Niby nic, a jednak straszne
Poczułem jego oddech choć stałem około dwóch metrów od niego. Ten wzrok, który przeszył mnie od stop do głów przyprawiał o ciarki. Nie wiedziałem co robić. Nagle cisza jakby zatrzymano czas. On milczy ja milczę i tak milczymy przez co najmniej trzy minuty. W końcu wykrztusiłem coś byle bym coś wykrztusił. A on na to że dobrze. Pomyślałem że to chyba cud. Odszedłem na sporą odległość ale on to zauważył i musiałem z powrotem wrócić. Nagle podszedł do mnie i wskazał na lewo. O co mu chodziło do tej pory nie wiem. I tak jest zawsze i z każdym. Na początku strach niepewność później radość a rzadziej smutek. Jedno wiem jednak doskonale, że to była najstraszniejsza odpowiedź z matematyki w moim życiu.
Komentarze (3)
Ostatnie zdanie jednak wszystko wyjaśnia i teraz to nabrało sensu.
Jest kilka błędów, więc zostawiam 4. Tematyka w sumie niecodzienna, ale jakiś pomysł jest ; )
"do głów przyprawiał" - po "głów"
"Nie wiedziałem co robić" - przed "co"
"On milczy ja milczę" - przed "ja"
"W końcu wykrztusiłem coś byle bym coś wykrztusił" - to zdanie wymaga gruntownej przebudowy
"on na to że" - przecinek przed "że", ZAWSZE
"Odszedłem na sporą odległość ale on" - przed "ale", ZAWSZE
"O co mu chodziło do tej" - przed "do"
"Na początku strach niepewność później radość a rzadziej smutek" - przecinek po: "strach", "niepewność", "radość"
Szczerze mówiąc - ten pomysł był już wiele razy przez Opowijczyków wykorzystywany. Poza tym ostatni fragment jest dla mnie niezrozumiały. Błędów jak na te kilka minut jest bardzo dużo. Nie mówię tego oczywiście, by zrobić Ci na złość, a jedynie w dobrej intencji. Niestety ten tekst jest dużo słabszy od wszystkich, które prezentowałeś do tej pory. Nie martw się jednak - masz jeszcze dużo czasu na ćwiczenia :) Pozdrawiam, za ten tekst zostawiam 2,5 czyli 3.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania