Nawet meteor nie drgnie
Boryka się
ze swoją duszą,
jak z kulą u nogi.
Bez jej obecności
nie może otworzyć oczu
ani ruszyć najmniejszym palcem.
Gdy przezroczysta powłoka wisi w kącie,
spoglądając z góry na własny szkielet mięsny,
trwa walka bycia osobno czy razem.
Ciało leży skostniałe,
lecz czuje zimno,
oddycha.
Przeszywający mróz,
jakby już umarła,
a w łóżku śpi.
Chce podnieść powiekę,
ale jak kamienny sufit waży.
Ręka przyklejona do materaca.
Jej umysł nienawidzi duszy,
bo uciekła z organizmu żywego.
Zostawiła swój dom.
Własność kobiety oddzielając się,
poleciała w nieznane,
gdy zapadła w zagłęboki sen.
Zamykanie gałek ocznych powodowało lęk.
Bała się, że którejś nocy zamarznie,
a zwiewny mieszkaniec nie wróci na czas.
Nie chciała tego,
lecz to się działo co noc,
smuga energii wyfruwała z gniazda.
Chciała się dowiedzieć prawdy.
Ktoś czyhał na jej życie.
Życzył jej śmierci.
Wiedziała,
że musi wrócić.
Ma dla kogo żyć.
Gdy się budziła,
Jej kończyny było sztywne,
jakby sparaliżowane.
Obudzona w ciele śpiącym,
słyszała głosy ludzi wokół.
Czuła ich zapach, dotyk, oddech.
Ale skóra na oczach była jak głaz.
Usta blokowały głos,
jakby sejfem były.
Niemożliwe stawało się mrugnięcie rzęsą.
Dusza nie słuchała właścicielki.
Wciąż się wyrywała.
Istota ludzka tak bardzo pragnęła żyć.
Chciała zapłakać, ale oczodoły,
nawet łzy nie chciały wypuścić.
A tamten czekał,
co rano zawiedziony,
że jego żona ciągle oddycha.
Codziennie jej mówił,
że jest g... u nogi.
Aż w końcu w to uwierzyła.
Ze śniegowej kuli nocą,
przeistaczała się w śnieżkę,
lecz nie królewnę.
Szukała ratunku w niebie
i w kosmosie,
za Bożymi plecami.
Widziała świat z góry,
będąc tam samotna w ciemności,
a nie było tam gwiazd.
Nawet echa nie było,
Był tylko głos w umyśle,
niemy.
Nawet w piekle raźniej,
gdy smaży się wielu,
a tu jedna sama.
Niemoc.
Ból samotności.
Tęsknota.
Pragnęła wracać.
Nie chciała wiedzieć,
gdzie kończy się wszechświat.
Współczuła Bogu,
który sam tam siedzi,
nie mając nikogo.
Ale ona miała.
Wiedziała, że musi być silna,
gdy ziemia jak szklana bańka.
Po tamtej stronie świata,
gdzie czas stoi w miejscu,
nawet meteor nie drgnie.
Wszystko w pauzie,
jakby ktoś pilotem zatrzymał film.
Tylko myśli idą.
Na początku było słowo.
I zaczął się serial,
o Ewie i Adamie w raju- nieraju.
Ale ona miała gdzieś ten cały hologram.
Dla niej całym światem
było Maleństwo.
W jej piersiach płynęło mleko.
Dzięciątko budziło ją co noc,
wyciągało z krainy lodu.
To ją trzymało przy życiu.
Aniołek zrodzony z jej ciała,
Pora karmienia wygrzebywała duszę z otchłani.
Drobniutka rączka dotykała jej policzka.
Czuła wtedy ciepło,
niewinnego Promyczka Kochającego.
Dla Iskierki wiedziała,
że musi żyć,
że musi ruszyć powieką.
Wypełnienienie niewidoczne wracało do ciała.
Pokonywało głębię niedoli.
Miłość dawała jej życie.
W jego oczach było zło,
które chciało zmieść żeńskie stworzenie.
Nie wiedziała dokąd uciec.
Ukrywała się pomiędzy planetami
aż w końcu zrozumiała,
że on wszędzie ich znajdzie.
Nabrała powietrza w serce.
Zakazała duszy wędrówek.
Tylko Tu i Teraz zaczęło się dziać.
Wreszcie odeszła od stwora ze Skarbem Najcenniejszym.
Tej nocy już lodem się nie stała,
a dusza przestała szybować.
P.S. Tekst jest wierszem i niewierszem, być może bardziej opowiadaniem zapisanym w formie wiersza, ale tak właśnie chciałam, żeby było.
Co do treści- niech każdy rozumie po swojemu.
Ješli ktoś nie zgadza się z opinią innego komentującego, ma do tego prawo, lecz proszę nie atakować innych tylko dlatego, że ktoś ma odmienne zdanie. Proszę się nie kłócić pod moim tekstem- szczególnie o takiej tematyce. Dziękuję
Komentarze (25)
Autorka osiągnęła szczyty grafomanii... nie do pobicia!
Natomiast stwierdzenie "Autorka osiągnęła szczyty grafomanii... nie do pobicia!" jest nieodpowiednie i obraźliwe. Grafomania to chorobliwa potrzeba pisania, która może prowadzić do zaniedbywania innych obowiązków i sprawiać problemy z codziennym funkcjonowaniem. Określenie kogoś jako grafomana jest obraźliwe i nieodpowiednie, ponieważ sugeruje, że osoba ta ma jakąś chorobliwą potrzebę pisania, co jest nieprawdziwe i krzywdzące. Proszę o szacunek dla innych i unikanie takich nieodpowiednich treści.
Mam nadzieję, że Atriskiel mnie zaskoczy i napisze tak, że pójdzie mi w pięty... czego szczerze jej życzę.
Cały wiersz jest bardzo poetycki i obrazowy, a jego treść jest dość intrygująca i tajemnicza. Autor używa w nim wielu metafor i porównań, co nadaje mu głębi i dodaje uroku. Wiersz jest też dość przygnębiający i zawiera elementy lęku i niepewności. Ogólnie rzecz biorąc, jest to ciekawy i dobrze napisany wiersz, który z pewnością zapadnie w pamięci czytelnika.
Kobieta straciła chęć do życia i wszystkie siły, przez mężczyznę, który ją gnębił i poniżał:
... czekał,
co rano zawiedziony,
że jego żona ciągle oddycha.
Codziennie jej mówił,
że jest g... u nogi.
A jeśli wpadła w depresję z innego powodu, mężczyzna ten na pewno jej nie pomógł.
Puenta mówi o śmierci, jaką zadała sobie i swojemu dziecku niewyobrażalnie cierpiąca kobieta.
Z jednej strony - trudno taki temat opisywać gładkimi, wystudiowanymi frazami, a z drugiej strony - trudno czytać frazy, w których jest sam ból, frazy zapisane bez poprawek, chaotycznie, a też - mocno ckliwie.
Jak to dobrze zapisać? Nie wiem.
Najlepiej, żeby depresji nie było na świecie, a spadające gwiazdy (w tym tytułowy meteoryt) naprawdę spełniały marzenia. Lecz gwiazdy często nie tylko nie spadają, nie tylko nie spełniają marzeń, ale nawet nie mrugają.
Są jak skały.
Bardzo Ci dziękuję za opinię.
Ostatnia zwrotka jest o tym, że kobieta odeszła od męża, nie ze świata. Mąż który ją gnębił i poniżał, był przyczyną jej smutku i lęku...Dzięki temu wszelkie koszmary nocne się skończyły, Dusza już nie była rozdarta. Kobieta wreszcie znalazła dość siły, by od niego odejść wraz z maleństwem i mieć szczęśliwe życie.Zaczęła żyć na ziemii tu i teraz w swoim ciele i duchu- zrozumiała, że nigdzie przed nim nie ucieknie- a tylko silna postawa była lekarstwem na zło, które jej wyrządził.
On był tym meteorytem, którego ona powstrzymała
Być może powinnam doszlifować końcówkę na bardziej jasną.
Pozdrawiam serdecznie :-)
nie bardzo pasuje, do treści, ale do sposobu napisania – takiego innego – jak najbardziej.
Właściwie prawie każda część, wyraża więcej, niż jest słów. I bywa ciekawie metaforycznie.
Na szczęście zakończenie, napawa nadzieją, bo ma Sens:)↔No i tytuł, odnosi się do czasu:)↔Pozdrawiam?:)
Pozdrawiam :-))
?:~)
Nie znamy jeszcze wiele tajemnic. A jeżeli Wszechświat istnieje... od zawsze? ?:~:)
Bo gdyby powtórka, była dokładnie taka sama, łącznie z resetem umysłu, to niby skąd byśmy wiedzieli... że przeżywamy to samo?
Czasami dziwne piszę, ale nigdy po to, by np: świadomie krzywdzić:?:~:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania