Niby nic

Na studiach wiadomo, różnie bywa – można się zabawić, poszaleć na dyskotekach; ale jak przyjdą zaliczenia – nie ma rady, ślęczy człowiek nad książkami dniami i nocami.

Tak też było ze mną, chodziłam półprzytomna z niewyspania. Musiałam wyskoczyć do biblioteki po książkę. Okazało się, że można z niej skorzystać tylko w czytelni.

Zapomniałam, że mam na sobie spodnie z zepsutym zamkiem, spięte agrafką. Zasiadłam energicznie przy stoliku – a z ust wyrwał mi się bezwolnie okrzyk: Ałła! Agrafka rozpięła się i ukłuła mnie w udo.

Wszyscy dookoła byli bardzo rozbawieni, tylko niepozorny pan obsługujący ksero, podszedł i zapytał z troską, co się stało i czy może pomóc.

Niby nic, a ponury, zimny wieczór listopadowy rozjaśnił się. Zrobiło się naraz ciepło i przyjemnie. Tak poznałam mego męża.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Marian 12.10.2020
    Biblia mówi: "Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".
    No i proszę, Tobie się tak przydarzyło.
    Fajny, króciutki tekst.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania