Nie ryzykujmy.

Piątek wieczór, rozgwieżdżone niebo nad naszymi głowami. Siedzieliśmy na stadionie, piliśmy piwo, prowadziliśmy między sobą rozmowy, jak zwykle o wszystkim i o niczym. Co jakiś czas, ktoś wybuchał śmiechem. Dziś było sporo osób na stadionie. Kilka ekip siedziało rozsadzonych po trybunach. Pomimo, że każda ekipa się ze sobą znała, stroniliśmy od siebie. Zdarzało się, że ktoś zaczął umawiać się z kimś z innej ekipy, wtedy się "łączyliśmy". Wyjątki. Zobaczyłam jak się zbliżają, spojrzałam w ich kierunku. Wzięłam głęboki oddech, nie mogła po sobie nic pokazać. Siedzieliśmy na skraju, tak, że gdy będą przechodzić, nas powitają pierwszych. Jeszcze tylko parę sekund i nas miną. 10, jeszcze mnie nie zauważył. 9, zaśmiał się. 8, spojrzał na moją ekipę. 7, jego oczy zaczęły szukać mnie. 6, znalazł mnie. 5, jego usta drgnęły. 4, ktoś klepnął go w ramię. 3, straciliśmy kontakt wzrokowy. 2, spojrzał jeszcze raz. 1, uśmiechnął się. 0, powiedział „cześć”, kiwnął głową i przeszedł dalej. Mogłam oddychać normalnie. Obróciłam głowę w drugą stronę, witał się z moimi kolegami, jednym, drugim, trzecim. Na jego ustach znajdował się uśmiech, zadziorny uśmieszek. Zaczął podchodzić bliżej mnie. Jego uśmiech zaczął być bardziej szczery niż ten z przed chwili. Przejechał dłoniom przez swoje blond włosy. „Tomek” ktoś zawołał, obrócił się i skinął na nich głową. Wrócił do mnie, uśmiechnął się przepraszająco i odszedł w stronę swoich znajomych, a ja zajęłam się rozmową.

Po chwili poczułam wibracje w kieszeni, wiedziałam kto napisał. Wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość: „Za 5 minut, za halą”, uśmiechnęłam się. Spojrzałam na mojego kolegę siedzącego obok.

- Muszę iść siku, popilnuj mi rzeczy. – powiedziałam.

- Sama? – skinęłam głową – Ok.

Zaczęłam iść w stronę hali sportowej. W połowie drogi, siedzieli jego znajomi, już go z nimi nie było. Spojrzałam na nich, jak mnie zobaczyli, znajome uśmiechy pojawiły się na ich twarzach. Oni wiedzieli. Gdy byłam już koło hali, wzięłam głęboki oddech. Wyszłam za i zobaczyłam go. Stał i się uśmiechał, czekał na mnie. Nie marnowałam czasu podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta. Dotknął dłońmi mojej twarzy i odwzajemnił pocałunek, pogłębiając go. Jak się od siebie oderwaliśmy, spojrzał mi prosto w oczy.

- Tęskniłem. – powiedział – Przepraszam, że nie przywitałem się tak od razu.

- Przestań, nie musisz za to przepraszać. – dotknęłam jego policzka, pod moim dotykiem zamknął oczy, stanęłam na placach i dałam mu delikatnego buziaka w usta. Przyciągnął mnie do siebie i jego usta ponownie wylądowały na moich.

Po jakimś czasie, usłyszeliśmy, że ktoś idzie w naszą stronę. Nie mogliśmy ryzykować. Ostatni szybki pocałunek i się rozstaliśmy, on poszedł w jedną stronę, ja w drugą. Jak wychodziłam na ścieżkę z której przyszłam, czułam, że coś jest nie tak, spojrzałam, stała tam ona. Uśmiechnęła się do mnie. Nie znosiłam jej, to przez nią nie mogłam być z nim. To przez nią są same problemy. Dobrze, że była głupia i nic nie podejrzewała. Odwzajemniłam uśmiech, który zapewne bardziej przypominał grymas. Wiedziałam, że jakby ona się o nas dowidziała, to on nie mógł by widywać córki, którą tak bardzo kochał. Karała by go za miłość do innej kobiety. Dlatego Ci którzy wiedzieli, trzymali gęby na kłódki, bo wiedzieli jaką suką jest jego była.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania