Nie oczekiwany zbieg okoliczności

Nie wątpliwie ten dzień był strasznie ponury. Z nieba leciały duże krople deszczu, rozbijające się o maskę samochodu Karola. Siedział, już on w nim z trzy godziny obserwując motelowy pokój, znajdujący się na przeciw. W pokoju był obserwowany przez niego mężczyzna, którego żona oskarżała o zdradę. No cóż. Nie za bardzo lubił takie sprawy. Wpychanie się w intymne relacje innych osób nie należało do najprzyjemniejszych. Szczególnie, że w większości wypadków żony miały rację. Zupełnie tak jakby posiadały jakiś szósty zmysł ostrzegający je o konkurencji. Może podświadomie wyczuwały krążące w około ich partnerów związki eteryczne swoich rywalek? Dla Karola była to tajemnicą nie do zgłębienia. Fakt był jednak faktem. Zaś prawdopodobieństwo, że żona ma racje było naprawdę ogromne.

Kiedy Karol siedział sobie rozpatrując naturę nie wyjaśnionych jak do tej pory zagadnień związanych z kobiecą naturą, dostrzegł kontem oka zbliżającego się do pokoju obserwowanego przez niego męża klientki mężczyznę. Był to osobnik w dość podeszłym wieku. Wyglądał na kogoś dobrze usytuowanego i jakby wyjętego z innej epoki. Epoki dżentelmenów przechadzających się ulicami wielkich miast i odwożących swoje ulubienice w karocach. Wyprostowany niczym struna, podpierał się drewnianą laską, którą raczej miał przy sobie dla lepszej prezencji, niż jej praktycznych zastosowań. Było mało prawdo podobne, by mąż klientki zdradzał ją z takim dostojnikiem. Na samą myśl o tym Karolowi drgnęły usta w lekkim, ironicznym uśmiechu. To by była dopiero sprawa gdyby okazało się, że jest to prawda. Już widział widok twarzy klientki, widzącej roznegliżowanych panów w nie dwuznacznej sytuacji. W takim momencie z pewnością wolałaby żyć dalej w błogiej nie świadomości i z pewnością nie chciała, by Karol doszedł do prawdy. Bywa tak, że prawda boli gorzej niż najgorsze, wyimaginowane podejrzenie. Pewnie jeszcze zdradę męża z kobietą by przełknęła. Ale z starcem mogącym być jej ojcem? Wątpił w to.

W końcu Karol otrząsnął się z swoich surrealistycznych imaginacji, i wziął się do swojej pracy. Wizja, którą sobie wyobraził po chwili wydawała mu się iście absurdalna. Prawdopodobieństwo jej spełnienia musiała równać się zero. Tylko dlaczego mąż klientki... Feliks... Tak, Feliks. Tak miał właśnie na imię. Dlaczego Feliks spotykał się z tym mężczyzną w tak wielkim sekrecie? Co chciał przed nią ukryć?

Karol szybko wyciągnął stetoskop sejsmiczny z walizki położonej na tylnym siedzeniu samochodu i wyszedł z pojazdu. Paradoksalnie deszcz ułatwił mu sprawę. Było mało prawdopodobne, że ktokolwiek go przyłapie i wezwie policje. Nie miałby z tego problemu większych problemów. Bał się jednak, że zostanie za uwarzony przez Feliksa, lub tego starszego jegomościa. Praktycznie bez szelestnie podszedł pod okno i przystawił stetoskop do szyby.

 

 

Feliks siedział na łóżku przyglądając się starcowi. Przerażał go on. Nawet nie wiedział jak się dał na to nabrać. A jednak. Tkwił teraz w tej pułapce nie wiedząc co ma dalej czynić. Żona gdyby tylko się dowiedziała... Nie, nie... Musiał tą myśl jak najszybciej wyrzucić z swojej głowy. To nie może się zdarzyć- pomyślał. - To nie może się wydać.

- Niech się pan nie martwi. Zaraz będzie po wszystkim - powiedział starzec, jakby odczytując myśli Feliksa.

A jeżeli nie? - pomyślał - A jeżeli nie dotrzyma swojego słowa.

 

 

Zdarzyło się to tak nie dawno. Z początku wyglądało to tak nie winnie. Po prostu. Feliks w raz z kumplem poszedł sobie na piwo. Czy nie w ten sposób rozpoczynają się te wspaniałe męskie wieczory, wspominane później przez lata? Pili sobie jak zawsze. Przy tym samym stoliku. W pewnym momencie ktoś postawił im piwo. Był to starzec siedzący sam przed barem. Zaprosili go do stołu, chcąc się mu zrewanżować. Puźniej zaczęli rozmawiać na tematy rodzinne, na temat swych żon i planowanych dzieci płci męskiej, będącymi super futbolistami, oraz łamaczami kobiecych serc. Nawet nie wiedzieli kiedy zaczęli rozmawiać o swojej młodzieńczej przeszłości. O dawnych troskach i ich błahym wymiarze. O tęsknocie za tym jak było kiedyś. Właśnie wtedy wpadli na pomysł, by przejść się do klubu z striptizem, po to by poczuć choć namiastkę dawnej beztroski. Alkohol... Prostytutka... Łużko... Zdjęcia... Szantaż...

Nawet nie spodziewał się, iż ten poczciwie wyglądający staruszek jest w stanie wykorzystać go w ten sposób. Nie chciał on żadnych pieniędzy, lecz pomocy w morderstwie. Starzec nie wiele mu wytłumaczył. Miał po prostu stawić się w motelu o wyznaczonej godzinie.

 

 

- Zaraz będzie po wszystkim. Za dziesięć sekund... - powiedział starzec.

Feliks spoglądał uważnie na zegarek. Sekundy mijały tak wolno. Wydawało się, że trwało to całą wieczność. Tyk...tyk... tyk... Gdy tylko wskazówki zegara wskazały północ, w okno uderzył piorun. W pomieszczeniu rozległ się ogromny huk. Oślepiający błysk... Kiedy było już po wszystkim starzec zniknął. Wyparował, jakby nigdy go nie było. Feliks nie wiedząc co się dzieje wybiegł szybko z pokoju motelu, nawet nie zauważając zwęglonych zwłok leżących koło okna. A może nie chciał zobaczyć?

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Jan Mieszaniec 13.03.2015
    ,,Nie miałby z tego problemu większych problemów'' miało być, ,,Nie miałby przez to więkrzych problemów''. Pomyłka, którą dopiero teraz zauważyłem.
  • BreezyLove 13.03.2015
    Opowiadanie bardzo mi się podobało. Lekkie, niewymuszone. Przyjemnie się czytało. Było kilka literowek, brakuje paruprzecinkow. W oczy rzucił mi się jeden błąd "puźniej", powinno być " później". Oprócz tego było naprawdę ok. Dostajesz 4 ode mnie ;)
  • BreezyLove 13.03.2015
    Dalam 5 zamiast 4 przez przypadek :) niech będzie :)
  • Jan Mieszaniec 13.03.2015
    Skoro na 4 to i tak nieźle jak na dyslektyka ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania