Nie liczę dni, tylko noce
patrzyłam przez palce
popołudniowe promienie przeświecały
prześwietliły przez otwarte usta
wyciekły
słowa świetliste
poprzerywane palcami
to nie trwało długo
zaszło słońce
palce trafiły na pluszowe ciało
do tulenia do snu
zanurzyłam w nim palce
skąd krew krew skąd krew
kajdanki
puste ściany celi
-to było pani dziecko
-nie - mówię - nie możliwe, ja nie miałam
-a siebie?
Komentarze (10)
Kajdanki dla matki, a tatusia nie karzemy, dlaczemu?
Mamy kajdanki, krew, dziecko, to wszystko metafory? A gdzie treść wiersza? Skoro jest dziecko, to skądś się wzięło, czy może przez partenogenezę powstało?
Zapytałam, gdzie tatuś dziecka, bo w wierszu jest dziecko, krew i kajdanki, za trudne zadałam pytanie, to przepraszam bardzo, cofam pytanie.
Dziecięca naiwność, wiara i bezinteresowna miłość, to skarby.
Można dalej snuć, ale to chyba nie jest konieczne...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania