nie mam dokąd uciec

idę wąskim korytarzem

szerokim na metr

rozpycham się łokciami

w przestworzach jak ptak

ból stawów ból z nami

 

idę szeroką drogą

przede mną świat

wielki jak mały ja

pytam się ludzi

-co z nami?

 

widzę smutek kolejnych dni

 

-żyjemy mimo wad

-brakuje czegoś wielkiego

-ktoś opuścił nas

-mimo naszych nieszczerych słów

 

za późno już by modlić się do nieba bram

nadszedł czas zaciska nas pętla

duszę się widzę zepsuty świat

oddycham nieświeżym powietrzem

brakuje słów zalepiam prawdę z półsłów

 

by Bóg wysłuchać mógł

naszych próśb mimo wad

widziałem lepszy świat

byłem mały nie rozumiałem

wtedy Bóg słuchał mnie

prowadził po krawędzi jednej ze stron

wiedziałem i wiem że starą duszę mam

 

odejdę wcześniej czy później

nie wiem sam co wam podarować na szczęście

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania