Nie jestem mordercą

Nazywam się Lisa Monterio i nie jestem mordercą.

 

Nic nie jadłam od kilku dni, przez co jestem słaba, boli mnie głowa, a do tego mam nudności. Najchętniej zrzygałabym się, ale przecież nie mam czym, chyba że wyrzucę z siebie wnętrzności i zakończę ten koszmar. Biorę głęboki oddech, dziesiąty z kolei. Tak, dziesiąty, liczę to, bo próbuje się skupić na czymkolwiek, aby nie stracić kontaktu z rzeczywistością. I jedenasty, mówię w duchu, rozglądając się wokół siebie. Jedyne, co widzę to masa drzew. Drzewa i drzewa, zero cywilizacji. Kiedy odwrócę się lekko w prawo, spostrzegę sylwetkę mężczyzny, a raczej niedojrzałego chłopaczka, z którym przyszło mi towarzyszyć. Nie wiem jak się czuje, nie rozmawiam z nim od kilku godzin, założę się jednak, że nie lepiej ode mnie. Także nic nie jadł, wcale nie dlatego, że nie mamy pożywienia, a dlatego, że jedzenie, które posiadamy, może być zatrute. Zatrute przez mordercę. Jak już na początku wspomniałam, nie jestem nim. Najgorsze jest to, że każdy myśli, że to ja. Nie dlatego, że jestem podejrzana i niebezpieczna. To wszystko przez chorą grę, w której się znaleźliśmy, ale może zacznę od początku.

Nazywam się Lisa i nie jestem mordercą, nie jestem! Czemu to powtarzam? Abyście mi uwierzyli, chociaż wy. Może robię to, aby także przekonać samą siebie, nie wiem. Gówno wiem, jednak jedno jest pewne, muszę walczyć o przetrwanie, muszę być cholernie silna, aby nie zwariować. Nie tylko ja, ale każdy z nas, każdy z szóstki osób, która się tutaj znalazła. Teraz jest przy mnie tylko Max. Musieliśmy się rozdzielić, ponieważ takie są zasady, tak nam kazano, to tak zrobiliśmy. Dlaczego jestem z tym chłopakiem, a nie ze swoją przyjaciółką Agnes? Ponieważ nie ja rozdaję karty, nie ja mam prawo decydować z kim przetrwam ten survival. Już wiecie, że jestem z bliską mi osobą w jednej grze. Pomyślicie, że to lepsze niż być z obcymi. Tak, to prawda, ale teraz nie przejmuję się tylko sobą, ale także nią. Kto wie, może już nie żyje?

Odwracam głowę do bruneta. Ciężko oddycha, ale widzę determinację w jego spojrzeniu. Wzbudził mój respekt, a także strach. Przełykam ślinę, gdy chłopak odwraca się w moim kierunku. Patrzymy na swoje zmęczone twarze. Mam nadzieję, że wyglądam choć trochę mniej żałośnie niż on. Kogo ja oszukuję, nie wyglądam. Jestem słabsza i pewnie o wiele głupsza. Na chwilę próbuję jednak o tym zapomnieć. Patrzę pewnie, prostując się.

- Ruszamy? - pyta, uśmiechając się lekko. Jego usta są bardzo wysuszone.

- Tak - mówię cicho, tak cicho, że pewnie nie usłyszał, dlatego po chwili kiwam głową. Max uśmiecha się szerzej, skóra na jego wargach rozrywa się. Okropny widok.

Ruszam powolnym krokiem, po chwili przyśpieszam, muszę to robić, bo mój towarzysz zrobił to pierwszy. Muszę dorównać mu kroku, bo inaczej stanie się coś nieprzyjemnego. Pamiętam pierwsze dni w lesie, w jego towarzystwie. Bardzo się sprzeczaliśmy, szybko zrozumieliśmy jednak, że to zgubne. Musimy współpracować, aby ułatwić sobie wspólną wędrówkę. Patrzę na swoją dłoń, po chwili na jego. Są bardzo opuchnięte. Obydwie ozdobione grubymi, srebrnymi obręczami. Tworzą one kajdany. Mimo że między nimi nie ma łańcucha, łączą się z inny sposób. Działają jak dwa ciała elektromagnetyczne, które się wzajemnie przyciągają. Przyciąganie nie jest na tyle silne, żebym nie mogła się od niego oderwać, ale kiedy to robię, narażam się na silne porażenia ciała. Wróć, narażamy. Można powiedzieć, że działamy jak jeden organizm, którego organy muszą dobrze współpracować, aby normalnie funkcjonować. Jeśli nie zniechęciłam was jeszcze, to może dorównacie nam kroku?

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • persse 17.09.2016
    Dzięki za piateczke ;)
  • Kakarotto 17.09.2016
    "chyba że wyrzucone z siebie wnętrzności i zakończę ten koszmar" - proponowałbym "wyrzucę" ;)
    "że mam jestem z bliską mi osobą" - raczej bez "jestem"
    "łączą się z inny sposób" - literówka "z"
    Poza takimi drobiazgami tekst wydaje się być perfekcyjny. Czytając go, pomyślałem o "Igrzyskach Śmierci" :D Uważam, że spokojnie możesz konkurować z Suzanne Collins ;) 5
  • persse 17.09.2016
    Dzięki za komentarz, błędy zaraz poprawie. Wiedziałam że będą skojarzenia z igrzyskami, no wiedziałam :D A czy moge z nią konkurować to się okaże jak skończę opowiadanie, a potem napiszę kolejne części i je wydam XD Tak czy tak miło że to napisałeś ;)
  • Kakarotto 17.09.2016
    OK, to ja czekam na te kolejne części ;)
  • candy 20.09.2016
    Nic nie jadłam od kilku dni (przecinek) przez co jestem słaba,
    że wyrzuce - wyrzucę*
    Tak (przecinek) dziesiąty
    Jedyne (przecinek) co widzę (przecinek) to masa drzew.
    Nie wiem (przecinek) jak się czuję - czuje*, bo mówisz o tym "chłopaczku" :)
    jedzenie (przecinek) które posiadamy (przecinek) może być zatrute.
    tak nam kazano (przecinek) to tak zrobiliśmy
    Ponieważ nie ja rozdaje karty - rozdaję*
    Tak (przecinek) to prawda, ale teraz nie przejmuje się - przejmuję*
    ale widzę determinacje - determinację*
    Kogo ja oszukuje - oszukuję*
    Na chwilę próbuje jednak - próbuję*
    - Ruszamy? (spacja) - pyta, uśmiechając się lekko.
    - Tak (spacja) - mówię cicho
    Jeśli nie zniechęciłam was jeszcze (przecinek) to może dorównacie nam kroku?

    Hej :) zwabił mnie tu głównie tytuł, ale pierwszy rozdział zachęcił. To, co wypisałam, to raczej drobne błędy, musisz pilnować interpunkcji i literówek, a będzie dobrze. Mimo wszystko daję Ci 5, bo mnie zaciekawiłaś. Spodobała mi się końcówka, takie nawiązanie porozumienia z czytelnikiem, prawie jak relacja "na żywo" z jakiegoś talk show :D idę zobaczyć dalej :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania