Nathaniel cz. 1
„Mając całkowitą świadomość tego co tu napiszę, tego jak nierealnie to brzmi, to zaświadczam, że wszystko to jest zapisem wydarzeń, które naprawdę miały miejsce i które sama przeżyłam. Choć moja pamięć nigdy mnie nie zawodziła to niestety ze strachem stwierdzam, że z dnia na dzień to wszystko co niedawno tak doskonale pamiętałam zaczyna mi się zacierać, ulatywać, tak jakby to był tylko realistyczny sen. Niestety nie umiem tego powstrzymać, więc mam nadzieje, że zapisując tę historię będę mogła ją sobie w każdej chwili przypomnieć i uwierzyć.”
Dziewczyna siedząca za biurkiem przygryzła długopis. Przeczytała jeszcze raz te kilka zdań i z lekko skrzywioną miną stwierdziła, że nic lepszego nie wymyśli. Taki początek musi zostać. Nigdy nie miała w sobie talentu pisarskiego, nie wiedziała czy to z powodu niezbyt wybujałej wyobraźni czy może charakteru pisma. Poza tym to nie miał być światowy bestseller a jedynie magazyn na wspomnienia ulatujące niepowstrzymanie z jej głowy. Oparła się wygodnie w fotelu odgarniając na bok falowane, kasztanowe włosy. Wzięła w ręce kubek gorącej, owocowej herbaty, wdychała aromatyczny zapach, grzejąc ręce w chłodny wieczór. Nie wyobrażała sobie, że może nagle stracić niektóre z nich, zwłaszcza te które właśnie przywoływała w swojej głowie ze wszystkimi szczegółami, wspomnienia, których nie chciała stracić za nic w świecie. Inna sprawa, gdy jednak pamięć ją zawiedzie, jak ma przekonać samą siebie, że to co teraz opisuje przydarzyło się jej naprawdę. Każdy kto usłyszałby tę historie uznałby ją za całkowicie zmyśloną, wręcz niemożliwą. Czy ona będzie niedługo tak samo patrzyła na swoje własne wspomnienia? Może gdy będzie czytała te zapiski co tydzień zapobiegnie wymazaniu historii z pamięci? A jak co tydzień nie wystarczy, może trzeba będzie robić to codziennie? Spojrzała przez okno na czyste, nocne listopadowe niebo i wschodzący księżyc, zbierała myśli, najdalsze wspomnienia, które zaraz miała przelać na papier.
On to zaplanował – pomyślała – właśnie to, na pewno. To, że wszystko nagle wylatuje mi z głowy to następna z jego sztuczek. Zapewne chce bym te wszystkie zmiany w moim życiu zawdzięczała szczęśliwemu losowi a nie jemu, taki już jest. Jednak tym razem go przechytrzyłam. Ciekawe, że w swoim geniuszu i przesadnej pewności siebie nie przewidział tego, że mogę to sobie zapisać i wracać do tego gdy tylko będę chciała. Gdybym użyła komputera pewnie natychmiast by to znalazł i usunął ale ze zwykłym papierem nie pójdzie mu tak łatwo, chociaż może będzie potrzeba parę dodatkowych kopii na różnych nośnikach tak dla pewności. Trzeba się spieszyć – ponagliła sama siebie i zwróciła się znów w kierunku biurka oświetlanego jedną małą lampką, wzięła głęboki oddech, niebieski długopis do ręki i wróciła do pisania. Opisywała historię, którą żyła przez ponad pół roku, o człowieku, który radykalnie zmienił jej życie, który spadł jej z nieba, wywrócił cały świat do góry nogami a potem poukładał z powrotem w o wiele lepszym porządku. Sięgnęła pamięcią do początku tej historii, który już ledwo pamiętała, to był kwiecień, pierwszy albo drugi tydzień, to nie było takie ważne, ważniejsze było to, że był to wieczór i że padało niemiłosiernie. Deszcz nie oszczędzał żadnego skrawka suchego materiału na ludziach, którzy jakimś cudem zdecydowali się na wyjście z ciepłych i suchych domów. Całkowicie zdominował miasto nie tylko nadając wszystkiemu ponury, zimny i nieprzyjemny wygląd jak i zagłuszając inne dźwięki nieprzyjemnym jednostajnym szumem.
Młoda, niedoszła pisarka nie miała akurat wyboru. Cóż, mogła co prawda zostać na noc w urzędzie miasta i przespać się na sofie w gabinecie szefowej, jednak własne łóżko było o wiele bardziej kuszące. Pracowała tam już ponad dwa lata, zaczynała jako dziewczyna na posyłki, nosiła i kserowała codziennie tysiące stron przeróżnych dokumentów, teraz jako asystentka kierowniczki, choć robiła praktycznie to samo, mogła bez problemu opłacać swoją wynajmowaną kawalerkę bez wsparcia finansowego rodziców, których zostawiła ponad dwieście kilometrów stąd gdy zdecydowała się studiować medycynę. Tak, od zawsze chciała się tym zajmować, a przynajmniej od czasu kiedy to będąc świeżo upieczoną nastolatką trafiła do szpitala ze złamaną nogą. Początkowo była to fascynacja wiedzą i lekarskimi umiejętnościami radzenia sobie z najbardziej skomplikowanymi problemami ludzkiego ciała, z biegiem czasu doszedł do tego szacunek społeczny jakim cieszą się lekarze, potem wizja dobrej pracy i godziwych zarobków gdy już długie lata nauki się kończą, a na koniec uczucie, że będzie miała jakiś cel w życiu, że będzie komuś potrzebna. Może to właśnie jest powołanie? Obok tych powodów krył się jeszcze jeden, o którym dziewczyna nikomu nie mówiła bo jej samej wydał on się nieco głupi, mianowicie chciała kiedyś komuś tak po prostu uratować życie, od tak by zobaczyć jakie to uczucie.
Teraz jednak ten szlachetny cel, który jej kiedyś przyświecał, zniknął gdzieś pod zwałami szarej codzienności. Często zastanawiała się czy właśnie tak chciała spędzić ten okres swojego życia, ale czy miała jakiś wybór? Jak sama stwierdziła dwadzieścia trzy lata to dość by zacząć układać sobie samodzielnie życie. Wiedziała, że to życie będzie głownie wypełnione pracą i nauką, lecz sądziła, że pojawi się w tym jakiś inny, ciekawszy wątek, który by nadał koloru tej monotonii. Mimo najszczerszych chęci i wielkiego pragnienia postanowiła jednak nie walczyć z losem. Co ma być to będzie, nie zamierzam niczego zmieniać na siłę. – myślała. Brakowało jej jakiejś odrobiny zachęty, jednego impulsu, który przebijając się przez codzienność zmieniłby wszystko. Początkowo wygadała takiego impulsu, potem tylko czekała, aż w końcu gdy każdy dzień oczekiwania nie przynosił zmian a jedynie leciutkie ukłucie smutku postanowiła schować to pragnienie tak by nie atakowało jej stabilnego nastroju, z każdym dniem coraz głębiej.
Szła do domu na pamięć, wszak pokonywała tą trasę dwa razy dziennie przez cztery dni w tygodniu, udało jej się wywalczyć jeden dzień wolny, który początkowo miała przeznaczać na własne przyjemności a ostatecznie cały spędzała na nadrabianiu zaległości na uczelni i doprowadzaniu siebie i mieszkania do porządku. Wiele razy zastanawiała się nad poszukaniem współlokatora, lecz z racji rozplanowania mieszkania musiałaby z tą osobą dzielić wspólnie jedyny pokój będący obecnie jej sypialnią, salonem i miejscem do nauki, co mogło by przynieść więcej problemów niż korzyści. Skręciła w prawo przy piekarni tak jak zawsze i poprawiła postawiony wysoki kołnierz płaszcza. Niepotrzebnie, gdyż deszcz przemoczył ją niemal całkowicie. Wiele razy zastanawiała się nad przyczyną takiego stanu rzeczy w jej życiu i natychmiast znajdowała kilka ewentualnych powodów. Cóż nie była najpiękniejszą dziewczyną na roku, lecz tego zdecydowanie nie zamierzała zmieniać. Dobry makijaż ponoć czyni cuda lecz nie zamierzała przeznaczać choćby najmniejszego kawałka wolnego czasu a tym bardziej pieniędzy na to by kreować się na sztuczną piękność i w dodatku robić to dla innych. Zwłaszcza, że nie lubiła się otaczać mnóstwem ludzi, zdecydowanie wolała niewielką grupkę przyjaciół, takich którzy docenili by ją taką jaka jest ze wszystkimi zaletami i wadami. To deszczowe popołudnie zdecydowanie sprzyjało takim rozmyślaniom. Gdyby jednak dziewczyna zaczęła bardzo uważnie wsłuchiwać się w dźwięki otoczenia i usunęła z nich odgłosy przejeżdżających z rzadka samochodów, zaraz potem szum poruszanych wiatrem liści drzew i deszczu a w końcu inne naturalne dźwięki miasta dowiedziałaby się, że zamiast idealnej ciszy w tle słychać coś jeszcze. Cichy dźwięk w okolicach dolnej granicy słyszalności ludzkiego ucha, po części słyszalny po części odczuwalny przez kości, z tego też powodu najłatwiej było go opisać jako dźwięk wibrującego powietrza. Był on efektem ubocznym działania pewnego wymyślnego urządzenia jakie znalazło się w pobliżu i zapowiedzią zbliżających się zmian dla wszystkich tych którym dane było poznać jego źródło. Zmian dla jednych dobrych dla innych wręcz przeciwnie.
Komentarze (2)
historia ciekawa :D ten fragment z ulatującymi wspomnieniami, które trzeba zapisywać, przypomina mi trochę dwie inne książki "Brudnopis" Siergieja Łukjanienko i "Pamiętnik" Nicholasa Sparksa.
zostawiam 4 na dobry początek :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania