Nie zostawiaj mnie-prolog

Kolejny cios. Kolejny krzyk. Leżałam na zimnej podłodze, a on po prostu mnie bił i krzyczał. Znów przyszedł napity i mnie skrzywdził. Chciałabym uciec. Nie mogłam. No bo gdzie. Rodzice nie żyją. Przyjaciółka opiekuje się chorą matką. Nie mogłabym zwalić jej się teraz na głowę. Zresztą i tak by mnie znalazł. Znalazł i ukarał.

 

— Prze...przestań — wyjąkałam z trudem. Skuliłam się tak, aby zakryć twarz a łzy swobodnie spływały po moich policzkach.

 

— Milcz. — warknął i skierował kolejny cios w mój brzuch. Po raz kolejny zaniosłam się płaczem. Błagałam, aby przestał, żeby odpuścił.

 

Bił długo.  Cały czas miałam nadzieję, że skończy. Ból całego ciała zawładnął nade mną. Pozostało mi tylko wytrzymać. Przeczekać, aż przestanie i wyjdzie z mieszkania tak jak zawsze to robił. Nie odpuszczał. Gdy byłam bliska omdlenia usłyszałam trzask drzwiami i huk wazonu spadającego na podłogę. Wyszedł, a ja poczułam jak moje powieki powoli opadają.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Aisak 08.10.2018
    Napity, to brzydkie słowo.
  • Elorence 08.10.2018
    Hmm, nie ma źle, ale całość brzmi banalnie. Nie ma tu emocji, możliwości utożsamienia się z bohaterką... Tekst wypada dość blado.
    Wiem, że pewnie chciałaś zagrać tu na emocjach i wciągnąć do historii, ale niestety, nie mnie.
    Bez oceny.
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania