącym przed telewizorem. Zanim usnęła, zapytała.
- Słuchaj, czy ty mnie słuchasz?
- Tak słucham – odpowiadałem chyba z dziesięć razy.
- Rano o piątej przylatuje Natalii, miałam odebrać ją z lotniska, lecz chyba nie dam rady. Pojedziesz po nią?
Zanim usnęła obiecałem z dwadzieścia razy to zrobić i odszedłem od łóżka dopiero jak upewniłem się, że zasnęła. Jednak dla pewności postawiłem na podłodze przy głowie miednicę na wszelki wypadek, nigdy nie wiadomo, jak ktoś nieprzyzwyczajony do alkoholu zachowa się.
Doskonale znałem głupie metody niektórych mężczyzn, chwalących się między sobą „jak wypije będzie łatwiejsza”. Nigdy tego nie zrozumiem jak można z pijaną osobą uprawiać seks, czy po podaniu tabletki gwałtu i gdzie tu jest przyjemność. Tego nie wiedziałem i z pewnością się nigdy nie dowiem, ponieważ zaliczałem się do grupy osób, dla której takie postępowanie jest niedopuszczalne.
Musiało mi wystarczyć na dzisiaj trzy godziny snu i gdy wstałem cały obolały po spaniu na fotelu, wskoczyłem od razu pod prysznic. Lodowata woda na przemian z gorącą jakoś postawiła mnie na nogi. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że jak jestem niewyspany to wyglądam okropnie, lecz musiałem jechać na lotnisko. Wczesne godziny niedzieli wielkanocnej zapewniały prawie puste ulice i nieczynne światła na skrzyżowaniach. Szybko dojechałem na lotnisko, lecz tam na miejscu dowiedziałem się, że samolot przyleci z trzydziesto minutowym opóźnieniem. Ostatecznie wylądował o szóstej trzydzieści, przez ten czas wypiłem cztery mocne kawy. Sam nie jestem pewny, czy to nadmiar kofeiny w moim organizmie nie spowodował wielkiej radości, jaką poczułem, gdy nad głowami innych podróżnych dostrzegłem w oddali Natalii.
Ona szła w moim kierunku, czyli do wyjścia z terminalu, taka piękna jakby dopiero zeszła z okładki żurnala. Brązowe włosy falowały w rytm kroków, pragnąłem jej widoku jak roślina po długotrwałej suszy kropli deszczu.
- Czekasz na mnie? – spytała Natalii.
Dopiero jej słowa sprowadziły mnie powrotem na ziemię, nie wiedziałem, co właściwie mam odpowiedzieć, czy przyznać się, że jej widok mnie ogłupia. Nawet nie wiedziałem pomimo mojej elokwencji, jak mam to wysłowić i zamiast tego powiedziałem.
- Przepraszam nie zauważyłem ciebie, patrzyłem w innym kierunku, tak czekam na ciebie zamiast Julity. Ona śpi u mnie, wróciła późno, bardzo zmęczona i nie była w stanie wywiązać się z obietnicy.
A niech to, zamiast dostać grymasu na twarzy, jak to kobieta w takim przypadku, ona się tylko po tych słowach uśmiechnęła i przysunęła bliżej. Jej oczy napotkały moje i gdyby to był mężczyzna powiedziałbym. Kocham wszystko, co ciebie otacza, a najbardziej ciebie na świecie. Jednak kobietę zapytałem.
- Jak spędzasz te święta?
- Podobnie, jak każdy inny dzień – odpowiedziała nieswoim głosem.
- O dziesiątej mam być na śniadaniu wielkanocnym u moich rodziców. Czy zrobisz mi ten zaszczyt i pojedziesz ze mną? – zapytałem.
Zastanawiała się dłuższą chwilę i już spodziewałem się negatywnej odpowiedzi, więc zaskoczyło mnie to, co usłyszałem.
- Z największą przyjemnością, tylko muszę się odświeżyć i przebrać po podróży.
Najbliżej i najwygodniej jak się okazało było u mnie. Po przyjeździe zastaliśmy Julitę, nadal smacznie śpiącą w moim łóżku. Natalii poszła do łazienki, a ja zarzucałem sobie, dlaczego nie zainstalowałem tam kamer, jak w pozostałej części mieszkania i po raz pierwszy w życiu zaczynałem wątpić po takich myślach w moją normalność. Najbardziej wściekłem się jak przyłapałem siebie, na zazdroszczeniu wodzie, że pieści jej ciało.
Miałem szczęście, że zbliżała się dziesiąta i musieliśmy jechać na wielkanocne śniadanie do moich rodziców. Natalii zostawiła kartkę śpiącej Julicie, żeby dzwoniła jak wypocznie, to zabierzemy ją na święta. Wyszykowana do wyjścia w kreację od najbardziej uznanego brazylijskiego projektanta mody, jak zawsze wyglądała cudownie, a ja przy niej w swoim najlepszym garniturze. na jej tle znacznie gorzej.
Komentarze (3)
Ciekawe co tu się święci 5:)
Lekko się czyta i jest ciekawie, 5 :)
''w własne'' - we
''niedzieli wielkanocnej'' - nie wiem, czy tu czasem nie powinno być napisane to z dużej litery...
''trzydziesto minutowym'' - trzydziestominutowym
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania