Natura brzytli
Ojcem brzytli jest Pozór, a matką chciwa Zazdrość. Rodzą się w zatrutych gniewem głowach i szybko wnikają w podświadomość. Brzytle nie mają oczu, nie muszą ich opuszczać, kiedy kłamią, z poczuciem satysfakcji głosząc, pozornie, wielką prawdę. Z ich krępych ramion wyrastają, zazwyczaj nagie, skrzydła. Czasem obrastają je rzadkie, ostre jak brzytwy, pióra - przedmiot wzajemnego pożądania. Wyrywają je jeden drugiemu i chowają w cienkich tulejach trzymanych blisko, toczącego ciekły azot - serca. Utracone pióra odrastają szybciej niż może to dostrzec ludzkie oko. Jest ich jednak zawsze za mało. Piszą nimi prędkie, czarne słowa, szkicują myśli, wyciskając na nich ciemne plamy. Nie umieją latać, choć cały czas wierzą, że kiedyś, kiedy będą miały czas... Plują ludziom w twarz nie używając śliny. Chichoczą radośnie widząc oburzone miny, zacierając ciągle zmarznięte ręce, zawsze gotowe zamiast nich podać nogę. Poruszają się kocimi kroczkami w czerwonych, koturnowych butach z noskiem, nigdy nie zostawiając śladów. Nikt nie słyszał ich głosu, a jednak każdy je słyszy wyraźnie. Opanowały mistrzowsko sztukę znikania. Spokojnie czekają.
Komentarze (17)
W sensie, to nie kopciuszek. Północ nie resetuje
chciwa zazdrość. Rodzą się w zatrutych nimi głowach
i szybko wnikają w podświadomość. Brzytle nie mają oczu,
nie muszą ich opuszczać,
kiedy kłamią,
z poczuciem satysfakcji głosząc wielką prawdę.
Z ich krępych ramion wyrastają, zazwyczaj nagie skrzydła.
Czasem obrosłe w rzadkie, ostre jak brzytwy pióra,
przedmiot wzajemnego pożądania. Wyrywają je jeden drugiemu i chowają
w cienkich tulejach trzymanych blisko toczącego ciekły azot -
serca.
Utracone pióra odrastają szybciej niż może to dostrzec ludzkie oko.
Jest ich jednak zawsze za mało. Piszą nimi prędkie, czarne słowa,
szkicują myśli,
wyciskając na nich ciemne plamy. Nie umieją latać,
choć cały czas wierzą, że kiedyś,
kiedy będą miały czas... Plują ludziom w twarz
nie używając śliny.
Chichoczą radośnie widząc oburzone twarze, zacierając ciągle zmarznięte ręce,
zawsze gotowe zamiast nich podać nogę. Poruszają się kocimi kroczkami
w czerwonych, koturnowych butach z noskiem,
nigdy nie zostawiając śladów.
Nikt nie słyszał ich głosu,
a jednak każdy je słyszy wyraźnie.
Opanowały mistrzowsko sztukę znikania.
Spokojnie czekają.
Zmieniłam - sobie - zapis. Nie lubię czytać litanii.
Ogólnie podoba mi się - moje klimaty.
Pozdrawiam.
Można to jeszcze doszlifować, więcej schować pod metaforę. Spróbuj, może wyjść cacko.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania