Nie zjeżdżamy po poręczach

Nie zjeżdżamy po poręczach

W niedzielnych ubraniach

Nie płaczemy gdy patrzą

Trzymamy w kagańcach wewnętrzne zwierzęta

Nosimy czarne płaszcze i parasole

Bo do wszystkiego pasują

Deser mamy po obiedzie

Dla radości wyznaczoną godzinę i miejsce

I nie znosimy, gdy nie przychodzi na umówioną wizytę

Strzyżemy włosy, trawniki i zwyczaje

Żeby nie straszyć sąsiadów

Wiemy, kiedy nie wypada powiedzieć

Kłamstwa a kiedy prawdy

(Jeśli odróżniamy jeszcze

jedno od drugiego)

Myślimy, że trzymamy za kierownicę

Dziwimy się, że życie nie tam jedzie

Gdzie je skierowaliśmy

I że to nasza lub czyjaś wina

Bierzemy odpowiedzialność

Za przypływy i odpływy mórz

Przecież

Jesteśmy dorośli

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • aksolotl rok temu
    nawet fajne.
  • piliery rok temu
    Ja nie wiem, ja nie biorę odpowiedzialności za przypływy i odpływy. Za daleko jak dla mnie wędrujesz w tym, ciekawym, wierszu.
  • Eriko Fukada rok temu
    Przypływy i odpływy tu wstawiłam jako metaforę różnych zjawisk, które się dzieją niezależnie od nas, ale nie tylko tych zewnętrznych (bo to jest oczywiste), ale też wewnętrznych, jak myśli, uczucia, emocje, przywiązania czy awersje, jakieś takie wewnętrzne stany, które też rządzą naszym zachowaniem. Właściwie chodzi mi tu o nieuświadamianie sobie fatalizmu.
  • Cain rok temu
    Dobre, widać dojrzałą myśl.
  • E.T. 1979 rok temu
    Świetny, pozdrawiam;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania