Tak czy inaczej wrocilbym jeszcze do niego na Twoim miejscu wyszukać miejsca które można zrobić "smaczniejszymi". Podoba mi się tu historia i konsekwencja prowadzenia
Jak połączyć tytuł z tekstem - nie wiem:
"nie wyrywam skrzydeł motylom" - ?
Za to zaciekawia historia wędrówki, od domu, w którym miłość była "rodową biżuterią" (dobre określenie), do bezdomności. Możliwej.
Bo jeśli ktoś mógł zawieść taki dobry, otwarty dom, to i mieszkańcom - jak się wydaje - może przytrafić się wszystko.
Tę historię zobaczyłam tak:
mój rodzinny dom był otwarty
na miłość
nikt nie wychodził głodny
tak było dopóki ostatni gość nie zabrał
rodowej biżuterii
dzisiaj zostawiam pieniądze i chleb
na ulicy
traktuję to jak inwestycję
los może choćby jutro
wskazać mi miejsce
wśród bezdomnych
Środkowa część nie łączy mi się zbyt gładko z resztą wiersza.
Czy zamek, ze swoimi podziemiami, to ten dom z pierwszej strofy?
Czy chodzi o podziemia Zamku Królewskiego w Warszawie?
Może zbyt szerokim gestem wszystko łączysz? Nie wiem.
Moje dwie ciocie uciekły do Canady, wujek o mało nie przyplacil tego życiem, bo tutaj był kimś, a tam na początku, za psie pieniądze najgorsze roboty brał, bo dzieci i żona... ale chociaż nie ociekali krwią jak ci, co pozostali.
MartynaM↔Tak czy siak, lepiej "nie wyrywać skrzydeł motylom", bo za chwile los, może nam, tak je podciąć, że nawet nie wystartujemy z ziemi, raniąc podbrzusze, podczas daremnych prób, aż jelita wypłyną.
Nie mówiąc już o szybowaniu:)↔Pozdrawiam?:)
Komentarze (31)
na ulicy
(ja bym tak ten dwuwers rozdzielil)
dzisiaj kiedy zostawiam pieniądze i chleb
na ulicy
traktuję to jako inwestycję
wszak los może choćby jutro
znaleźć mi
tam dom
Ominalbym bezdomnych
Ale dzięki wielkie, że zadajesz sobie trud niesienia pomocy.
Jeśli miałabym coś poprawić, to:
"wszak los może choćby jutro
znaleźć mi miejsce
wśród bezdomnych"..........dałabym "wskazać".
A tym chlebem zostawianym na ulicy mogą być tzw. zawieszane obiady, które stały się popularne.
msz bardzo dobry wiersz.5!!!
Poprawiłam wg Twojej sugestii. Istotnie lepiej.
Pozdrawiam
"nie wyrywam skrzydeł motylom" - ?
Za to zaciekawia historia wędrówki, od domu, w którym miłość była "rodową biżuterią" (dobre określenie), do bezdomności. Możliwej.
Bo jeśli ktoś mógł zawieść taki dobry, otwarty dom, to i mieszkańcom - jak się wydaje - może przytrafić się wszystko.
Tę historię zobaczyłam tak:
mój rodzinny dom był otwarty
na miłość
nikt nie wychodził głodny
tak było dopóki ostatni gość nie zabrał
rodowej biżuterii
dzisiaj zostawiam pieniądze i chleb
na ulicy
traktuję to jak inwestycję
los może choćby jutro
wskazać mi miejsce
wśród bezdomnych
Środkowa część nie łączy mi się zbyt gładko z resztą wiersza.
Czy zamek, ze swoimi podziemiami, to ten dom z pierwszej strofy?
Czy chodzi o podziemia Zamku Królewskiego w Warszawie?
Może zbyt szerokim gestem wszystko łączysz? Nie wiem.
Ładny ten wers:
od brzegu do brzegu bo historia
Tu wszystko się ze sobą łączy, wystarczy trochę pomyśleć...
Dziękuję za komentarz.
Tytuł z Odletajki – wioski z hrubieszowskiego? Nie pasuje, lub jeszcze w dopracowaniu.
Pozdr
5
Dziękuję, Jozefie, za komentarz
Nie mówiąc już o szybowaniu:)↔Pozdrawiam?:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania