Nicość i sens

Pewnego letniego dnia Jan Potfforny robił porządki w swojej domowej biblioteczce. Oglądał i układał starannie książki, uważał, że z prawie każdą z nich połączone są wspomnienia, refleksje i nawet chwile radości lub smutku. Po jakimś czasie wykonywania tej pracy przypomniało się mu, że brakuje jednej z książek z dziedziny filozofii. Chodziło tu niewielkie dzieło napisane przez znanego filozofa i autora Bohdana Urbankowskiego pt. „Myśl romantyczna”. Pozycja ta pochodziła z końca lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Była ona ciekawa pod względem treści, ale pod względem technicznym niezbyt mocnym produktem. Potfforny pamiętał, że jak ją kiedyś przeczytał, to się ona rozleciała, chociaż papier był kredowy, lecz klej słaby, bo tak kiedyś produkowano książki.

Czytał ją też z innej i to nie wyłącznie z filozoficznej przyczyny. Dawno temu ją otrzymał w prezencie od pewnej studentki, którą podziwiał zarówno z powodu urody, jak i umysłu. Chciał z nią podyskutować, więc musiał coś wiedzieć, dlatego czytał namiętnie „Myśl romantyczną”.

Od tego czasu minęło wiele lat. Piękna studentka pozostała tylko we wspomnieniach, a książka zaginęła, ale on coś nieco z niej zapamiętał.

To był rozdział poświęcony Eduardowi von Hartmann (1842 -1906), niemieckiemu filozofowi, który napisał słynne kiedyś dzieło pt. „Filozofia Nieświadomego” („Philosophie des Unbewußten”). Oczywiście Potfforny wiedział, że na kilkunastu stronach tej książeczki poświęconej owemu filozofowi nie wszystko mogłoby być powiedziane, mimo rzetelnej pracy autora. Jedną sprawę zapamiętał. To były słynne słowa Hartmanna: „Jeżeli Bóg miałby świadomość przed stworzeniem świata, byłaby ona zbrodnią nie do uniewinnienia, gdyż powstanie świata — tak złego — da się pojąć i uniewinnić wyłącznie jako skutek ślepej woli”. Słowa te mają w sobie coś wstrząsającego, gdyż są one jakby oskarżeniem Boga, a oskarżanie Boga to specjalność szatana, więc Potfforny, człowiek bojaźliwy, niezbyt chętnie się z oskarżaniem Boga zgadzał, bo dla niego to, co diabelskie było zawsze wstrętne. No cóż, słowa Hartmanna były mocne i wydają się jakby nie do podważenia. Bóg zna zło i dopuścił do niego lub Bóg współtworzył zło, bo On stworzył świat, który jest zły.

Kimże jest ten Bóg, skoro na Jego oczach dzieje się zło? A może Bóg jest szatanem (bardzo straszne to, aż boję się pisać o takim czymś)? A może z szatanem współpracuje? A może to nie Bóg świat stworzył, lecz tylko jakaś nieświadoma twórcza wola?

W każdym razie, wiadome jest, że żadem umysł filozoficzny nie jest w stanie wytłumaczyć jednej kwestii: czy można pogodzić istnienie tak złego świata z istnieniem Boga. Niektórzy filozofowie jak np. G.W. Leibniz, głosili, że świat jest najlepszy ze wszystkich możliwych, bo lepszy być nie może, ale też byli filozofowie, jak np. P. Bayle, który twierdził, że świat jest najgorszy, bo gorszy być nie może.

Brak kompromisu między tymi dwoma skrajnymi stanowiskami sugeruje, że albo świat jest wyłącznie materialny, albo Istota go stwarzająca nie była świadoma — a tak właśnie myślał Hartmann i nazwał ową siłę stwórczą Nieświadomym. Stanowisko tego filozofa miało też na celu obronę Boga przed zarzutami celowego okrucieństwa.

Jego zdaniem życie, które doświadczamy, nie jest niczym innym jak nierozumnym karnawałem istnienia. Ten wielki Nieświadomy stwarzający staje się smutnym Absolutem na oczach, którego wszystko staje się śmiercią każdej następującej po sobie iluzji.

Filozofia Hartmanna nie była w naszym kraju znana i też celowo ją pomijano, zwłaszcza w czasach PRL-u, bo wtedy nikomu był potrzebny jakikolwiek pesymizm. A po upadku tej zwodniczej epoki też unikano tematu pesymizmu i nihilizmu, bo taki to motywy nie pasowały do przesiąkniętej nadzieją filozofii chrześcijańskiej. „Filozofia Nieświadomego” — dzieło Hartmanna było wielokrotnie wydawane i należało do najbardziej czytanych w końcu XIX wieku.

Jan Potfforny nigdy nie odnalazł książki pt. „Myśl romantyczna” i nigdy ponownie nie spotkał się z ową piękną studentką filozofii. Pozostały mu tylko wspomnienia o jej urodzie i ślady głębokich rozmyślań nad sensem i beznadziejnością życia, które jest ślepym karnawałem istnienia — tworem Nieświadomej Woli prowadzącej cały świat w stronę absolutnej nicości, gdzie nie ma już pragnień i cierpień.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania