Nie tędy

Wyszła szybko,

w roztargnieniu zabierając klucze,

 

drzwi zostawiła otwarte,

jak zawsze.

 

Miała przejść na czerwonym.

W przyzwyczajeniu czekała z innymi.

 

Szła w dobrym kierunku,

o tym świadczyły mijające znaki.

Nie potrafiła się zgubić, zapomniała jak.

 

Powinna się zatrzymać, lub biec,

jak na złamanie karku.

W sobie, lub przed siebie.

 

Zaczęła się kręcić,

coraz szybciej,

wszystko co miała, powypadało.

 

To dobrze.

 

Wróciła, drzwi były otwarte.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Roma↔Można różnie zrozumieć. Np: skoro wszystko powypadało, to także klucze. A zatem dobrze, że zostawiła otwarte, chociażby w metaforycznym sensie. A co by było, gdyby przeszła na czerwonym?
    Nie zaznała by sensu otwartych drzwi? Przez które jednak, można wejść, ale nie można otworzyć:)
    P.S→mijające znaki.→raczej tak
  • Roma ponad rok temu
    Nawet trzeba to różnie rozumieć:) widziałam to tak: próba dostosowania się jest kluczem, który zabiera sie odruchowo, a potem ciąży w kieszeni. Próbujesz i po trochu odchodzisz od tego co twoje. Dla innych dziwnego ale dla ciebie normalnego. Gdy już zrzucisz ten ciężar to wystarczy wrócić w siebie, przez zawsze otwarte drzwi.
    Teraz widzę to też trochę inaczej i za to dziękuję:)

    p.s. masz rację, zmieniam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania