Poprzednie częściNathaniel cz. 1

Nathaniel cz. 2

Dziewczyna naturalnie nie była świadoma istnienia tego dodatkowego odglosu, jej umysł zajmował się rozmyślaniem nad życiem, planowaniem następnego dnia, a nie analizą dźwięku, przez co przestała ona zwracać uwagę na to co dzieje się w jej otoczeniu. Lampka ostrzegawcza nie zapaliła jej się w głowie nawet gdy usłyszała wyższe niż normalnie obroty silnika zbliżającego się pojazdu i pisku opon na mokrej nawierzchni. Nie zareagowała także na odgłosy butów rozchlapując w biegu kałuże na chodniku kilkanaście metrów za nią. By wyrwać dziewczynę z zamyślenia potrzebny był mocny impuls. Taki też dostała.

- Uważaj! – okrzyk zza jej pleców brutalnie ściągnął ją na ziemie

Zanim zdążyła choćby mrugnąć nieznana postać złapała ją za ramiona i pchnęła całą siłą w wąski zaułek między budynkami. Dziewczyna obiła się o ścianę i poleciała na ziemie w pośpiechu wyciągnąć ręce z kieszeni żeby asekurować upadek. Ułamek sekundy potem wszystko zagłuszył potworny zgrzyt gdy pędzący samochód z impetem przytarł o ścianę i zderzył się z betonowym narożnikiem budynku. Siła uderzenia była tak wielka, że pojazd obrócił się o dziewięćdziesiąt stopni i koziołkował jeszcze przez kilkanaście metrów zanim zatrzymał się na, pustym na szczęście, przystanku autobusowym demolując go całkowicie. Dziewczynie w końcu udało się oswobodzić ręce i usiąść na mokrym chodniku jej serce w ciągu ostatnich kilku sekund przyspieszyło jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Obok niej oparta o ścianę stała męska postać, w półmroku widziała tylko, że ubrana ona jest w długi płaszcz w ciemnym kolorze.

- Wszystko w porządku? – zapytał nieznajomy ledwo łapiąc oddech i nie czekając na odpowiedź dodał – Zostań tu.

Po czym zniknął za rogiem i pobiegł w kierunku leżącego na dachu samochodu. Umysł dziewczyny jeszcze nie zdążył się przestawić na tak szybkie przetwarzanie danych, powoli układała sobie w głowie wszystkie wydarzenia, które przed chwilą miały miejsce. Podniosła się z ziemi strzepując wodę i bród z rąk. Bolał ją bark i kolana od uderzenia o ścianę i upadku ale nic poza tym. Ignorując polecenie nieznajomego zbliżyła się do krawędzi budynku i powoli wyszła na ulice. Szum deszczu i wiatru nieprzerwanie wypełniał okolice szybko przywracając stan spokoju i nienaturalnej teraz ciszy. Samochód, pod którego kołami mogła przed momentem zginąć leżał po drugiej stronie ulicy jako sterta pogiętych blach. Zanim zdążyła dokładniej rozejrzeć się po okolicy na przykład w poszukiwaniu kierowcy lub osoby, która spychając ją z chodnika uratowała jej życie, usłyszała elektryczny trzask jakby gdzieś obok uderzył mały piorun i wtedy samochód eksplodował. Potężna kula ognia i fala gorącego powietrza wybiła wszystkie szyby w promieniu trzydziestu metrów odrzucając dziewczynę do tyłu tak, że straciła równowagę i uderzyła o ścianę budynku z nią. Poczuła ostry kłujący ból w tyle głowy, tak mocny, że obraz przez jej oczami zaczął się rozmazywać. Usiadła na ziemi w nadziei, że to cokolwiek pomorze, jednak chwile potem jej umysł się poddał i dziewczyna osunęła się na bok tracąc przytomność.

Ocknęła się niecałą godzinę później, choć oczywiście nie miała pojęcia ile czasu minęło. Zanim jeszcze otworzyła oczy usłyszała przytłumiony dźwięk, który natychmiast określiła jako dźwięk wibrującego powietrza, jakby wszystko wokół niej niezauważalnie drżało, kolejne co zauważyła to to że było jej ciepło, nie za ciepło, nie za zimno, taka optymalna przyjemna temperatura, nie czuła też deszczu, choć płaszcz był nadal mokry. Pod głową poczuła coś miękkiego co z pewnością nie było betonowym chodnikiem, nie była już na ulicy, to pewne, tak samo jak to, że nie jest w ogóle na dworze. Jej pierwsza myśl brzmiała – Nie żyje. Postanowiła otworzyć oczy, uchyliła je lekko, w miejscu gdzie przebywała było jasno, nie było to co prawda niebiańskie światło, choć dziewczyna tak w pierwszej chwili sądziła. W miarę jak otwierała oczy malował jej się coraz dokładniejszy obraz. Jasne światło przybrało jeden z odcieni brązu, po chwili dostrzegła, że obraz jaki widzi jest podzielony na pionowe pasy uciekające gdzieś poza obszar widzenia. Postanowiła ruszyć ręką, udało jej się, podniosła ją do twarzy. Poczuła, że ma coś na głowie, szeroki pas materiału oplatał jej głowę tuż nad brwiami. To bandaż – stwierdziła ze zdziwieniem, zaraz potem przypominając sobie coraz więcej – No tak przecież ostro walnęłam się w głowę. Jakby na zawołanie dał o sobie znać ból w tyle głowy, lecz już tylko o sile lekkiej migreny. Dziewczyna przetarła najpierw jedno potem drugie oko. Obraz stał się wyraźniejszy, choć jeszcze nie idealny, mimo to rozpoznała, że to co na patrzyła było jedynie sufitem z drewnianych dębowych desek. Spróbowała obrócić głowę by zobaczyć więcej niż tylko niewyraźny obraz sufitu. Spojrzała w prawo, zobaczyła zarysy przedmiotów, zapewne jakichś mebli, choć jej wzrok jeszcze nie pozwalał jeszcze tego stwierdzić z całą pewnością. Widziała jedno, wszystko było wykonane w drewnie. Z każdą sekundą dziewczyna widziała coraz wyraźniej, rozpoznała szafę, jakąś komodę, szeroką obitą materiałem ławę i sekretarzyk, wszystko w drewnie i stylu retro. Z resztą tak samo jak całe pomieszczenie, w którym się znajdowała. Spojrzała w dół, ze zdziwieniem zobaczyła, że leży w wykonanym z mocnego, białego płótna, hamaku. Rozwieszony był on pomiędzy dwoma drewnianymi belkami przy jednej ze ścian pokoju, które co ciekawe nieznacznie zwężały się ku sufitowi. Wyostrzyła wzrok na dalszych elementach pomieszczenia. Zobaczyła potężne biurko zajmujące niemal jego całą szerokość, które było silnie oświetlone przez dwie jasne kule, zapewne żarówki choć nie mogła jeszcze tego określić, nie mogła też określić co znajdowało się na biurku, choć była pewna, że nie jest ono puste. Za biurkiem natomiast siedział…

- O! Widzę, że już Ci się polepszyło. – młody męski głos dobiegł jej uszu dokładnie w tym momencie gdy jej umysł zarejestrował siedzącą tam postać. Nieznajomy zamknął teczkę, w której przed chwilą coś notował, wstał, obszedł mebel i skierował się w jej stronę. Miał na sobie śnieżnobiała koszulę i równie białe spodnie, jego głowę zdobiła burza lekko potarganych blond włosów. Dziewczyna zastygła w bezruchu przewracając oczami w poszukiwaniu jakiegoś właściwego sposobu zachowania się w zaistniałej sytuacji.

Odziany w biel jegomość po drodze wyciągnął skądś mały stołek i postawiwszy go przed hamakiem rozsiadł się wygodnie. Uśmiechnął się lekko jakby zaskoczona dziewczyna była bardzo komicznym przedstawieniem.

- Jak się czujesz? - zapytał

- Chyba w porządku – odpowiedziała słabym głosem siadając na hamaku

- Napijesz się może gorącej herbaty? Jesteś zmarznięta. – zapytał nieznajomy i nie czekając na odpowiedź odwrócił się i ruszył w kierunku jednej z komód. W jej wnętrzu znajdowało się wszystko co niezbędne do przygotowywania ciepłych napojów: elektryczny czajnik, rząd ceramicznych kubków, łyżeczki i cała masa małych pojemników z najróżniejszymi kawami i herbatami. Mężczyzna sprawiał wrażenie całkowicie opanowanego i spokojnego jak gdyby ta cała sytuacja była dla niego codziennością, tak jakby przemoknięte dziewczyny co tydzień lądowały w jego pokoju. Po chwili znów podszedł do dziewczyny podając jej biały wysoki kubek nad którym unosiła się aromatyczna para.

- Dziękuje – odpowiedziała cicho

Nie zareagował tak jakby te słowa w ogóle do niego nie dotarły. Podszedł do biurka i oparł się o jego kant.

- Jak Ci na imię? – zapytał, po czym upił łyk gorącej herbaty. Dziewczyna zrobiła to samo, dla zwilżenia gardła. Smak jaki poczuła w ustach był ciekawą mieszanką owoców leśnych, ziół i truskawek, dość oryginalne ale niebywale smaczne połączenie, jak to potem sama przyznała. Co ciekawe próbowała później uzyskać domowymi sposobami podobny smak i aromat, bezskutecznie.

- Ola. – odpowiedziała w końcu ciągle wdychając wyborny aromat

- Aleksandra. – odpowiedział

- Jak kto woli. – odparła dziewczyna, smak i zapach ciepłej herbaty pobudził ją trochę, na tyle, że odważyła się zadać pytanie, choć dość krótkie to treściwe.

- A ty? Kim jesteś?

Nieznajomemy uśmiechnął się lekko.

- Nazywam się Nathaniel, Nathaniel Rat

- Dziwne imię, znaczy rzadko spotykane. – poprawiła się natychmiast Aleksandra – Nie znam żadnego Nathaniel’a.

- To prawda. – przyznał Nathaniel – Mi się tam podoba.

Oboje wymienili spojrzenia i uśmiechy, Ola upiła kolejny łyk herbaty, po którym nabrała odwagi na zadawanie kolejnych pytań.

- Tak w ogóle to gdzie ja jestem? To twój pokój? Dość oryginalny.

- Tak, jesteś u mnie, bezpieczna. – odpowiadał Nathaniel ostrożnie ważąc każde wypowiedziane słowo – Niedługo wrócisz do domu, jak wrócą ci siły.

- Gdzie jestem? I co się w ogóle stało? – natychmiast zapytała dziewczyna próbując wstać z hamaka

- To dość skomplikowane. Ale nie martw się niedługo trafisz do domu. Nie powinnaś jeszcze wstawać. – poradził Nathaniel, który ciągle stał oparty o biurko, grzejąc ręce od swojego kubka

- Musze iść. – powiedziała stanowczo – Pewnie jest już późno a mnie jutro do rana czeka urwanie głowy. – westchnęła ciężko Wypiła do końca herbatę i zsunęła się z hamaka z zamiarem skierowania się w stronę drzwi. Jednak gdy stanęła na nogach, poczuła jak kręci się jej w głowie, jakby była konkretnie pijana. Chwila trwała zanim udało jej się stabilnie stanąć na drewnianej podłodze, czuła, że deski pod jej stopami lekko kołyszą się na boki. Nathaniel nie ruszył się ze swojego miejsca, nawet nie odstawił kubka.

- Mówiłem ci, jesteś jeszcze zbyt osłabiona. – odrzekł spokojnie – Połóż się, niedługo wrócą ci siły.

- Spoko, jest dobrze. Tylko lekko kręci mi się w głowie. – zapewniła go dziewczyna – Poradzę sobie.

Chłopak biernie przyglądał się jej próbom zrobienia kilku kroków w kierunku drzwi, odstawił kubek i wyciągnął ze spodni kieszonkowy zegarek, co ciekawe mimo iż wyglądał jak gdyby był wykonany w dziewiętnastym wieku to w jego rękach wydawał dźwięki niczym nowoczesne kwarcowe czasomierze. Nathaniel pobawił się nim chwile po czym położył na biurku i ruszył w stronę dziewczyny.

- Spójrz na siebie, ledwo trzymasz się na nogach. – powiedział łagodnym głosem łapiąc Aleksandrę za ramię, powstrzymując ja tym samym od upadku.

- Poradzę sobie, nie przejmuj się.– odparła

Dziewczyna wyciągnęła rękę z jego dłoni i złapała za klamkę, drzwi były zamknięte, Nathaniel tymczasem nic nie mówiąc usiadł na fotelu za biurkiem na zmianę to patrząc na swój zegarek to popijając herbatę.

- Czemu drzwi są zamknięte? – spytała niepewnie – Możesz mnie wypuścić?

- Uwierz mi, nie powinnaś widzieć tego co jest za drzwiami. – odpowiedział Nathaniel uśmiechając się tajemniczo

- Nie obchodzi mnie to, wypuść mnie. – odpowiedziała stanowczym głosem – Kręci mi się w głowie. – dodała po chwili

Próbowała pójść w kierunku biurka, lecz po parku krokach nogi odmówiły jej posłuszeństwa i upadła na drewniane deski, tak jakby odpłynęła z niej cała siła. Z poziomu podłogi zobaczyła swój kubek w którym niedawno znajdowała się herbata, który najwyraźniej nieświadomie upuściła na ziemie.

- Coś ty mi dolał do herbaty?! – zapytała szeroko otwierając oczy

- Nic. – odrzekł spokojnie Nathaniel – Mówiłem Ci jesteś jeszcze słaba.

- Sranie w banie. – odpysknęła dziewczyna stając niepewnie na nogach – Coś ty zrobił?!

Nathaniel nie zdążył odpowiedzieć, gdyż w jego zegarku rozległ się elektroniczny dźwięk alarmu, chłopak spojrzał nie niego, potem na Aleksandrę, która ze wszystkich sił starała się dotrzeć do biurka. A sił ubywało jej z każdą chwilą, czuła jak powoli traci władze w nogach i rękach, jak przestaje wyraźnie widzieć. Młodzieniec szybko wstał gdy Ola chciała chwycić go za rękaw, przez co wylądowała na parapecie przy rzędzie okien, które zajmowały całą szerokość tej ściany. Za nimi zobaczyła jak spod jej nóg uciekają dziesiątki małych świecących punkcików jak gdyby leciała nisko nad miastem z dużą prędkością. Później słyszała już tylko alarm z zegarka Nathaniela, potem nie słyszała już nic.

Następne częściNathaniel cz. 3

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania