Nie jest łatwo kochać

Warszawa, luty 1989 roku. 16-letnia Julia Brudzińska, córka polityka i wysokiego funkcjonariusza Wydziału Kultury KC PZPR(a także członka Biura Politycznego PZPR) Stanisława Brudzińskiego i dziennikarki telewizyjnej Jagny Maślanko, chodzi do prestiżowego warszawskiego liceum Sióstr Niepokalanek. Ma sprecyzowane plany na przyszłość. Chce po maturze skończyć studia na dwóch kierunkach, przejawia również aspiracje literackie. Któregoś lutowego dnia wymiotuje w łazience podczas szkolnej przerwy. Jest to moment, który, jak się potem okazuje brutalnie weryfikuje uczuciowość i oczekiwania wobec życia Julii.

Z Krzysztofem, swoim pierwszym chłopakiem, Julia spotykała się od obozu narciarskiego w Tatrach. Krzysztof, przystojny, wysoki i szczupły niebieskooki szatyn, był trzy lata starszy, dorastał w warszawskiej inteligenckiej rodzinie. Mama była prawniczką, prowadziła kancelarię, ojciec był inżynierem w FSO na Żeraniu.

Imponował jej osobowością i nieprzeciętnym intelektem. Julia z racji pochodzenia społecznego była obyta z PRL-owską elitą. Nie było łatwo zaimponować takiej dziewczynie. A jednak Krzyśkowi się udało. Letnie wakacje spędzili już razem.

Były to dla obojga pierwsze samodzielne wakacje. Spędzili je na Mazurach, w domku letniskowym jej mamy. Razem żeglowali łódką po pięknych mazurskich jeziorach, jeździli konno. Jazdy konnej i żeglarstwa Julia uczyła się od dzieciństwa. Krzysztof dopiero się ich uczył. W kultowej "Autobiografii" Perfectu padają słowa: "Za jej Poli Raksy twarz każdy by się zabić dał".

Podczas tamtych pamiętnych wakacji Krzysiek z całą pewnością dałby się zabić za twarz ukochanej.

Nie widział świata poza nią, była dla niego najważniejsza.

Każda pierwsza miłość, zwłaszcza pierwsza miłość nastolatka, zostaje w pamięci na całe życie. Nie ma znaczenia czas historyczny, w którym przychodzi pierwsza miłość. Miłość i młodość mają to do siebie, że gwiżdżą na historię.

Dlaczego? Są one jak dzieciństwo- ma się je tylko raz i wspomina się z sentymentem i rozrzewnieniem przez resztę życia.

Julia i Krzysztof właśnie wtedy, latem 1988 r., podczas swoich pierwszych wspólnych wakacji, odkrywali tę życiową prawdę. Wtedy nie miały dla nich znaczenia puste półki w sklepach, kartki na żywność, nawet sierpniowe ogólnopolskie strajki, które oglądali w reżimowej telewizji i ówczesna fala emigracji. Oczywiście o tym wszystkim wiedzieli, wtedy jednak byli nastolatkami. Zakochanymi nastolatkami. Nastolatkami, którzy słuchali Obywatela GC, "Klubu Wesołego Szampana" Formacji Nieżywych Schabuff, "Zostawcie Titanica" Lady Pank. Nastolatkami, w których był ogromny głód miłości.

Szczególnie w Julii. Jej rodzice, generał Stanisław Brudziński, podówczas jeden z najbardziej wpływowych polskich polityków i Jagna Maślanko, słynna dziennikarka telewizyjna, rozwiedli się rok wcześniej. Starsza o 4 lata siostra(jej ojcem jest znany aktor i reżyser Andrzej Sokorski), Agnieszka Sokorska wyjechała na studia do Stanów.

Została stypendystką Fundacji Fullbrighta. Z siostrą, choć miały innych ojców była bardzo związana. Tęskniła za nią, pisała do niej listy. Do tego dochodziły jej skomplikowane relacje z rodzicami. Rodzicom wypominała rozwód, który bardzo przeżyła.

Matce- to, że kariera telewizyjna i dbałość o wygląd były dla niej ważniejsza od rodziny. Początkowo również nie mogła zaakceptować nowego związku matki- z młodszym o 14 lat popularnym muzykiem rockowym Henrykiem Bazyliszynem, powszechnie znanym pod pseudonimem Cmon.

Ojcu, który był agnostykiem- to, że nie zrozumiał jej młodzieńczego buntu i decyzji o kontynuacji szkolnej nauki w katolickim liceum. Julia od przeżyć związanych z rozpadającym się małżeństwem rodziców uciekała w katolicyzm.

Szukając ukojenia po rozwodzie rodziców, pielgrzymowała do Częstochowy, w czerwcu 1987 r. uczestniczyła w papieskiej pielgrzymce do Polski.

Rozwodem rodziców Julii, mimo że był to czas na długo przed erą tabloidów żyła cała Polska. Wówczas bardzo rzadko dochodziło do rozwodów na szczytach władzy. Krzysiek z kolei dorastał w kochającej się rodzinie, miał dwójkę rodzeństwa. Mimo trudów codzienności życie rodziny Krzysztofa toczyło się spokojnie i bez dramatów. Krzysiek, mimo, że był jeszcze licealistą, już planował po maturze studia prawnicze w Londynie, chciał zostać adwokatem.

Podczas roku szkolnego, choć i Krzyśkowi, i Julii przybywało obowiązków szkolnych(Krzysiek zaczynał klasę maturalną, Julia zaczęła naukę w liceum) i uczęszczali do innych szkół, spotykali się ze sobą niemal codziennie. Odwiedzali się w domach. Często chodzili do tych samych miejsc- bibliotek, kawiarni, sklepów. Z każdym dniem byli sobie coraz bliżsi.

To wtedy Julia zainteresowała się literaturą i teatrem. Do tego stopnia, że sama zaczęła pisać swoje pierwsze opowiadania i wiersze, które dedykowała swojemu chłopakowi.

Krzysiek ze spotkań rodzinnych podczas Świąt Bożego Narodzenia wymykał się tylko dlatego, że chciał zobaczyć się ze swoją Julią. Wtedy przeżyli swój pierwszy raz i obudzili się razem w tym samym łóżku.

Dwa miesiące później Julia wymiotuje podczas szkolnej przerwy. Idzie do szkolnej pielęgniarki. Ta doradziła jej, żeby poszła na badania lekarskie. 2 marca 1989 r. dowiaduje się podczas tych badań, że jest w ciąży.

Jest to dla niej, 16-letniej dziewczyny, ogromny szok. Nie wie, co powiedzieć matce, która sama spodziewa się dziecka z nowym życiowym partnerem. Nie wie, co powiedzieć Krzyśkowi. W końcu decyduje się powiedzieć. Najpierw chłopakowi, potem rodzicom.

-Krzysiek, będziesz tatą.

-Mój Boże! To niemożliwe...-odpowiedział Krzysztof.

Krzysztof, który za dwa miesiące miał przystąpić do egzaminu dojrzałości, nie czuł się gotowy do ojcostwa. Ale pomyślmy. Który 19-latek, który sam zaczyna swoje dorosłe życie, jest gotowy na bycie ojcem?

Kilka dni później zawiadamia o swojej ciąży na obiedzie rodzinnym swoją mamę.

- Mamo, spodziewam się dziecka.

- Kocham cię, ale na moje wsparcie nie licz.

- A więc aborcja?

-Właśnie tak.

Do tej krótkiej rozmowy Julia była przekonana, że bez względu na okoliczności urodzi to dziecko. Nie wyobrażała sobie, by mogła przerwać rosnące w niej życie.

Nie przypuszczała jednak, że gdy zajdzie w pierwszą ciążę, będzie 16-letnią, niedoświadczoną dziewczyną, która nie skończyła nawet pierwszej klasy liceum. Nie była w stanie odpowiedzieć na pytanie, co dalej.

Bardzo długo wahała się: aborcja czy urodzenie dziecka. W końcu podjęła decyzję. Najtrudniejszą decyzję w dotychczasowym życiu, ale wtedy, wiosną 1989 roku wydawało się, że pragmatyczną.

Decyzję o aborcji.

O zabiegu, przeprowadzonym tuż przed maturą Krzyśka, powiedziała tylko najbliższej rodzinie i niemu.

Szkolne koleżanki i kadra nauczycielska były przekonane, że ciąża Julii zakończyła się poronieniem. Julia bała się ujawnić, jak było naprawdę. Wiedziała jednak, że nauki w prestiżowym warszawskim liceum nie pogodzi z samotnym wychowaniem dziecka. A na edukacji bardzo jej zależało.

Niebawem dowiedziała się, że Krzysztof zdał maturę i dostał się na zagraniczne studia.

Oznaczało to ich rozstanie.

Podobnie jak rok wcześniej spędzali wspólne wakacje. Niby wszystko było tak samo jak rok wcześniej. Znów wybrali się do domku letniskowego matki Julii, znów razem żeglowali, jeździli konno.

Pierwszy(i ostatni) raz Julia mogła przejechać się samochodem Krzyśka, który uzyskał prawo jazdy. Tyle, że wiedząc, że kochają się ostatni raz między nimi już nie było tak samo...Dla Julii był to trudny czas.

Czuła instynktownie, że dokonując aborcji zabiła ludzkie życie, które nosiła pod sercem. Ale wiedziała doskonale, że gdyby wtedy urodziła dziecko, nie mogłaby liczyć na pomoc swojej zapracowanej matki. Matki, która zresztą sugerowała aborcję.

Ani swojego chłopaka, który na miejsce studiów wybrał Londyn zamiast Warszawy.

Mając licznych znajomych, którzy wyjeżdżali na saksy na Zachodzie, siostrę na studiach w Ameryce, rozumiała przekonanie Krzyśka, że Polska nie jest krajem, który może dać obywatelom coś więcej niż stanie w kolejkach po wieprzowinę. Choć nie zgadzała się z nim i po maturze chciała żyć i pracować w Polsce.

W swojej ukochanej Warszawie, którą znała od urodzenia. Gdy w sierpniu 1989 r. żegnała swojego chłopaka wraz z jego rodzicami na warszawskim lotnisku Okęcie, powiedział jej:

Wyjeżdżam dlatego, że chcę załapać się na życie, takiego jakiego chcę jako młody człowiek. Nie chcę życia w wielkopłytowym blokowisku i stania w wielogodzinnych kolejkach. Kiedy Krzysztof uczył się nowego życia w nowym kraju i zdawał pierwsze egzaminy na londyńskiej uczelni, Julia obserwowała zmiany w swoim kraju, swoim ciele i swojej psychice.

Już wiedziała, że przed żadnym mężczyzną nie stanie z pozycji czystej, świeżej i niewinnej dziewicy. Nie po młodzieńczym związku z Krzysztofem. Nie po dokonanej aborcji, po której zresztą gdy rozbierała się do bielizny było widać bliznę.

O tej bliźnie nie wiedziały koleżanki ze szkoły, nie wiedziała nawet mama. Miała jednak z tyłu głowy, że w jej życiu pojawią się kolejni mężczyźni. I wtedy, gdy pójdzie z nimi do łóżka, ktoś z nich może zapytać: Skąd ta blizna i dlaczego?

Będzie musiała wtedy opowiedzieć bolesną historię ze swojego życia. Najboleśniejszą od rozwodu rodziców.

Właśnie zaczynała II klasę liceum, kiedy pojawił się w jej życiu kolejny mężczyzna. Pod wieloma względami bardzo podobnego do Krzysztofa.

Andrzej też był rodowitym warszawiakiem, też pochodził z inteligenckiej rodziny(tym razem syn prawnika i lekarki), również był wysoki i szczupły, ale inaczej niż Krzysiek- był szarookim blondynem i był od niego o rok młodszy. Znali się od dzieciństwa(chodzili do tej samej podstawówki), Andrzej długo zabiegał o jej względy, ale wiedział, że ma już chłopaka.

Po jej rozstaniu zbliżyli się do siebie. Julia znów była zakochana, znów przeżywała miłość do drugiego chłopaka. Podczas gdy z Krzysztofem łączyły ją pasje sportowe- żeglarstwo, jazda konna, narciarstwo, to z Andrzejem łączyły ją pasje artystyczne.

Oboje interesowali się teatrem, literaturą, sztuką. Chodzili do tych samych kawiarni, bibliotek, sklepów. Odwiedzali się w domach, rozmawiali o sytuacji w kraju. Ta zmieniała się bardzo szybko.

Andrzej, choć głosował w wyborach czerwcowych(18 lat skończył w maju) na listę solidarnościową, martwił się, jak dadzą radę w nowej Polsce jego rodzice. O mamę lekarkę, pracującą w Szpitalu Praskim, był spokojniejszy. Tłumaczył sobie, że pacjenci zawsze przecież będą potrzebowali szpitali.

Jego ojciec, prawnik, działał w opozycji demokratycznej(ostatnio w Komitecie Obywatelskim), był internowany w stanie wojennym. Ale jego syn pytał, czy za swoją walkę o wolność i ryzykowanie swoją karierą zawodową i życiem osobistym dostanie od Polski coś więcej niż państwowe odznaczenia?

Podobne pytania zadawała sobie Julia. Wiedziała, że w biografii jej ojca- generała i prominentnego członka PZPR, jest wiele ciemnych kart, że skrzywdził wiele osób. W drodze na polityczny szczyt był gotowy na wszystko. Chciał mieć pod swoją kontrolą wszystko, co działo się w Polsce i wszystkie dziedziny życia. Jako wysoki funkcjonariusz państwowy PRL mógł po zmianach ustrojowych się spodziewać, że będzie ścigany przez prawo. Tyranem był nie tylko w życiu publicznym. Także, a przede wszystkim dla Julii- w życiu domowym. Swoje picie tłumaczył stresem i nerwami życia zawodowego. Ale gdy Julia zaczynała dorastać, widziała na własne oczy ciągłe kłótnie i awantury swoich rodziców. Podczas jednej z nich, gdy wróciła ze szkoły, zobaczyła, jak pijany ojciec uderzył w twarz jej matkę.

Najgorszy jednak był rozwód rodziców. To wtedy zaczął się jej młodzieńczy bunt. Gorzej się uczyła, trafiła przez moment w złe towarzystwo, które popalało papierosy i topiło życiową rozpacz w tanich winach. Uciekała w religię, stąd wybrała katolickie liceum Sióstr Niepokalanek.

Mama, dziennikarka i prezenterka telewizyjna Jagna Maślanko, była wicedyrektorem programowym i jedną z najbardziej prominentnych osób na Woronicza. Miała ambicje zostania prezesem Radiokomitetu. Byłaby pierwszą kobietą na takim stanowisku. Ale również ona bała się, czy straci swoją pozycję. W nowych porządkach politycznych mogła stracić swoją dotychczasową pozycję. Stąd po wrześniowych narodzinach syna Mateusza błyskawicznie wróciła do pracy w telewizji. Ale usunięta z niej mogła zostać w każdej chwili i Julia wyczuwała ten niepokój o przyszłość.

Jagna w telewizji od lat konsekwentnie szła drogą na sam szczyt. Zaszła w niej bardzo daleko. Bała się jednak, czy utrzyma swoją pozycję.

Była doświadczona, ale- jak na gwiazdę telewizji w zaawansowanym(wtedy miała 44 lata) wieku. W dodatku jako żona, nawet była, jednego z najważniejszych polskich polityków lat 80., mogła nie wejść w nowe układy w telewizji.

Co z tego, że aktualnym życiowym partnerem Jagi i ojcem przyrodniego brata Julii jest wolnościowo nastawiony rockman. Nigdy nie wiadomo, kiedy dogoni cię przeszłość. Może stać się to w najmniej spodziewanym momencie, nawet wtedy, gdy koncentrujesz się na swojej przyszłości.

Andrzej był dla Julii lekiem na złamane serce, z każdym dniem był jej coraz bliższy, jednak obawiała się, czy tak jak jej poprzedni chłopak po maturze nie wybierze zagranicznych studiów. To oznaczałoby kolejne rozstanie i kolejne rozczarowanie w miłości. Choć deklarował, że po maturze wybierze studia w kraju, nie ufała jego deklaracjom.

Przecież nawet w ostatniej chwili mógłby zmienić zdanie. Wyjechać i zostawić ją samą...

Julia z Krzysztofem utrzymywała kontakt. Ale pisanie listów, telegramów i telefonowanie nie było tym samym co codzienne spotkania i rozmowy w cztery oczy. Przyjaźń można było utrzymać na odległość. Miłości już nie.

Często lata w ludzkim życiu mijają niepostrzeżenie, wręcz niezauważalnie. Jednak wtedy wydawało się, czas mijał w przyspieszonym tempie. Jak w każdym czasie, w którym rozpoczyna się nowa era, nowy rozdział, nowe sytuacje.

Sylwester 1989/1990. Julia, Andrzej i Krzysztof spędzają go razem w Warszawie. Spacerując po ulicach centrum Warszawy(wiele z nich miało potem zmienić swoje nazwy) i patrząc na rozświetlone fajerwerkami niebo nad stolicą, podsumowują właśnie odchodzący rok. Rok, który w ich życiu zmienił niemal wszystko. Julia zaczynała rok jako dziewczyna Krzysztofa, a kończyła mając już nowego chłopaka Andrzeja. W międzyczasie przeżyła traumę związaną z nastoletnią ciążą i aborcją, przekonywała się, że nie jest łatwo kochać. Krzysiek zaczynał 1989 r. jako warszawski maturzysta, kończył jako jeden z tych, którzy w ojczyźnie bywają dwa, trzy razy w roku. Andrzej żegnał stary rok u boku ukochanej dziewczyny. Wszyscy, ze swoimi marzeniami i planami właśnie stanęli u bram dorosłego życia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Pasja 10.04.2017
    Fajnie, lekko się czyta, losy Julii przeplatane wydarzeniami politycznymi. Ciekawi mnie blizna u Julii. Aborcja nie zostawia blizny na brzuchu, zostawia za to w psychice. Ciąża dla młodej dziewczyny to duże przeżycie i kiedy zostaje sama z tym problemem to czasem dokonuje wyboru, który potem zostaje na całe życie w pamięci. Pozdrawiam serdecznie 5
  • Enchanteuse 10.04.2017
    Świetnie napisane. Chyba odtąd zacznę czytać tutejszą prozę. Bezdyskusyjne 5.
  • Adam T 11.04.2017
    Katarzyno, strasznie to suche, same fakty, jakbym przeglądał policyjne kartoteki albo, jeszcze gorzej, oglądał paradokument w telemizji na T. Dialogi wycięte z kontekstów i odarte z emocji. Czy to miało być opowiadanie? Czy zlepek notek biograficznych wielu osób, przy czym rozpisujesz się o każdym tak dalece, że główna postać ginie w nawale faktów. Są błędy stylistyczne, logiczne, ale najgorsze dla mnie jest to, że odarłaś bohaterów z osobowości i uczuć. Piszesz, że się kochają, ale ja tego nie widzę, we wspólnych wyjsciach do bibliotek, sklepów i pływaniu nie ma uczucia, nie ma postaci.
    Chyba, że jest to szkielet dużej fabuły, ale nie napisałaś o tym. Opisujesz zamiast pokazywać. Skróć tekst i pokaź sytuacje, dialogi, mimikę i gestykulacje, niech te trupy oźyją.
    Tekst jest długi, więc tylko takie coś dla przykładu:
    Miała jednak z tyłu głowy, że w jej życiu pojawią się kolejni mężczyźni (co dokładnie znaczy to zdanie?)

    ...pojawił się w jej życiu kolejny mężczyzna. Pod wieloma względami bardzo podobnego do Krzysztofa. (jak myślisz, co tu nie gra?)

    ...Nie chcę życia w wielkopłytowym blokowisku i stania w wielogodzinnych kolejkach. Kiedy Krzysztof uczył się nowego życia w ... (połączyłaś wypowiedź z narracją, która powinna zacząć się od akapitu. Tu, wyglada jak dalszy ciąg mówionej kwestii. Poza tym, każdą wypowiedź bohatera zaczynasz od pauzy, potem obowiązkowa spacja i dopiero tekst).

    Pozdrawiam ;) Nie oceniam.
  • Nazareth 11.04.2017
    Niestety muszę się zgodzić z Adamem, to nie jest opowiadanie tylko relacja i to dość słaba mimo że szczegółowa. Postaraj się to inaczej rozpisać, zmienić. Pokaż (w scenach, dialogach) zamiast opowiadać (o postaciach, charakterach i uczuciach).
  • Okropny 11.04.2017
    A dla mnie ten ton, którym to jest napisane, przywołał na myśl Krystynę Czubównę albo lektora z W11, takie właśnie narratorskie nie wiadomo co, kim jest lub po co jest narrator?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania