Neonowa Fala

Był ciepły letni wieczór na plaży w Sopocie. Morze szumiało leniwie, a neonowe światła z oddalonego lunaparku rzucały na wodę jaskrawe smugi – czerwone, niebieskie, zielone – jak toksyczne żyły płynące w czerni. Kuba i Ania stali na brzegu, boso, z piaskiem przyklejonym do stóp. Przyjaciele od lat, zawsze blisko, ale nigdy dość blisko, by nazwać to, co między nimi iskrzyło. Tego wieczoru powietrze było ciężkie od możliwości, a oni czuli to w kościach.

Kuba, z tym swoim uśmiechem, który mógł rozbroić każdą obawę, spojrzał na Anię. „Co powiesz na kąpiel?” zapytał, wskazując na morze. Jego głos brzmiał jak wyzwanie, jak obietnica czegoś więcej. Ania zerknęła na tabliczkę wbityą w piasek: „Zakaz kąpieli – silne prądy”. „Jesteś pewien? To brzmi jak kiepski pomysł,” odparła, ale w jej oczach zamigotała ciekawość, której nie potrafiła ukryć.

„Ania, ty i te twoje zakazy,” zaśmiał się Kuba. „Lanie wody to moja specjalność, a ty wciąż myślisz, że to nas donikąd nie zaprowadzi. Daj spokój, raz się żyje.” Wyciągnął rękę, a ona, mimo wahania, chwyciła ją. Jego dłoń była ciepła, pewna, i nagle wszystkie znaki ostrzegawcze wydały się jej tylko odległym szeptem.

Weszli do wody. Zimno przeszyło ich ciała, ale parzyli naprzód, krok za krokiem, aż fale zaczęły obmywać ich ramiona. Neonowe refleksy tańczyły na powierzchni, tworząc iluzję, jakby pływali w morzu płynnego światła – pięknego, ale niebezpiecznego, jak ich własne uczucia. „Patrz, jaki toksik,” mruknął Kuba, wskazując na rozświetloną wodę. Ania przewróciła oczami, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy. „Ty i twoje pomysły,” rzuciła, a on tylko zaśmiał się głośniej.

Im dalej od brzegu, tym trudniej było ignorować rzeczywistość. Prąd chwycił ich nagle, jak niewidzialna ręka ciągnąca w głąb. Ania krzyknęła, jej głos zgubił się w szumie fal. „Kuba!” zawołała, a on momentalnie złapał ją za ramię. „Trzymaj się mnie, damy radę!” krzyknął, jego oczy błyszczały determinacją. Walczyli z wodą, ich oddechy mieszały się z bryzgami, a świat wokół nich zawęził się do tej jednej chwili – do nich dwojga, zdanych na siebie w chaosie.

Wtedy to poczuła. Nie tylko strach, ale coś głębszego, coś, co paliło mocniej niż zimno morza. Spojrzała na Kubę, na jego mokre włosy przyklejone do czoła, na jego pewny uścisk, i zrozumiała, że to nie prąd jest tu największym zagrożeniem. To ich serca, bijące w rytmie kontrrewolucji przeciwko wszystkiemu, co ich dotąd powstrzymywało.

Z całych sił parli ku brzegowi. Gdy наконец dotknęli piasku, padli na niego, zdyszani, przemoczeni, ale żywi. Neonowe światła wciąż migotały w oddali, jak echo ich emocji – jaskrawe, intensywne, nie do okiełznania. Leżeli obok siebie, łapiąc oddech, a fale lizały ich stopy.

Kuba odwrócił się do niej, jego głos był cichy, ale pewny. „Myślałem, że nas zabierze.” Ania skinęła głową, jej serce wciąż dudniło. „Ja też. Ale... cieszę się, że to zrobiliśmy.” Spojrzał na nią, a w jego oczach nie było już tylko figlarności – była powaga, której rzadko u niego widywała. „Ania, ja... od dawna chciałem ci coś powiedzieć. Myślę, że cię kocham.”

Czas się zatrzymał. Fale, wiatr, odległy śmiech z lunaparku – wszystko ucichło. Ania poczuła, jak ciepło rozlewa się po jej ciele, wypierając chłód i strach. „Ja też tak myślę,” wyszeptała, a jej słowa były jak klucz, który otworzył coś, co oboje zamykali w sobie zbyt długo.

Wtedy lunapark zamilkł. Neonowe światła zgasły, pozostawiając ich w ciemności, ale oni nie czuli pustki. Siedzieli na piasku, blisko, z rękami splecionymi, a gwiazdy nad nimi były jedynym świadkiem tej eksplozji – ich randki, ich buntu, ich miłości. Wszystkie znane im związki mogły zawieść, ale ten, który właśnie się narodził, był inny. Był jak ta neonowa fala – dziki, nieokiełznany i gotowy stawić czoła każdej burzy.

<>

Minęło kilka tygodni od tamtego wieczoru na plaży, ale dla Kubu i Ani czas płynął w zupełnie innym rytmie. Ich miłość, która rozbłysła wśród neonowych fal i szumu morza, była jak krucha roślina – piękna, ale wymagająca troski. Oboje czuli, że stoją na progu czegoś wielkiego, jednak pod powierzchnią ich szczęścia czaiły się wątpliwości.

Był sierpniowy poranek w Sopocie. Słońce leniwie wschodziło nad horyzontem, a oni spacerowali boso wzdłuż brzegu. Piasek był jeszcze chłodny, morze spokojne, jakby chciało im podarować chwilę wytchnienia. „Pamiętasz naszą pierwszą noc tutaj?” zapytał Kuba, spoglądając na Anię z tym swoim rozbrajającym uśmiechem. „Jak mogłabym zapomnieć?” odpowiedziała, a jej oczy rozbłysły wspomnieniem. „To był moment, który wszystko zmienił.”

Ale spokój nie trwał długo. Ania, zawsze ostrożna, zaczęła się zastanawiać, czy ich wyznanie nie było zbyt pochopne. „Kuba, a co jeśli to tylko chwilowe? Co jeśli nie damy rady?” wyszeptała, patrząc w dal. Kuba zatrzymał się i chwycił jej dłonie. „Ania, kocham cię. To nie jest chwilowe. Ale rozumiem twoje obawy. Musimy być wobec siebie szczerzy i walczyć o to, co mamy.”

Ich rozmowę przerwał telefon od Michała, wspólnego przyjaciela. „Hej, zakochańcy! Wpadniecie w weekend nad jezioro? Grill, muzyka, dobra zabawa!” Ania spojrzała na Kubę, który skinął głową. „Jasne, Michał. Będziemy.”

Test nad jeziorem

Weekend miał być odskocznią, ale stał się próbą dla ich związku. Przyjaciele, którzy znali ich od lat, nie szczędzili żartów. „No, w końcu się zebraliście!” rzucił Michał, a reszta śmiała się głośno. Ania czuła się nieswojo, jakby ich uczucie wystawiono na pokaz. Kuba, widząc jej zmieszanie, objął ją ramieniem. „Spokojnie, to tylko żarty. Wiedzą, że nam dobrze.”

Nie wszyscy jednak cieszyli się ich szczęściem. Marta, dawna przyjaciółka Ani, która od lat podkochiwała się w Kubie, nie kryła zazdrości. „Ania, serio? Z Kubą? On jest taki nieodpowiedzialny. Pamiętasz, jak zawsze wpadał w tarapaty?” Ania zacisnęła usta. „Marta, to moja decyzja. Kocham go, a on kocha mnie. Reszta się nie liczy.”

Wieczorem, przy ognisku, Kuba i Ania usiedli nieco z boku, wpatrując się w płomienie. „Czuję, że niektórzy nas nie popierają,” mruknęła Ania. Kuba westchnął. „Wiem. Ale to nasze życie, nie ich. Musimy być silni.”

Nagle nad jeziorem rozległ się krzyk: „Pomocy! Ktoś tonie!” Wszyscy zerwali się na równe nogi. Kuba, nie myśląc, pobiegł ku wodzie. Ania, z sercem w gardle, ruszyła za nim. W jeziorze szamotał się chłopak, zaplątany w wodorosty. Kuba wskoczył do wody, a Ania mogła tylko patrzeć, jak walczy z falami.

Walka była zacięta, ale Kuba zdołał wyciągnąć chłopaka na brzeg. Ania podbiegła do nich, drżąc. „Kuba, jesteś cały?” zapytała, a on, zdyszany, skinął głową. „Tak, ale to było blisko.” Chłopak dziękował im, kaszląc, a przyjaciele patrzyli z podziwem.

Neonowe emocje

Tej nocy, w namiocie, Ania przytuliła się do Kubu. „Dziś zrozumiałam, jak bardzo cię kocham. I jak bardzo boję się, że mogę cię stracić.” Kuba pocałował ją w czoło. „Nie stracisz mnie, Ania. Jesteśmy jak ta woda – czasem burzliwi, ale zawsze razem.”

Ich związek, jak neonowa fala, był dziki i nieokiełznany. Wiedzieli, że czeka ich jeszcze wiele wyzwań – reakcje otoczenia, własne lęki, niepewność przyszłości. Ale byli gotowi stawić im czoła, trzymając się za ręce, z morzem jako świadkiem ich miłości.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania