"Nie dałeś mi wyboru" (21)
Z przeprowadzką musiałyśmy się wstrzymać jeszcze dwa tygodnie, ale to i tak był cud, że tak szybko znalazłyśmy wolne mieszkanie i to blisko naszego uniwersytetu. Potem organizowałyśmy pieniądze. Miałam trochę oszczędności z pracy w sklepie, ale dodatkowo wyjaśniłyśmy sytuację naszym rodzicom, którzy zgodzili się pożyczyć nam trochę kasy. Byłyśmy uszczęśliwione, a gdy wreszcie spakowałyśmy walizki i pojechałyśmy do naszego przyszłego mieszkania, cała aż podskakiwałam na fotelu.
Na miejscu jeszcze raz spotkałyśmy się z właścicielką, podpisałyśmy wszystkie niezbędne papiery, otrzymałyśmy klucz i gdy tylko zostałyśmy same, zaczęłyśmy skakać z radości.
- Mieszkanie! Wreszcie mieszkanie, a nie sam pokój z Dorianem za ścianą! – piałam z radości, skacząc po mieszkaniu. Było idealne. Na prawo od drzwi wejściowych znajdowała się kuchnia, utrzymana w tonacji beżowej, z białymi kafelkami, dobrze oświetlona. Kuchnia przechodziła w mały salon, w którym znajdowała się szara kanapa, mały stolik z telewizorem, wyjście na balkon i nawet kominek.
Łazienka była mała, ale urocza i starannie zrobiona. Ponadto razem z Kate miałyśmy oddzielne pokoje. Wybrałam sobie mniejszy, ale ładniejszy. Miał ściany pomalowane na ciemny fiolet z naklejonymi gdzieniegdzie białymi kwiatami i białe meble. Biała komódka, szafka z wycięciami na książki, łóżko, a do tego ogromna lampa stojąca na podłodze, która oświetlała cały pokój. Natychmiast poczułam się tu jak w domu. Chciałam od razu paść na łóżko, ale Kate mnie powstrzymała:
- O, stara, nie tak prędko. Po pierwsze, trzeba przynieść resztę naszych rzeczy, bo większość została w samochodzie. A po drugie, musimy albo coś ugotować albo zamówić.
- Zamówmy. Chcę jeszcze napawać się widokiem czystej kuchni – stwierdziłam wesoło.
- Pizza? – spytała Kate z uśmiechem, a ja od razu skinęłam głową. – To ja zamówię, a ty idź po nasze rzeczy.
- Małpo, to nie fair! – zawołałam. – To ja będę targać torby, a ty wykonasz jeden telefon i sobie usiądziesz?
- Dokładnie tak – wybuchnęła śmiechem Kate. – Spokojnie, zadzwonię i zaraz zejdę ci pomóc.
Wobec tego związałam włosy w kucyk, by mi nie przeszkadzały podczas noszenia rzeczy i zabrałam się do pracy, póki jeszcze miałam w sobie energię. Jedyną wadą tego budynku był fakt, że nie było tu windy, a nasze mieszkanie znajdowało się na czwartym piętrze.
- No cóż – mruknęłam do siebie, schodząc na dół z kluczykami do samochodu Kate. – Przynajmniej schudnę, jak tak będę ciągle łazić po schodach.
Kate jakoś podejrzanie długo schodziło się z tym telefonem, więc sama targałam wszystkie torby i zostawiałam pod drzwiami. Wreszcie zeszłam po ostatnią, ale nie miałam już siły, dlatego w pewnym momencie upuściłam ją na podłogę, choć od naszego mieszkania dzieliło mnie jeszcze kilkanaście metrów. Upadła z dosyć głośnym odgłosem. Stałam w długim korytarzu, zbierając siły. Po paru sekundach podniosłam torbę, ale w tym samym momencie metr ode mnie otworzyły się drzwi.
- Carly?
Torba ponownie gruchnęła na podłogę. Wpatrzyłam się w te aż do bólu niebieskie oczy, które tak mnie prześladowały po nocach i gwałtownie wciągnęłam powietrze.
- Lucas?
taaaa-daaaam! Dziś króciutko, ale to koniec części pierwszej :D podzieliłam to i drugą część nazwałam "Wybieram jeszcze raz" - jutro dam pierwszy rozdział :D dziękuję tym, którzy byli ze mną przez te pierwsze 21 rozdziałów i mam nadzieję, że dalej tu będziecie, by czytać moje wypociny <3
Komentarze (10)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania